Nareszcie udało odebrać się gry od Osadnika. Ech ciężko było urlopować, gdy wiedziało się co czeka po powrocie do Wrocławia. No ale w końcu je mam :) Cała piątka nowych planszówek znalazła swoje miejsce na półkach.
Wczoraj zaczęłam czytać pierwszą instrukcję i myślę, że dziś przystąpię do pierwszej rozgrywki. W zasadzie nie było mi ciężko zdecydować od czego zacznę. Postanowiłam zabawę rozpocząć od Bisona. Dużo dobrego czytałam o tej grze. Zasady wyglądają na jasne i nieskomplikowane, więc raczej pójdzie łatwo :) A co kolejne? Hmm chyba Genoa, a może Brass. Zobaczymy.
A na wyjeździe który udało nam się zrealizować bez naszego dwulatka, zagraliśmy jedynie dwa razy. Zwyczajnie nam się nie chciało więcej. Rozegraliśmy najkrótszą partyjkę Horror w Arkham w historii naszego grania. Mam wrażenie, że samo granie zajęło max 30 min. Przedwieczny obudził się błyskawicznie, udało się nam zamknąć tylko jedną bramę. Żenująca porażka, ale i tak było fajnie.
Comments 5
Życzę powodzenia. Obyś się nagrała więcej niż ja. Ja wciąż nie dałem rady odpalić Brassa. Udało mi się za to trzykrotnie przeprowadzić pełen setup i przez jakiś kwadrans tłumaczyć zasady żonie (jednak uznała, że o 23:30 nic do niej nie dociera i zaproponowała przeniesienie wykładu „na jutro”). A w owe „jutro” rozłożyło mnie jakieś choróbsko i wciąż trzyma w żelaznym uścisku. Tak więc kiszka :(
Korzystając z okazji życzę wszystkim planszoholikom wesołych, spokojnych świąt, wypełnionych po brzegi jedzeniem, wiosennymi spacerami i ostrym grańskiem!
Author
Jak to będzie u mnie to się okaże. Pogoda raczej nie zachęca do siedzenia w domu przy planszy, no ale pozostają wieczory :)
Dziś na pewno zagram choć raz w RftG na necie. No i koniecznie Bisona chciałabym uruchomić.
@ kdsz – życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Wczorajszy plan zrealizowałam. Kilka partyjek w RftG, a potem jedna w Bisona. Dziś na pewno jeszcze zagram i wtedy napiszę więcej. A póki co powiem Wam, że gra jest bardzo fajna :) Jest trochę kombinowania a wszystko jest takie ładniutkie ;)
Wczoraj pod moją nieobecność (świąteczna gorączka zakupów ;)) Rad rozpakował kolejną grę, a towarzyszył mu w tym Marcel. A skończyło się na tym, że dwulatek wyciskał żetony :) Mama dumna!
Dla maluchów wyciskanie to taka sama frajda jak dla starych, w każdym razie u nas wyglądamy identycznie z małą: wielkie zaangażowanie, gęba otwarta i brak kontaktu z rzeczywistością przez chwilę :)
Wczoraj rozegraliśmy dwie partyjki w Bisona i muszę przyznać, ze kombinowania to tam jest więcej niż trochę. Naprawdę dobra strategia za małe pieniądze.