7 cudów świata- gra uniwersalna?

Stanley Ogólne, Recenzje 13 Komentarzy

No Gravatar

Jestem już po kilku rozgrywkach w 7 cudów, mogę więc pokusić się o parę spostrzeżeń. Zaznaczę na początku, że nabyłem tę grę gdyż szukałem czegoś dla większej liczby graczy i czegoś raczej krótszego i prostszego gdyż gry, które posiadam na 6 osób (Age of Steam, Wysokie napięcie, Antike) to tytuły raczej cięższe i dłuższe. Potrzebowałem więc czegoś co wypełniłoby te lukę. I wypełniło!

Wysunę tu śmiałą teorię, z którą możecie się zgodzić albo i nie ale uważam, że jest to gra uniwersalna. A pod „uniwersalna” rozumiem, że w 90% przypadków możemy ją wyciągnąć na stół i możemy mieć pewność, że chwyci, zarówno w gronie laików planszówkowych jak i wyjadaczy. Jest to pozycja bardzo dobrze przemyślana, elegancka i mam wrażenie świetnie dotestowana. Wymienię tu w punktach cechy 7 cudów, które powodują, że uważam ją za grę uniwersalną, będą to zarazem zalety tej gry a na końcu wymienię jej wady, które nieco na siłę ale jednak są.

1) rozpiętość liczby graczy jest imponująca- od 2-7 graczy. Wprawdzie na pudełku znajdziemy informację, że gra jest od 3 graczy ale w środku znajduje się wariant dwuosobowy, który autor dostarczył do producenta już po stworzeniu pudełka ale jest on jak najbardziej integralny z całością i sprawuje się bardzo dobrze.

2) czas gry to 30 min i to bez względu na liczbę graczy. Mechanika gry jest bowiem tak sprytna, że swoje akcje gracze wykonują jednocześnie, nie ma więc znaczenia ile osób gra, generalnie niemal zawsze zmieścimy się w tych 30 minutach, no chyba, że ktoś się nieco zamyśli (ukłony Grzesiu dla Ciebie :) ) ale raczej jakiegoś wielkiego i długiego myślenia przy tej pozycji nie ma.

3) gra ma  bardzo szybki setup, polega on generalnie na wylosowaniu planszy cudów, wysypaniu pieniędzy i puntów zwycięstwa a także na przygotowaniu trzech stosów kart wybierając te dla odpowiadającej nam liczby graczy. Szybko i sprawnie. Po rozgrywce zwijamy grę też szybko, jedyne co to musimy karty spowrotem posegregować na trzy stosy- trzy ery.

4) gra jest generalnie prosta ale bogate możliwości rozwoju pozwalają bardziej wymagającym graczom ruszyć nieco bardziej głową. Zasad jest stosunkowo niewiele ale chwilę się je tłumaczy. Na początku nieco problemów, zwłaszcza początkującym graczom, mogą sprawić ikonki na kartach, których jest sporo ale są one intuicyjne a w razie czego zawsze można spojrzeć na skrót zasad w instrukcji gdzie wszystkie ikonki są dokładnie opisane.

5) mechanika gry opiera się m.in. na handlu i walce ale tylko z naszymi najbliższymi sąsiadami, jest to moim zdaniem świetne rozwiązanie, gdyż grając np. w 6 osób najbardziej skupiamy się na naszych sąsiadach i nie trzeba ogarniać całego stołu. Oczywiście musimy patrzeć w co inwestują inni współgracze ale prostota i klarowność zasad powoduje, że rzut okiem nawet na drugą stronę stołu pozwala nam szybko zorientować się  „w co grają” inni.

6) W grze mamy wiele dróg do zwycięstwa. Rodzajów kart jest sporo i dzięki temu nasze miasto może rozwijać się w różnych kierunkach. Dodatkowo, po tych kilku rozgrywkach mogę stwierdzić, że karty są bardzo dobrze zbalansowane i nie widzę póki co jakiejś jednej zdecydowanej strategii wygrywającej. Rozwijając jeden typ kart, zyskujemy sporo punktów ale niestety zaniedbujemy inny, musimy więc dobrze optymalizować nasze ruchy.

