Leniwe jeszcze godzinę temu słońce prażyło coraz mocniej. Dywanem palących promieni z każdą minutą przykrywało większe połacie wzgórz już i tak umęczonych powtarzającym się każdego dnia rytuałem. Tutaj słońce wyznaczało rytm dnia. Wraz z jego wzmożoną aktywnością ustawała praca, następował czas sjesty. Nieświadomy sytuacji mógłby przypuszczać, że wszyscy są rozleniwieni i sennie suną chodnikami małego miasteczka. Tymczasem w powietrzu, jak każdego dnia, wyczuwalne było napięcie. Napięcie, z którym tutejsi nauczyli się żyć. Musieli, bo przyszło im mieszkać na Sycylii – w świecie palącego słońca, krzewów oliwnych i wszechobecnej Famigli.
Źródło obrazka: http://www.boardgamegeek.com/image/842941/famiglia
Ale Famiglia nie zadowoliła się małą, smutną wysepką morza Śródziemnego. Wraz z przybyciem statków pełnych imigrantów szukających dla siebie i swoich rodzin szans na lepsze jutro, mafia szybko rozlała swe wpływy na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych – w kraju pucybutów chcących zostać milionerami, kraju nowych możliwości, kraju pełnym przemocy, kraju, w którym po raz pierwszy zaczęło się mówić o Dzikim Zachodzie.
Gdzieś w Nowym Jorku, okolice Friedemann Friese‚s Ristorante…
Źródło obrazka: http://www.boardgamegeek.com/image/905112/famiglia
– Luigi, a Ty właściwie w czym się specjalizujesz?
– Jestem Sycylijczykiem. W tym biznesie to znaczy więcej niż myślisz…
– Załatwcie to szybko i bezboleśnie.
– Jacy wy? Wszyscy znający się na robocie zostali spaleni.
– Fakt. Młodzi mają jeszcze mleko pod nosem, nie ma co ryzykować jeszcze coś spartolą.
– Może zgłosimy się do Fatsa? Jego ludzie za pieniądze zrobią wszystko.
– Ech… nie ufam tym Latynosom, dzisiaj pójdą z nami, a jutro przyjdą po nas.
– Nie mamy wyjścia…
– Zatem wygląda na to, że dzisiaj będzie noc samby. Tylko miejcie na nich oko, nie chcę żadnej wtopy.
– Już dzwonię…
– Nie pomogą. Fatso twierdzi, że spłacił dług i niczego już nie zrobi dla Rodziny, za żadne pieniądze.
– Myślę, że będziemy w stanie go nakłonić, aby jeszcze raz rozważył naszą propozycję.
– Księgowi?
– Nie, oni się nie nadają do takiej roboty. Biały kołnierzyk ma zostać biały. Za to Borys i Michaił świetnie wiedzą jak zmiękczyć najbardziej upartego osła. Koleś jest cały nasz.
– Tak, tylko żeby określenie „cały” nie było pobożnym życzeniem.
– Spokojnie, Brutale to profesjonaliści. Zazwyczaj wiedzą, kiedy przestać.
– Ok, uprzedzę Księgowych, że trzeba będzie wyciągnąć Brutali z mamra.
– Mark?
– Ile razy mówiłem, że mam małe dziecko, nie dzwońcie tak późno !
– Wiem, ale mamy problem.
– Co tym razem ?
– Dwóch naszych wpadło. Musisz ich wyciągnąć.
– Ech… Macie frajerów do podstawienia, żeby w statystykach się zgadzało?
– Tak.
– Już wstaję, będę za 20 min, ale za obudzenie dziecka jesteś mi winien przysługę..
– Zabierzcie tego szczyla sprzed moich oczu.
– Poczekaj Bruno, on może nam się przydać.
– Chyba do podawania ręczników.
