od dawna czekałem na rozgrywkę w porządną, ciężką, mózgozerną strategię. Zakupiłem Boże Igrzysko, Peryklesa, Mare Nostrum, Italię, Imperial 2030, Labirynth – i nic!
Wszystkie te moje zakupy leża i się kurzą. Z powyższych tytułów zagrałem tylko raz – w Boże Igrzysko, reszta świezynka nieśmigana. Jakoś zawsze wychodzi, że jak juz się zbierze towarzystwo, to nie każdemu taki kolos leży. Czasem na przeszkodzie stanie czas, czasem gusta współgraczy lub ich ilość, i tylko tęsknym okiem patrzę na najniższą półkę z moimi grami – kochane kobyły, 3 godziny walki dla min 3 osób, przewertowałem instrukcje i jestem tylko teoretykiem.
A dziś się doczekałem – wypróbowaliśmy Imperiala 2030. Co prawda tylko 3 nas było (gospodarz domu, ja i Berni), co nie jest dużą liczba, miałem nadzieję na więcej (można grać i w 6) ale i tak dobrze, że udało sie spotkać. Gra na pierwszy rzut oka bardzo podobna do Antike, z jedną tylko obłędną różnicą – pod koniec gry ktoś może przejąć kontrolę nad twoim krajem! (i vice versa). Naprawdę niesamowicie zmienia to optykę – czy opłaca mi się atakować Europę, skoro zaraz chcę ją przejąć? A może przejmę Brazylię, aby ją osłabić? Nie można się przyzwyczajać do prowadzonych przez się narodów. Naprawdę gra niesamowita, możliwości dużo, ciężko zmienić schemat myślenia i ogarnąć wszystkie opcje. Pierwsza rozgrywka daje dopiero orientację, przy drugiej byłoby zupełnie inaczej.
Ogólnie Berni dostał w kość – sam zaczął od zaczepienia mnie w Chinach, gospodarz zaś wziął USA w rosyjsko-brazylijskie kleszcze i tym sposobem Berni sam walczył z całym światem, co nie wyszło mu na dobre. Wygrałem ja, choć podejrzewam, że gdyby Berni nie ruszył Indiami przez pole inwestora, to bym miał jedną obligację mniej i wygrałby nasz gospodarz. Wiem, że brzmi to chaotycznie, wybaczcie, trzeba zagrać, wtedy wszystko bedzie jasne, a zagrać warto!!
Po piewrszej rozgrywce w 3 mam wrazenie,ze walka w 4 lub 5 osób jest dużo bardziej ciekawa i dynamiczna. Nie mogę się doczekać ….
PS
gwoli uzupełnienia dodałem PSa
Mam dużą ochotę na powtórkę z Imperiala, gdyż widzę teraz, że nasza pierwsza gra była daleka od optymalnej i dopiero finisz i ostateczne rozstrzygnięcia obnażyły nasze błędne założenia.
Kierowanie Państwem nie musi oznaczać sukcesu – pod koniec Berni kontrolował 4 z 6 potęg ale punktów mu to nie dało. Zbyt długo uparcie trzymaliśmy się swoich początkowych krajów. Moim zdaniem najlepiej jest się skupić na jednym kraju a drugi poświęcić na działania zaczepne na tyłach wroga! A najlepszym sposobem na pokój jest przejęcie kontroli nad twoim wrogiem!
No i druga rzecz – Berni na początku dał nam łupnia jako najlepszy stacz kolejkowy epoki PRLu. Otóż pyknęlismy partyjkę w Kolejkę. Grało się super, głównie przez tematykę i wspomnienia z życia lub z filmów Bareji. Gra bardzo ciekawa, fajna zwłaszcza dla nowych osób, ale nie mam dużej ochoty na powtórkę. Nie wiem czy to dobrze wyraziłem – jest to gra w sumie edykacyjna, jedna rozgrywka dostarcza super emocji, ale jak emocje opadną, to masz ochotę zagrać w coś innego. reasumując – warto poznać i zagrać, nie warto kupować ;)
Comments 12
Oczywiscie o tym, ze to byl spisek przeciwko mnie ani, ze na koniec kontrolowalem 4 z 6 mocarstw juz sie nie mowi – tylko o moich kosciach.
No i znów zazdroszczę… U mnie weekend zapracowany bardzo i w rozjazdach więc o jakimkolwiek graniu mogłem jedynie pomarzyć. Co też robiłem- marzyłem. I marzę nadal- żeby tak chociaż jakaś jedna partyjka…
Author
masz rację Berni, moja wypowiedz była niepełna – dlatego do wpisu dodałem PS
zapraszam do lektury!
