Ostatnie moje trzy zakupy gier planszowych były niezwykle udane. Mówię tu o: Mr. Jack in New York, 51. Stan oraz Race For The Galaxy. Każda z tych gier, po przejściu przez instrukcją, nieomal codziennie zapewniała nam miły wieczór.
Wczoraj po jednej rozgrywce w RFTG, zaproponowałam kolejną. Na co Rad, żeby lepiej odpuścić, bo nam się znudzi. No właśnie , czy to właściwa droga do tego aby przedłużyć żywotność gier? Ograniczyć granie? Serio? Nie ma innego sposobu?
Mam już planszówki które swojego czasu triumfowały, a teraz smutnie spoglądają z regału. Aż żal, aby kolejne do nich dołączyły :( A zbiera mi się całkiem fajna kolekcja gier nieużywanych :(
A może taka kolej rzeczy (jak często zwykł mawiać Rad), że jedna odchodzi w zapomnienie aby ustąpić miejsca nowym. Może nawet lepszym grą?
Myślę, że jakimś wyjściem są dodatki, ale ja zawsze się przed nimi bronię. Wolę kupić za tę kasę zupełnie nową grę. No ale tym razem może zaryzykuję.
Ponoć dodatki do RFTG zasadniczo zmieniają grę. Czy to prawda? Może któryś szczególnie polecacie? Czy mam rzucić się na głęboką wodę i od razu kupić wszystkie trzy?
Do 51 też szykują dodatek z większą interakcją. Hmmm kuszące. Może warto będzie kupić, ale tym razem poczekam na recenzje :)
Dodatków nie kupuję również dlatego, że często producent zapewnia o jego niezwykłości i o tym jak bardzo on zmienia i urozmaica grę. Przy czym często są to czcze gadki.
Mimo wszystko chyba jednak dopieszczę trochę moje karcianki, to wtedy dłużej będą mnie cieszyły. A może tylko mi się tak wydaje? Ech….
Comments 10
Z mojego doświadczenie podstawka do RFTG naprawdę jest odporna na znudzenie się. Zobaczycie jak po kilku, kilkunastu partiach wciąż będziecie odkrywać nowe strategie (militarna czy konsumpcyjna to dopiero start, później pojawiają się strategie development, hadnel, kombinacje powyższych, strategie kolorowe i masa masa innych). Naprawdę zdziwiłbym się gdyby Wam się znudziło przed upływem 50 lub więcej partii. Przestrzegałbym też przed kupowianiem dodatków przed byciem naprawdę dobrze zaznajomionym z podstawką czy poprzednimi dodatkami. Pojawiają się nowe ikony, nowe rzeczy o których trzeba myśleć i nie mając solidnej bazy łatwo się pod tym ugiąć – zniechęcić do gry.
Co do dodaktów:
Gathering Storm – mało nowych kart ale doskonale uzupełniają one talie idealnie ją balansując. Poza tym tryb jednoosobowy (tzw. Robot) i cele. Pomimo że nie wnosi ilościowo i jakościowo do gry to tak idealnie ją balnsuje że jest to must have.
Rebel vs Imperium – wprowadza do gry przejęcia planet od innych graczy (jednak w tym przypadku jest to dopiero zarysowanie tematu). Poza tym całkiem sporo kart uzupełniających lub tworzących nowe strategie.
Brink of War – wprowadza mechanizm prestiżu i specjalnych akcji z nim związanych. Genialny dodatek ale znacznie komplikujący RFTG, trzeba uważać na niego. U mnie leżał w szafie z pół roku zanim się odważyłem zagrać z nowymi zasadami.
Uwaga ogólna dodatki trzeba wprowadzać w kolejności. Zostały zaprojektowane/przetestowane tylko łącznie
Dodatki przedłużają życie niektórych gier, przy innych są po prostu wymyślane na siłę.
