W dniu dzisiejszym przejazd autem w okolicy wrocławskiego ZOO mógł być uznany za samobójstwo. Oczywiście na rowerach wyglądało to już znacznie lepiej. Na wizytę w zoo było raczej za gorąco więc skupiliśmy się na objechaniu miasta różnymi dziwnymi trasami a po południu jeszcze spacer 3 godzinny uskuteczniliśmy. Nie chcieliśmy marnować dnia i skorzystać z rzadkich ostatnio promieni słonecznych.
Jeszcze rano zapowiedziałem żonie, że po powrocie jednak od razu zagramy w Zooloretto.
To taki akcencik z dzisiejszej wyprawy rowerowej. Grę rozłożyliśmy na ławie – dla 2 osób nie wymaga wcale dużo miejsca. Dwa tereny ZOO + 2×2 tereny do rozbudowy i 3 wozy transportowe to raptem format 3xA4. Do tego worek z żetonami w ręce i gramy – czyli próbujemy zapełnić nasze ZOO zwierzętami określonych gatunków tak, aby każdą zagrodę wypełnić po brzegi.
Tłumaczenie zasad, które można sprowadzić do 3 akcji zajęło 5 minut. Co musiałem przekazać? W każdej rundzie wykonujemy 1 z 3 akcji, kończymy rundę i zaczynamy następną.
1. Losujemy żeton i dokładamy do drewnianego wózka (mieści max. 3 żetony)
lub
2. Wybieramy jeden z wózków, zbieramy żetony z niego i rozkładamy w naszym ZOO
lub
3. Wydajemy kasę na jedną z 3 czynności:
3a) przesunięcie 1 żetonu lub wymianę całej grupy zwierząt z jednej lokacji w ZOO na grupę z innej lokacji – 1 moneta
3b) kupienie od przeciwnika (ze stodoły) jednego zwierzęcia i dołożenie do naszego ZOO lub pozbycie się jednego zwierzęcia z własnej stodoły (2 monety)
3c) rozbudowa terenu ZOO
W sumie to tyle. Dodatkowo zasady punktacji na koniec, sposoby na zdobycie kasy (tu cienizna), rozmnażanie w ZOO i sposób rozmieszczania – czyli 1 typ zwierząt w każdej zagrodzie. W grze występują także stragany, które na koniec dają nam punkty i umożliwiają otrzymanie punktów za zwierzęta w przypadku gdy dany teren ma 2 lub więcej brakujących zwierząt.
Zasady na prawdę banalne. Patrząc na rozgrywkę niby zwykłe dokładanie żetonów bez większej rozkminki, ale czasem można coś komuś namieszać, albo pomóc sobie zgrabnym i przemyślanym zagraniem. Nie ma co się jednak oszukiwać – jest to raczej gra dla rodziców z dziećmi. Sofcia jeszcze za mała, ale jak jeszcze trochę podrośnie to będzie to dla nas dobra gra. Wykonanie jest bardzo przyjemne i kolorowe, zwierzątka sympatyczne a ZOO całkiem ładnie narysowane. Rodzice raczej się nie przemęczą, dzieci będą miały wspaniałą zabawę i wszycy będą happy.
Granie zajęło nam 30 minut, ale nie mieliśmy ochoty tego powtarzać. Zakończyło się wynikiem 43/30 i w zasadzie całkiem ładnie ZOO wyglądało – ręce trzęsły mi się raczej nie z emocji po rozgrywce ;) – na zdjęciu zmieściły się oba ZOO.
Grę jednak zostawiam z myślą o małej, która dzisiaj była bardzo zainteresowania uczestnictwem w rozgrywce. Zakładam, że w najbliższych dniach zagram z nią w jakąś abstrakcyjną modyfikację, ponieważ spodobały jej się żetony ze zwierzętami.
Comments 3
Author
Tak jak podejrzewałem, pierwszy wariant z układaniem zwierząt w zagrodach zdał egzamin z małą. Sofcia dzisiaj upchnęła wszystkie wolne miejsca w zagrodach :)
A jaką gre byś poradził na początek dla smerfa mającego 3 lata
Author
Najzapalczywiej grała w grę „W sadzie” i „Pewnego razu” – zawsze do niej chętnie wracała (tak do prawie 4 lat). Ze zręcznościowych Jengę bardzo lubi bo po rozgrywce jest jeszcze opcja poukładania sobie czegoś z drewna. Oczywiście wszelkie produkty pamięciowe typu memo – też widać, że dzisiaj sprawia jej dużo frajdy. Sporo ma jakichś gierek wydawnictwa alexander. Co ważne dużo gier ma rating od 5 lat a i tak da się grać i z 3 latkiem jak wykazuje zainteresowanie. Teraz przymierzam się do kilku tytułów dla małej i na pewno te Szalone Małpy wookiego wezmę – jak gdzieś znajdę :) Oczywiście oswaja się też ze wszystkimi grami dla większych graczy poprzez układanie, wybieranie, ustawianie na planszy i inne wariacje na temat.