Pierwszy łyk Vinhos

Stanley Ogólne, Recenzje 16 Komentarzy

No Gravatar

Stało się. Może nie dokładnie tak jakbym sobie tego życzył,  nieco późno ale wszyscy znamy z tym „późno” powiedzonko, w każdym razie pierwszy raz łyknąłem partię w Vinhos. Nie dokładnie tak jakbym sobie tego życzył bo grałem sam ze sobą ale ponieważ od kiedy nabyłem grę nie było okazji, żeby zagrać z „kimś”, to pomyślałem, że warto zagrać ten pierwszy raz chociaż w pojedynkę. I dobrze, że grałem sam. Dzięki temu zasady fajnie mi się utrwaliły i łatwiej mi będzie nie tylko tłumaczyć ale i odpowiadać na różnorakie wątpliwości w trakcie gry, jak już do takiej gry z ludźmi dojdzie.

Nie będę się silił na jakąś recenzję, bo to nie czas po takiej jednej rozgrywce, będzie to raczej taki opis pierwszych wrażeń, których muszę zaznaczyć miałem sporo :)

  • Vinhos, to złożona gra ekonomiczna przenosząca nas do Portugalii i dająca władanie nad czterema posesjami gdzie możemy uprawiać wino z różnych części kraju. Dzięki pomocy koneserów tworzymy coraz lepsze wina i przygotowujemy je do targów wina, które odbywają się trzykrotnie w trakcie gry. W trakcie targów możemy nawiązać współpracę z menadżerami, którzy będą nam dawać odpowiednie profity.
  • Vinhos, to bardzo złożona gra ekonomiczna i aż ciśnie mi się na język (a raczej na palce, które piszą te słowa), że Brass i Shipyard to przy niej pikusie.
  • jest to bardzo ładnie wydana gra, z dużą planszą, z doskonałym ikonkowym opisem 80 chyba procent zasad. Robi wrażenie (na niektórych zapewne przytłaczające…). Do tego plansze graczy, sporo żetonów i sporo drewna, w tym bardzo rajcujące beczułki :)
  • zasad do zapamiętania może nie jest jakoś dużo więcej niż np. w Brassie ale biorąc pod uwagę 8 różnych terenów pod uprawę wina, specyfiki koneserów i menadżerów win i enologów, sprzedaż krajową i eksport, dwa typy posiadanych pieniędzy w gotówce i na koncie bankowym, warunki pogodowe, specyfikę poruszania się po torze akcji, wreszcie dość skomplikowane targi winne, to jest o czym graczom opowiadać myślę spokojnie przez jakieś 45 min jak nie dłużej.
  • gra przeznaczona jest od 2 do 4 graczy, ja grałem za dwie osoby, o skalowalności niewiele mogę jednak powiedzieć z oczywistych względów, myślę jednak, że nie wygląda to najgorzej. Zasoby są odpowiednio dostosowywane do liczby graczy i choć na samej planszy przy dwóch graczach na pewno jest luźniej, to nie musi to być wcale wadą. Z opisów graczy na BGG wynika, że całkiem dobrze się ona w tym układzie sprawuje. Trzeba tylko nieco zmienić jedną zasadę podczas targów wina i wszystko powinno hulać jak należy.
  • Interakcja pozostaje na dość popularnym w eurograch poziomie podbierania sobie nawzajem winnic, piwniczek i winiarni czy zajęciu komuś pola z akcją. W odróżnieniu jednak od wielu gier można skorzystać z pola, na którym ktoś jest ale trzeba zapłacić odpowiednią kwotę znajdującym się tam osobom.
  • strategii jest mnóstwo- każdy z ośmiu szczepów winnych ma inną specyfikę, można więc nastawić się na jeden konkretny szczep i mając monopol w pełni korzystać z jego możliwości, można posiadać uprawy w różnych regionach stawiając na różnorodność, można postawić na długoterminową strategię postarzając wino w piwniczkach i w ten sposób zyskiwać lepszy jakościowo trunek, można zatrudniać enologów, koneserów itp.itd. wyborów jest baaaardzo dużo.
  • losowości praktycznie nie ma, sprowadza się ona do tego, co i w życiu bywa losowe czyli do warunków pogodowych zmieniających się co turę. Tak naprawdę wszystko zależy od graczy.
  • czas rozgrywki wedle informacji na pudełku to 90-180 minut. Gra więc nieco trwa, ja grałem 75 min i myślę, że w takim czasie w dwie osoby spokojnie można się zmieścić.                                                   

To zdecydowanie jest gra, którą trzeba poznać, żeby w pełni czerpać z niej satysfakcję. Myślę, że przy pierwszej rozgrywce gracze mają taki mętlik w głowie, że jedyne co nimi kieruje to „robię cokolwiek, idę gdziekolwiek”, bo o strategii a nawet jakiejkolwiek taktyce nie może tu być mowy. Siadając do gry znałem bardzo dobrze zasady a i tak miałem problemy z ogarnięciem wszystkiego. Myślę jednak, że warto poznać tę grę bo kolejne rozgrywki będą przynosić coraz więcej satysfakcji a jeżeli jeszcze kogoś (tak jak mnie) pasjonuje winny temat, to frajda będzie podwójna.