Osadnicy z Catanu – do niedawna zagrywałem się w ten tytuł, ale z czasem zaczął mi się nudzić. Ciągle to samo, wciąż losowo i wiadomo „inni mają lepiej”. Kupiłem jednak dodatek Miasta i Rycerze. Pomimo przesadzonej ceny (prawie tyle co podstawka) wniósł duży powiew świeżości i teraz nie wyobrażałbym sobie grania bez niego, jeśli bym w to miał grać, bo OzC poszły w odstawkę.
Neuroshima Hex – kupiłem Duel i jedyne co z niego wziąłem to nowe armie. Gra w Hex z nowymi armiami jest ciekawsza. Obie armie, a zwłaszcza Smart są według mnie udane. Jednak nigdy jeszcze nie zagrałem w reguły samego dodatku, ani na nowej planszy. Więc czy warto płacić 50 pln za kilkanaście żetonów?
Kolejny przypadek to Wysokie Napięcie. Temat był już poruszany na blogu i dołączę się do opinii, że nowe mapy są po prostu zbędne. Grając na mapie Niemiec bądź USA nawet nie zauważam nazw miast, a skupiam się jedynie na koszcie budowy. Nie widzę więc powodu by kupować dodatek, który niczego nie wniesie.
Dodatek do 51. Stanu na pewno kupię nie czekając na recenzje, bo podoba mi się świat Neuroshimy i chciałbym żeby 51 zyskał trochę interakcji i postnuklearnego pazura. ;-)
Tak jak Kobra wolę jednak przeznaczyć pieniądze na zupełnie nową grę niż na dodatek. Bo może się pewnego dnia okazać, że wydałem masę pieniędzy na coś, czego już nawet nie chce mi się wyciągać z pudełka. Przy różnicowaniu tematyki taki zawód jest mniej prawdopodobny.
Zakończę ten przydługi wywód pytaniem do posiadaczy Agricoli.
Co sądzicie o dodatku Torfowisko, czy wnosi coś ciekawego poza końmi, czy to tylko próba wydojenia portfela/konia ?
Co do dodatków do RFTG to jestem mocno zaskoczona, że muszę zacząć od pierwszego. Bo szczerze mówiąc zamierzałam kupić jeden, ale niekoniecznie pierwszy.
Ciekawe kiedy wydadzą rozszerzenie Stanu i czy faktycznie zmieni ono tak rozgrywkę jak zapowiadają. Oby! Wtedy ta karcianka będzie idealna :)
Nie no, idealna nie będzie, na pewno zaliczą wtopę z samą jakością wydania :D
Oby nie wydarzyło się nic równie złego co ze Stanem.
Obawiam się tylko, że jak w grę wejdą walki to ja znów będę raz za razem przegrywać :(
Widzę, że wypowiem się na temat Agricoli zanim to uczyni Stanley, największy fan i specjalista od rolniczych klimatów :)
Dodatek Torfowisko zdecydowanie wnosi dużo ciekawych rozwiązań i nie jest wcale naciągany. Konie to tylko jeden z nowych elementów. Jak sama nazwa dodatku wskazuje – torf jest ważny. Cały układ naszego terenu, możliwość wypalania, opcja przerabiania torfu na opał, dostarczanie nie tylko pożywienia co żniwa ale i właśnie opału do chaty daje nam dużo większe pole do popisu, ale do myślenia. Świetna jest też czynność przeczekania członkiem rodziny do końca kolejki – umiejętne wykorzystanie w odpowiednim momencie daje nam dodatkowe korzyści.
Co do ceny – jak zwykle można powiedzieć, że mogłoby być taniej. Jeśli cena spadłaby do 80zł to zdecydowany must have. Na tym poziomie co teraz to można się zastanowić. Może inaczej – jeśli ktoś uwielbia Agricolę to powinien sprawić sobie torfowisko. Żona właśnie uwielbia Agricolę, ale tymczasem Le Havre trochę zakłócił priorytety i chyba przez jakiś czas Agricola sobie odpocznie :)
Nie mówiąc o p… remoncie :)
Co do dodatków do RFTG, gra jest kompletna dopiero po zakupie wszystkich 3, i to jadąc po kolei od 1-3 ;) Wtedy w pełni wykorzystywane są wszystkie symbole itp.