– Być może. Przynajmniej jest czysty, nic na niego nie mają. Jeśli chcesz zachęcić Strozziego do współpracy, to musisz mu pokazać, że potrafimy trzymać gliniarzy z dala od naszego biznesu. Wyślemy dwóch, jak to ująłeś, szczyli na akcję i zobaczysz, że Strozzi przekona się do nas.
– Możemy spróbować. Ile damy młodemu za robotę?
– I to jest piękne w całym tym interesie. Taki jak on przyjdzie za darmo, wie że jest na razie zerem. W dodatku mam takich kilku w zanadrzu.
– Myślisz, że jesteś taki ważny ?
– Da.
– Myślisz, że bez Ciebie nie damy sobie rady ?
– Da.
– Może i jesteś mocny, ale na interesie się nie znasz. Już wielu takich jak ty widziałem w swoim długim życiu. Myśleli, że są pępkami świata, a odchodzili z kwitkiem. Ja jestem cierpliwy, a na miejsce takich jak ty zawsze przychodzą nowi. Tony, Vito zabierzcie go. Pójdziesz grzecznie z panami?
– Da.
– I do cholerny jasnej, umiesz coś więcej powiedzieć ?
– Da…
– To ten?
– Nie jestem pewien.
– Przecież miałeś zapamiętać fotkę! To Ty jesteś od zapamiętywania, ja nie mam do tego głowy. Jak zawalimy na pierwszej akcji, to nie wiem czy mafiozom będzie się nas chciało wieźć aż do rzeki.
– Spokojnie, już wiem. To ten drugi, już sobie przypomniałem.
– Cholera, wielki jest.
– Może i wielki, ale dwóm nie da rady. Idziemy.
– Co się tak gapisz na tego gościa ?
– Nie jest to jakiś aktor ?
– Eee, raczej nie.
– Piosenkarz?
– Też niebardzo. Widać za dużo whisky jak na jeden raz i coś Ci się pomieszało. Zbierajmy się już.
– No cholera jasna, skądś kojarzę tę gębę. Ej Ty! Czy myśmy się przypadkiem już nie widzieli? Dobra, nieważne. Pora kończyć i do domu…
zgromadzonych kartach. Wygrywa gracz posiadający większą ilość punktów..
– I jak Bernardo? Spodobało Ci się? Właściwie zaufałeś mi w pełni i zdobyłeś w ciemno… Ja byłem zauroczony. Szybko, ładnie, emocjonująco, a decyzji też trochę jest. Idealne pomiędzy wizytami grubych ryb, takich jak Martin…
– …bądź Uwe. Palmerio, muszę przyznać, że Niemcy to wiedzą jak się w tym biznesie poruszać. Nawet ci z zielonymi włosami. Niejeden elektrofil i tutaj znajdzie trochę wysokiego napięcia.
– Wiesz, jak to mówią u mnie na południu „za trzy dyszki żal nie wziąć…”
Comments 3
Ale się uśmiałam :) Takiej recenzji jeszcze nie czytałam :) Chłopaki czekam na kolejnego posta :)
Jeśli gra jest tak fajna jak ją przedstawiliście, to faktycznie musi to być pozycja godna uwagi :)
Zgadza się, genialne. Powiem szczerze, że trochę się zmyliłem na początku. Jako nieznawca gry Famiglia (no cóż, po raz pierwszy słyszę) czytałem to jak opis gry, którą wymyśliliście :) Serio
Wydaje mi się, że możecie śmiało rozwinąć to i scenariusz do filmu spreparować
Bardzo przyjemna i wciągająca gra. Dziwne, że przeszła właściwie bez echa. Nie przepadam za karciankami, ale partyjki w Famiglię na pewno nie odmówię, mimo że skutecznie obnaża moją bezmyślność. Regularność z jaką pakuję się w sytuacje bez wyjścia jest wprost porażająca. Wg i-szopa grę można dostać w większości sklepów netowych za 22-29zł. Czyli prawie za darmo.