Tyle póki co, chętnie napisałbym więcej i zrobię to jeżeli dane mi będzie poznać nieco bardziej tę grę.

Share

Comments 16

  1. Teraz pytanie, czy na piątek chcielibyśmy zagrać w to? Czy kobra i rad chcieliby poświęcić godzinkę na samo tłumaczenie zasad?

  2. Kurcze, ale smaka na dobre winko mi zrobiłeś. Tymczasem obalę coś fizycznie, ale rozkoszy duchowych przy Vinhos oczekuję w miarę szybko :)

  3. Hmm.. jeszcze godzinę temu powiedziałbym, że otrzymawszy od życia solidnego prztyczka w nos (w postaci niechętnych trudnym zasadom kompanów), nigdy nie porwałbym się na kolejny skomplikowany tytuł. Jednak teraz… po grze z żoną w Brassa… czemu nie :D

    Vinhos zapowiada się naprawdę fajnie. Jak długo będziesz grał z planszoholikami, którzy zniosą kilkadziesiąt minut tłumaczeń i w dodatku coś z nich zapamiętają, to na pewno będzie fajnie. Ja najczęściej grywam z graczami okazyjnymi, więc muszę celować w coś lżejszego/krótszego.

  4. no właśnie myślę, że przy tej grze trzeba faktycznie znaleźć ludzi, którzy mają cierpliwość i nie zrażą się pierwszą, moooocno poznawczą rozgrywką. A może coś demonizuję, może wcale nie będzie tak strasznie. Najlepiej byłoby się przekonać jak najszybciej, jakby co to jestem otwarty na granie w Vinhos :)

  5. oj tam oj tam osadnik i tak byś nie przyszedł, bo nie każdy ma tak dziwaczny rytm pracy jak ja, żeby o 11.00 zasiąść do rozgrywki…

  6. mam w domu butelkę portugalskiego wina i trzymam je żeby w doborowym towarzystwie otworzyć ją do partyjki Vinhos- tematycznie pasuje jak ulał!

  7. Wszystko OK, ale kto wygrał?!

    Przyznaję, że też czasem uprawiem samogranie. Oprócz tego, że udaje mi się wówczas poznać dobrze zasady rozgrywki i nie wertuję ciągle instrukcji podczas premierowej rozgrywki z żoną lub/i (sporadycznie) teściem, to dochodzi jeszcze jeden aspekt. Otóż mam możliwość zaplanowania w jaki sposób będę tłumaczył reguły. Cyceronem nie jestem, więc precyzyjne zaplanowanie wykładu jest dla mnie kluczowe. Zbyt wiele tytułów czekało na swoją drugą szansę, bo dałem ciała w tym aspekcie.

  8. i tu się z Tobą kdsz w 100% zgadzam. Ja też jestem tym, który zazwyczaj tłumaczy zasady i uważam, że klarowne, sprawne, uporządkowane przekazanie zasad jest połową sukcesu i może od tego zależeć powodzenie rozgrywki i kredy zaufania graczy dla gier nieco bardziej złożonych. A takie klarowne tłumaczenie nie jest wcale prostą rzeczą. Są np. rzeczy, które z powodzeniem można wstępnie pominąć (żeby nie mętnić) i wrócić do nich w odpowiednim momencie już w trakcie gry bez zaburzenia przebiegu rozgrywki.

  9. Wobec tego gratuluję zwycięstwa! Nie ma co popadać w jakiś zachwyt, bo mogło to być po prostu szczęście debiutanta, ale wygrana jest wygraną!

  10. @ Mars
    Jak zaserwujesz wino, to w Vinhos możemy grać ;)
    Chętnie zagram w każdą grę której nie znam.

  11. @kdsz i berni- dzięki za gratulacje i pocieszenia, przekazałem sobie i sobie.
    @mars- jak zaserwujesz wino, to … się nie napiję bo będę samochodem…

  12. @Stanley a pamiętasz ten dowcip co kiedyś opowiadałeś przez pół godziny? tamten też był samochodem :)
    Wino znajdzie się i inne trunki też, kartony wypakowane, witrynka zapakowana, można się bawić :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *