Zakończyła się ankieta, więc tradycyjnie wyniki.
Ciekaw byłem czym się głównie kierujecie przed zakupem nowej gry i okazało się, że klasycznie recenzja gry cieszy się największą popularnością. Aż 1/3 korzysta z tego typu zachęty do nabycia następnego tytułu.
Oczywiście opinie internautów też są pomocne w przypadku 20% osób biorących w ankiecie. Jakże ważny pod względem zasobów BGG nie stanowi już takiej pomocy w wyborze (9%). 1/10 osób korzysta po prostu z nadarzającej się okazji i decyduje się na zakup gdy widzi jakąś promocję czy też okazję – strzelam, że gdzieś na necie bo raczej rzadko okazje trafiają sie w sklepach stacjonarnych. Dla mnie ważna była też opcja zakupu po rozegraniu partyjki gdzieś u znajomych – w moim przypadku z reguł u Stanley’a ;) Znaleźli się też trochę typowych zakupoholików, którzy zwyczajnie nie potrafią się powstrzymać – jakie pobudki nimi kierują? Pewnie nałóg.
Tak czy inaczej wyniki wyraźnie wskazują na to, że w znakomitej większości, to informacje znalezione w internecie wpływają na nasze nastroje zakupowe.
Comments 5
Zaznaczyłem recenzje, ale te w sumie rzadko decydują w moim przypadku o zakupie konkretnego tytułu. Przed dodaniem do koszyka zwykle wcześniej zapoznaję się z instrukcją lub przynajmniej z videocastem opisującym mechanikę. No ale takiej odpowiedzi do wyboru nie było…. Kogo za to winić?
Author
a videocast nie jest recenzją? jak dla mnie to wideorecenzja, więc jeden worek, ja tam wolę czytać, niż oglądać dziwne miny – wystarczy, że w lustro spojrzę ;)
A no i czemu ciągle kogoś ludzie muszą za coś winić – niestety sam też tak mam ;(
Nie kogoś Mars, nie kogoś…
Mars, wiem o kim piszesz wspominając o głupich minach. Akurat autor na tyle powierzchownie tłumaczy zasady, że rzeczywiście jego videocasty należy traktować wyłącznie jako recenzje. Natomiast są w sieci osoby, które bardziej gruntownie opisują mechanikę gry (choćby Jeremy Salinas), ale na obejrzenie jednego odcinka trzeba sobie zarezerwować często ponad 20 minut. Samo czytanie instrukcji zajmuje oczywiście więcej, ale można to robić np. w kibelku, do kawy, w tramwaju itp. No i oczy się mniej psują, jak się wydrukuje w skali szarości ;)
Głupie miny nie są akurat ważne, fajnie że robi wideocasty, tego się nie czepiam. Ja po prostu lubię przeczytać zasady, chociaż jak Stanley tłumaczy to nie ma ch.. we wsi.