7) Dobrym pomysłem są podwójne plansze cudów (dwustronne), każda strona ma inne wymagania do spełnienia aby ukończyć cud, dodaje to kolejnym rozgrywkom różnorodności.

8) za uniwersalnością gry przemawia także brak negatywnej interakcji, wiele osób (zwłaszcza kobiet) takiej interakcji nie lubi i mogłoby się zniechęcić do gry już na wstępie a tak każdy rozbudowuje swoje miasto i raz postawionego budynku nie można zniszczyć. Interakcja oczywiście w grze jest ale jest ona raczej subtelna- handel czy walka z sąsiadami, podebranie komuś jakiejś ciekawej karty (choć ta osoba nawet o tym tak naprawdę nie wie). Dodatkowo trzeba obserwować co robią współgracze bo jak się nie kontroluje poczynań innych to nagle może się okazać, że gracz obok ma np. full dobrze punktowanych kart a jeszcze bonusy za  te karty w cudzie. Warto więc czasem takie zapędy ukrucić i sprzątnąć sprzed nosa sąsiadowi kartę i wymienić ją na pieniądze bądź wybudować swój cud. Walka też nie ma negatywnego wydźwięku- porównujemy po prostu karty militarne i przydzielamy odpowiednio punkty zwycięstwa.

9)  gra jest bardzo grywalna, zaraz po zakończeniu rozgrywki ma się ochotę na rewanż a rozgrywki są emocjonujące i do końca nie wiadomo kto wygra.

10) 7 cudów jest wydane bardzo ładnie i klimatycznie- ładne, kolorowe  ilustracje- na koniec gry widać faktycznie rozbudowane, kolorowe miasto.

Teraz wady. Piszę je nieco na siłę, bo tyczą się one bardziej wykonania niż samej rozgrywki.

a) gra zajmuje bardzo dużo miejsca na stole. W pociągu raczej nie zagramy :) Karty są dość duże i każdy potrzebuje przed sobą sporą przestrzeń, żeby wykładać wszystkie karty. 

b) karty są słabej jakości, a biorąc pod uwagę, że przez cały czas się je międli w dłoniach i przekłada z rąk do rąk ich żywotność jest dość mocno ograniczona. Karty rozdzielamy na początku gry w zależności od ilości graczy, jeżeli więc najczęściej będziemy grali w 3-4 osoby, to po paru rozgrywkach będziemy mieli dysproporcję w „powycieraniu” kart zazwyczaj używanych i tych leżących w pudełku.Dodatkowo karty mają nieszczęsne czarne obwódki, na których znacznie szybciej widać przetarcia. Konieczne wydaje się więc zakupienie koszulek, które niestety sporo kosztują… 

c) no właśnie cena… Jednak za wysoka jak na liczbę komponentów w pudełku ale to już jest kwestia sporna. Osobiście wolę wydać więcej na grę, która ciągle będzie w użyciu, niż np. 25 złotych na Pola Naftowe, w które zagrałem raz…

d) no właśnie- pudełko. Jak to zazwyczaj bywa- za duże, z badziewną wypraską w środku…

e) w nazwach budynków czai się koszmarny edytorski błąd- polskie litery pisane są inną czcionką niż reszta liter. Ale szczerze powiedziawszy gdybym nie przeczytał o tym na forum, to nie zauważyłbym. Trzeba się nieźle przyjrzeć żeby to zobaczyć i być naprawdę skrzywionym, żeby to miało przeszkadzać w czasie rozgrywki. Mi nie przeszkadza :)

I to tyle. Jak widzicie wady raczej natury technicznej, co do mechaniki i miodności rozgrywki nie mam zastrzeżeń. Uważam 7 cudów za grę uniwersalną, można ją pokazać każdemu i wierzę, że w zdecydowanej większości przypadków przypadnie ona graczom do gustu. Czytałem sporo zarzutów na temat losowości i przypadkowości w wygranej. Absolutnie się z tym nie zgadzam- jak nie pokombinujemy, to na pewno nie wygramy a losowość oczywiście jest. Wszak to karcianka! Ale losowość do okiełznania. Grę polecam, 7 cudów to  pół godziny świetnej zabawy dla 2 do 7 graczy!