Co do Torfowiska. Ja też nie kupuję zazwyczaj dodatków do gier ale ponieważ jak już napisał mars jestem totalnym fanem Agricoli, to Torfowisko kupiłem od razu jak tylko się pojawiło. Uważa, że jest to dodatek idealny, który doskonale wpasowuje się i łączy płynnie z podstawką. Dodatkowo świetnie uzupełnia tematycznie grę. Skoro mamy gospodarstwo, żniwa, rodzące się dzieci, wyżywianie rodziny i rozbudowujące się domostwo, to strzałem w dziesiątkę jest konieczność ogrzewania tych chat! Zadbanie o opał, podobnie jak o wyżywienie, dodaje jeszcze więcej realności tej grze. Konie też są super- punktuje się je nieco inaczej, a kupując odpowiednie usprawnienie możemy je przerabiać na koninę :) Ciekawe jest też startowanie z lasami i torfowiskami w swoim gospodarstwie. Jeżeli chcemy coś posiać albo zbudować ogrodzenie, to musimy najpierw wyciąć las (dodatkowy sposób pozyskania drewna), albo osuszyć torfowisko (zyskując opał na ogrzanie chat). Wszystko działa naprawdę sprawnie i polecam gorąco spróbować!
@ pan_satyros – Póki co pobawię się jeszcze podstawką a potem rozważę zakup dodatków, albo choć jednego. Jak zda egzamin to pomyślę o kolejnych.
Zawsze myślałam, że dodatki początek swój biorą z nagłego natchnienia projektanta gry. Ale widzę, że bywa i tak, że już przy wydawaniu podstawki wiadomo o niedługo mających pojawić się dodatkach. Więc czemu sprzedają nam nie kompletne gry? To samo tyczy się choćby Stanu – dodatek w drodze. Widać czekano czy gra chwyci, aby zarobić zapewne drugie tyle na rozszerzeniu.
jak wiadomo jestem fanem osadników i dodatków nakupiłem sporo
podzielam zdanie Berniego – Miasta i Rycerze to must have i odkąd mam dodatek to nie ciagnie mnie do samej podstawki. Kasy nie załuje, mimo, ze dodatek to koszt równy podstawce, ale ilośc nowych kartm reguł, zetonów w pełni mnie satysfakcjonuje.
Natomiast kupiłem tez Żeglarzy i jakoś po zapoznaniu się z instrukcją nie kręci mnie ten dodatke i ponad 2 lata lezy nieuzywany.
Do Carcassone dokupiłem 2 dodatki i nie załuję – całkiem fajnie urozmaicają rozgrywkę
do cytadeli tez dokupiłem – nie rozpakowałem od 3 lat, karty dalej w folii
dodatki to dla mnie taki kompromis – chcę coś kupić, zagrać w cos nowego, ale w stare tez chce grać – kupuje dodatek i gram w stare po nowemu. Kompromis jakze potrzebny, jesli gramy z żoną – dla zony co innego nowa dziwna gra, gdzie trzeba się uczyć szeregu zasad, a co innego dodatek do starej gry, którą znamy. Dokupiłem ostatnio dodatek do Alhambry – po zakupie ogarnęły mnie wątpliwości czy aby dobrze zrobiłem, ale reakcja żony z miejsca je rozwiała – mocno się zaciekawiła.
teraz mam na celowniku nową mapę do Wysokiego Napięcia – to nie tylko nowy układ miast ale nowe dodatkowe zasady. Np dodatek centralna Europa – w Polsce i Austrii nie mozna budować atomówek, w Polsce jest tani wegiel itp.
Faktem jest, że warto najpierw dobrze nasycic się podstawką, zanim się sięgnie po dodatek. Ja mam ten problem, że jak mi się spodoba gra, to chętnie bym wszystko dokupił, ale w ten sposób mozna chyba wiecej zepsuc niż naprawić.
No i podstawowy problem to kasa – wydawcy czesto kasuja za dodatek tyle kasy co za podstawkę, a dodatków jest tyle, ze i tak wszystkich nie wykorzystasz.