To prawda, że w tej grze trzeba dosyć radykalnie zmienić sposób podejścia do gry. Zazwyczaj w grach prowadzimy jedno państwo – od kołyski do grobowej deski, razem odnosimy sukcesy, okrywamy się chwałą, lub ponosimy porażkę i popadamy w zapomnienie wraz z nieświetną cywilizacją. Tutaj sentymenty trzeba odstawić na bok i podejść do sprawy czysto pragmatycznie. Warto kontrolować kraj tak długo, jak to się opłaca, a gdy robi się mniej opłacalnie to nie warto za wszelką cenę go podtrzymywać.
Z pamiętnika:
prowadząc USA i Indie doprowadziłem je na skraj upadku. Indie raczej niezamierzenie (jak wspomniał Osadnik, niepotrzebnie zacząłem podskakiwać w tamtym regionie ;-)). USA świadomie, po tym jak zaczęły się ataki Brazylii i Rosji, ponieważ chciałem podkupić Osadnikowi silną Europę porzucając ostatecznie Jankesów. Niestety zostałem uprzedzony i Europa przepadła na zawsze – fundusze nie pozwoliły na konkurowanie o wpływy w tamtym rejonie. Moim wielkim błędem był wykup Chin, co poza satysfakcją „dowalenia” Osadnikowi nie przyniosły niczego więcej – mogłem kupić za te pieniądze jakiekolwiek udziały w Europie, co na pewno przyniosłoby więcej punktów, choć nie pozwoliłoby na przejęcie kontroli.
No i jeszcze mnie trochę podobijajcie opisując jak fajnie się grało…
Mi się w Imperialu najbardziej podoba to, że zwykle wygrywa nie ten, kto się najwięcej naparzał i wadził, jeno ten kto po prostu liczył kasę. Bo mimo wszystko całość sprowadza się do pieniędzy i posiadania na koniec odpowiednio dużych udziałów w odpowiedniej liczbie krajów – bez konieczności kontroli. Ktoś, kto za bardzo przywiązuje się do jednego kraju i toczy nim wojny przegrywa, bo nie ma kiedy zarobić kasy na udziały. Najfajniejsze są sytuacje, jak jeden gracz okupuje państwo w którym zbiera się pokaźna kupka kasy, a wcale nie chce jej wypłacić, bo poszła by do wszystkich graczy. A w końcu przychodzi moment, że ktoś go podkupi i… okazuje się, że ta strategia jest słaba.
@Stanley. Trochę nieśmiało, ale się dołączę do grona kopiących leżącego… Odkąd żona ogarnęła Brassa i zaczęła regularnie łoić mi tyłek, nie mam żadnych problemów z namówieniem jej na kolejną partię :D Dziś pewnie się nie uda zasiąść przy planszy, bo spać czasem trzeba, ale na pociechę pozostają bolesne wspomnienia po wczorajszej potyczce zakończonej wynikiem 154:182 :)
Berni spisku nie było tylko po prostu jakoś tak wyszło, że i mi i osadnikowi pasowało Cię łupać :).
Moim zdaniem, za mało explorowane przez nas było pole taxation, co przysparza kasy. Strategia na nastepna rozgrywke: factory, taxation i investor. 3 kluczowe pola ot co.
PS – Co do kolejki sie nie zgadzam. Gra do zakupienia. Duzy fun, zwlaszcza gdy grono damskomeskie.
Author
takie mnie nachodzą myśli a’propos strategii w Imperiala
zasadniczo gra pewnie ma etapy – w pierwszym staramy się, aby nasze kraje były jak najwiecej warte, a jak się sytuacja wyklaruje który kraj ma jaki potencjał to zaczyna się etap przejmowania wpływów w najlepiej rokujących krajach.
Z niecierpliwością czekam na uwagi z gry w Peryklesa.
U mnie ta gra zbiera kurz od paru lat. Jak już się zbiorą trzy osoby to chcemy grać a nie mędrkować nad instrukcją. A jest lekko zamotana. W jednostkach mam bałagan. Każde miasto ma określony stan wojsk ale żetony nie zgadzają się z liczba podaną w instrukcji. Nie wiadomo komu zabrać
Author
z tego co wiem tonikomu
bład jest w instrukcji a nie w ilości zetonów
Author
doczekałem się 3 partii w Boże Igrzysko
więc stan rozgrywek w moje grubasy ma się następująco:
BI – 4x
Imperial 2030 – 1,5x (tak, słownie półtora, bośmy posnęli nad planszą …)
Perykles, Italia, Labirynt, Mare Nostrum – 0
więc baaardzo powoli do przodu, ale może przyspieszy…