Share

Comments 13

  1. Ja się przyczepię znów poruszonej negatywnej interakcji, której tak nie lubią kobiety. Otóż nie raz i nie dwa widziałam skwaszoną męską miną i wielkie niezadowolenie na twarzy męskiego gracza, gdy te interakcje wpływały na jego grę.

    Natomiast co do 7 Cudów to wcale nie wydaje mi się aby cenowo odbiegała od innych gier zagranicznych gier. Chodzi mi o to, że jeśli polski wydawca taką grę chce wydać to rosną mu koszty (licencja, tłumaczenie).

    Powiem Ci Stanley, że żałuje, iż nie grywamy czasem razem, bo chętnie wypróbowałabym kilka Twoich tytułów :)

  2. Tak, tak, tak! To jest bardzo dobry pomysł!! Przesiedzimy całą noc i przegramy niejedną grę :) A co do ceny 7 cudów, to tak jak pisałem to kwestia sporna czy to dużo czy mało. Dla mnie, jak na taką frajdę to cena ok.

  3. Dokładnie, nie powinno się ceny przekładać na to co w pudle a jedynie na to bezcenne uczucie po zakończonej rozgrywce :)

  4. Stół i krzesła będą za jakieś 2-3 tygodnie, więc może wtedy pomyślimy o pierwszych rozgrywkach :)
    Tymczasem widzę kolejną grę, która się ustawiła w kolejce po mięso :)

  5. Cóż, gdybym jak niektórzy maniacy notował liczbę gier rozegranych w dniu/tygodniu/miesiącu/roku nagle okazało by się, że 7 cudów przebojem wdarło by się do czołówki. Jedna z nielicznych gier do której mogę zmusić (a nawet nie muszę) moją dziewczynę. Wariant na 2 osoby bardo fajny.
    Z pewnych znanych niektórym powodów cena nie była specjalnie dotkliwa, więc z czystym sumieniem gra dostaje u mnie 9/10.

  6. Wg mnie – cena dużo za wysoka. I nie chcę się tu odwoływać do tego, że koszt wyprodukowania talii kart i kilku planszetek to kilka złotych – to nie ma znaczenia. Wydając (nawet mniejszą) kasę np. na Brassa dostaję grę, która była testowana przez wieleset partii, którą oceniało pewnie wieleset ludzi, która wnosi mnóstwo świeżości i zabierze mi wieledziesiąt (a mam nadzieję że wieleset ;) ) nocy. W przypadku 7 cudów dostaję coś w rodzaju Cytadeli – sympatyczna, lekka (a nawet bardzo lekka) gierka, w którą mogę zagrać np. czekając, aż inni gracze skończą grę na drugim stole.
    Gra nie porywa – jest sympatyczna, wykorzystane w niej stare mechanizmy w miarę działają (od podziału kart rodem z Notre Dame do prostej budowy – jak w wielu innych) i mogę z nią spędzić te 20-30 minut.
    Jest to dla mnie gatunek gier, w których mój wynik nie ma dla mnie znaczenia. Jeżeli przegram w np. Wysokie Napięcie – jestem zły na siebie że byłem gorszy. Jeżeli przegram w 7W – nie ma sprawy, bawimy się dalej, wynik i tak jest zbyt zależny od losu żeby był istotny.

    Biorąc pod uwagę, że Cytadela kosztuje ok. 70 – 80 zł – 7 Cudów wyceniam na 49,90 i nic więcej.

    A sama gra – no cóż, gdyby trwała 60 minut nikt by w nią nie grał – jej jedyną prawdziwą i wyróżniającą wartością jest czas rozgrywki.

  7. @Palmer fanatyku! Dobrze, że nie sprzedają wypchanych podobizn samego Martina Wallace’a, bo pewnie miałbyś takie trzy :D

  8. Nie tylko po ciężkiej Agricoli muszę odetchnąć ale jeszcze po kilku innych ciężkich tytułach. Ale w sunie nie tyle odetchnąć co nieco urozmaicić. Jak już pisałem 7W wypełniło lukę w mojej kolekcji dla gier szybkich, prostych, mocno grywalnych i na większą liczbę osób. I w tej kategorii króluje!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *