W grudniu postanowiłam poszerzyć kolekcyjkę moich gier. Nie ukrywam, że Wasza w tym zasługa. Co rusz ktoś coś kupuje, a potem bez najmniejszego skrępowania chwali się nowym nabytkiem. Nie ładnie! Tak więc i ja zapragnęłam czegoś nowego.
Mr. Jack chodził mi i Radowi od dawna po głowie. Ale jakoś zawsze znajdowało się coś lepszego do kupienia. No i jakoś nie mieliśmy przekonania do detektywistycznej gry. Mi się bardzo kojarzyło z planszówką dla dzieciaków. Nic bardziej mylnego. Mr. Jack in New York przeznaczony jest dla graczy od 14 roku życia. Może to trochę przesadzony wymóg, ale na pewno trzeba umieć dobrze używać narządu który mamy w czaszce.
Gra przeznaczona jest dla dwóch osób. Jedna z nich wciela się w Mr. Jacka, a drugi gracz będzie próbował go złapać jako Detektyw. A obaj gracze mają do dyspozycji te same karty.
Każdej karcie odpowiada żeton, które to będą przesuwane po planszy. Na początku z kart alibi, gracz będący Jackiem losuje jedną kartę. To właśnie będzie Jack. Rola Detektywa to odgadnąć kim jest Jack oraz złapać go. Co niestety do najłatwiejszych zadań nie należy. A może to dobrze, bo dzięki temu gra jest ciekawa i stanowi wyzwanie.
Na koniec każdej tury Jack określa czy jest widoczny czy też nie. Postać jest widoczna gdy stoi obok innej albo pod latarnią. Co daje Detektywowi możliwość eliminacji postaci które są niewinne. Bo jeśli Jack jest widoczny to wiadomo, że każda postać na planszy która jest niewidoczna nie jest Jackiem. Więc grono podejrzanych zawęża się.
Plansza nie należy do najurodziwszych.
Ale jest przejrzysta, a to ważne w trakcie rozgrywki. Na planszy ustawiamy statki, którymi może uciec Jack. Zadaniem złoczyńcy jest uciec albo przetrwać niezłapanym do końca gry. Proste? Tylko tak się Wam wydaje.
Wracając do postaci, to każda z nich ma ruch oraz właściwą dla siebie zdolność. Dla przykładu Mrs Emma Grant porusza się od jednego do trzech pól oraz musi stworzyć jeden park. W parku jak wiadomo jest ciemno więc, gdy któraś postać stanie na żetonie parku to jest niewidoczna.
Gra niesamowicie wciąga. Jeszcze nigdy nie poprzestaliśmy na tylko jednej rozgrywce. Czas rozgrywki to ok 30min, ale bywały i takie co trwały ok 10min.
Grę polecam każdemu kto lubi myśleć :)
Comments 13
Dalej to tniecie tak często? Czy się trochę przejadła? Pytam bo na początku to się zagrywaliście w to co chwilę.
Author
Teraz rzadziej, bo głównie gramy w Stan i ostatnio zaczęliśmy w RFTG.
No to kurcze pochwal się jak się spisuje RFTG bo ja chcę w to w końcu zagrać. W sumie chciałbym w cokolwiek zagrać bo ostatnio nie mam czasu na granie, nie mam czasu na spanie, tylko praca, praca, praca…
Author
Do tej pory za mało partii rozegraliśmy aby móc oceniać, ale załapaliśmy już o co chodzi.
Póki co RFTG bardzo przypomina mi 51. Stan. Co prawda tu nie ma żetonów, ale ich funkcje pełnią właściwości kart.
Gra daje ogrom możliwości i myślę, że zostanie jedną z moich ulubionych gier karcianych :)
Grałem raz w pana Jacka i się conajmniej zaintrygowałem.
Grałem raz w 51 stan i się zaintrygowałem bardzo mocno.
Nie grałem w RfTG a i tak się mocno intryguję…
Author
Polecam każdą z tych gier!
I zapewniam, że po kolejnych razach Twoje zaintrygowanie (;)) sięgnęłoby zenitu :)
Intrygant się znalazł. Wziąłbyś wpadł na granie a nie marudził!
kiedy, kiedy mam wpaść? Chętnie, chętnie!!
Co za pytanie, natychmiast, teraz, już!
Weź Ty już zakup ten stół i krzesła i zorganizuj jakieś wielkie granie a nie kokietuj, że mam już, zaraz, teraz przybywać. Przecież Ciebie i tak nie ma w domu…
Zawsze w jakimś domu jestem, więc nie gadaj :) Wczoraj czekałem, ale się nie doczekałem. Stół i krzesła zamówione – za 2 tygodnie będą. Dzisiaj wieczorem może Le Havre będzie :) chociaż czuję, że nie będę w stanie bo mam niedzielne resetowanie :)
A u nas będzie RFTG :)
Dobrze, dobrze – na parapetówę będzie jak znalazł :)