Wczoraj rozpakowałem Haziendę, która byłą wynikiem wymiany z randem. Sporo elementów w środku muszę przyznać. Zasiadłem do instrukcji po południu i zostałem mile zaskoczony tylko 6 stronami do przejrzenia. Przeczytałem 2 razy i byłem gotowy do grania. Żona zgodziła się na wieczorne granie, więc po 20 zasiedliśmy do stołu. Zacząłem rozpakowywać wszystko i zaczęło się standardowe – Nowa gra? Znowu zasady będziesz tłumaczyć? A nie możemy zagrać w coś co już graliśmy? Klasyka gatunku. Rozłożyłem startowy przydział elementów i … skończyliśmy grę. Dostałem propozycję nie do odrzucenia. Spakowałem grę i zajęliśmy się innymi ciekawymi sprawami. O tych innych rzeczach nie będę pisał bo dzieci mogą czytać.
Grę jak widać warto mieć i wniosek jest jeden – Hazienda ma moc – stwierdzam to nie grając ani razu.
Comments 6
„Spakowałem grę i zajęliśmy się innymi ciekawymi sprawami. O tych innych rzeczach nie będę pisał bo dzieci mogą czytać.”
Grałeś w ameritrashe?! :o
Ameritrash FTW!
Skoro nie dla dzieci to chyba jakis horror. Moze MoM?
Po takiej rekomendacji zapewne wszyscy mężowie kupia teraz tę grę. haha
Ciesze się że gra doszła cało i zdrowo :-) Myślałem że przez maila się o tym dowiem ale tak też może być :-)
Ja w podobnym celu tej gry nie używałem ;-)
U mnie Yspahan już po inauguracji, oczywiście wygranej przeze mnie. Po za tym najważniejsze że narzeczonej się spodobało…
Widzisz rand – jakbym napisał maila to bym nie dowiedział się, że jednak tu jeszcze zaglądasz :)
Gra dotarła super zapakowana i nawet wewnątrz nic nie drgnęło – jakby zamarzła w środku :)
A tak poza tym osadnik to zdecydowanie nie horror ;)