Nie laminować

mars Wskazówki 8 Komentarzy

No Gravatar

Jako że jestem nieufny z natury musiałem sprawdzić czy teoria, którą mnie uraczyliście ma się jakoś do praktyki. Oczywiście mógłbym zrezygnować z laminowania od razu po uwagach, które dostałem, ale co to za eksperyment, którego się nie przeprowadza i zakłada, że wynik teoretyczny jest obowiązujący i właściwy. Tak jak postanowiłem tak uczyniłem.

Wziąłem folię 2×75 mic

W Dominionie nie znalazłem zbędnych kart, ale z pomocą przyszły Zombiaki i Fasolki. Trzy karty na próbę uznałem za wystarczające.

Ułożyłem je obok siebie przy zgrzewie – to od razu widać, że pierwszy rząd kart jest łatwy do ułożenia, następne jednak już byłyby problematyczne ponieważ folia jest miękka i ułożone karty trzeba by podawać do laminatora ułożone ja jakimś kartonie, książce czy czymś innym ułatwiającym równe podanie do rolek maszynki.

Do dyspozycji miałem laminator QuickStart H320 firmy GBC. Faktycznie szybki start – jakąś minutę od odpalenia był gotowy do działania.

Tak jak pisałem z pierwszym rzędem kart nie ma problemu – trzymają się same tuż przy zgrzewie startowym folii. Wystarczyło chwilkę przytrzymać ręką od spodu zanim wałki załapią karty.

Karty ukazały się po jakichś 10 sekundach po drugiej stronie. Cała laminacja trwała jakieś 30 sekund.

Co zobaczyłem po wyjęciu z laminatora? Szczerze powiedziawszy, gdyby nie kilka problemów, to uznałbym, że jest to super sprawa.


Okazało się jednak, że wokół karty powstaje kanalik z powietrzem biorący się z tego, że karta ma swoją grubość i wałki nie są w stanie spłaszczyć jej do grubości 150 mic. „Dzięki temu” pojawił się problem.

Obicinanie karty wzdłuż krawędzi powoduje rozcinanie kanalika z powietrzem a w rezultacie otwieranie karty na działanie powietrza i w rezultacie folia szybko się rozwali. Oczywiście można przycinać dalej od krawędzi – jakieś 3 mm – ale to się mija z celem. Zaokrąglanie narożników akurat nie było takie straszne, aczkolwiek nie jest powtażalne w 100%. Skorzystałem ze sposobu, o którym kiedyś poooq pisał – obinaczki do paznokci :)

Co się okazało po otwarciu zalaminowanej paczuszki – karta była w doskonałym stanie, struktura była jak początkowa a kolory bez zmian.

 

Nie zmienia to jednak faktu, że pomysł z laminowaniem nie będzie wcielany w życie i raczej nie polecam, chyba że ktoś ma kilka kart to przerobienia. Laminowanie nadaje się do kart pomocy dla graczy o ile są cienkie i giętkie. Na plus na pewno wezmę też jak karta zachowywała się w dotyku, jest o wiele przyjemniejsza niż śliskie koszulki, no ale …

Cieszę się jednak, że spróbowałem bo nie będę się zastanawiał czy może jednak nie skusić się :)

Share

Comments 8

  1. A NIE MÓWILIŚMY?
    W każdym razie dzięki za eksperyment, dostarczył cennej wiedzy – mówiąc to, dorzucił do zamówienia jeszcze paczkę koszulek.

    Jaki będzie następny eksperyment? Może sprawdzisz, czy Paths of Glory wytrzymałoby ostrzał artyleryjski i noc w okopie z 30 cm wody? :)

  2. Ja porponuję bardziej pożyteczny : Ilu ludzi z Wrocławia nakłonie do wyjazdu na mPionek?
    Dalej Mars, nakłoń ich i siebie :D

  3. @berni – a co mówiliście? Ja to tak na teorii bazować tylko to nie zawsze potrafię a w końcu nikt nie wspomniał, że próbował i dlatego nie warto :)
    brakuje mi tylko ostrzału artyleryjskiego, ale resztę mogę od ręki załatwić ;)

    @Palmer – Na wyjazd to ja mogę nakłaniać, kto chętny niech jedzie, chociaż pewnie lepiej powiedzieć „kto może niech jedzie” bo pewnie chętnych wielu

  4. Post
    Author

    Uwierzyłbym i posłuchał (być może) jakby choć jedna osoba powiedziała – „nie rób tego, sam próbowałem, nie warto”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *