W sprawie Dominant Species nie miałem zbyt wielkich nadziei, fakt że ostatni egzemplarz ktoś zwinął mi sprzed nosa jakoś przebolałem, chciałem już nawet zamawiać zza wielkiej wody gdy wczoraj otrzymałem @ takiej oto treści: „Mamy już Dominant Species u siebie.” Oto klasyczny przykład ataku z zaskoczenia :D
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że od czasu otrzymania wiadomości o braku DS wziąłem się za poszukiwanie zamiennika, i już tak nakręciłem się na Glen More, że nie sposób było go sobie odmówić hehe. Z pomocą przyszła Narzeczona podsuwając pomysł, że „owieczki” dostanę na zbliżające się powoli urodziny ;D
W ten oto sposób udało się zamknąć poświąteczno/noworoczno/przedurodzinowe zamówienie, w którego skład ostatecznie weszły:
REKLAMA
Ww sklep gorąco wszystkim polecam.
po pierwsze jest tanio,
po drugie dobrze pakują przesyłki,
po trzecie mają niezłe rabaty,
po czwarte można spr ponegocjować cenę
REKLAMA
–Dominant Species
–Troyes
–Rój: Biedronka
–Navegador
–Glen More
+ ‚Palmerowa’ Famiglia
+ Luna u znajomego sprzedawcy.
Natomiast z drugiej ręki jestem w trakcie załatwiania Attiki, a pod koniec marca prawdopodobnie przyjadą do mnie z Niemiec używane El Grande, Java, Mexica oraz Goa.
Obawiam się jedynie jak i tak spuchnięte już szafy przyjmą takie cargo ;p
Swoją drogą przeglądając ostatnimi czasy ‚begege’ zauważyłem, iż powoli zbliżam się do tego momentu kiedy interesujące mnie gry będę kupował na bieżąco, etap kompletowania „must have’ów” powoli dobiega końca.
Niemały w tym udział mają przepchane już do granic możliwości szafy, lecz również analiza setek tytułów i wybranie z nich perełek, które mają szansę zaistnieć w naszym 2 osobowym gronie (nie będąc przy tym wtórnymi kopiami samych siebie) zrobiły swoje.
Doszedłem do winsoku, że kupowanie gier od 3 graczy w górę, w naszym przypadku sensu nie ma zupełnie toteż stety/niestety spora liczba gier, mimo, że są bardzo dobre odpada, imprez nie urządzamy więc i imprezowe gry racji bytu raczej nie mają – cięcie (na marginesie ostatnio sprzedałem kolejne gry właśnie z tego powodu – Kolekcje Munchkina oraz Galaxy Truckera), pod nóż poszły również wszelkie gry wojenny, gdyż po prostu nie miałbym z kim w nie grać, a i sam nie pałam do tego gatunku jakąś wielką miłością.
Tym oto sposobem moja wishlista to w tej chwili jakieś 14 z hakiem tytułów (licząc dodatki) [plus kilka gier dodanych tylko po to, by o nich pamiętać i kiedyś, gdy będzie okazja sprawdzić jak wychodzą w praniu]. Słowem nie jest źle jak na skrajny planszoholizm.
Ciekaw jestem jak u was to wygląda, czy są jakieś tytuły, o których marzycie wiedząc, że po zakupie było by ciężko z towarzystwem do grania oraz czy wasze wishlisty dają się jakoś okiełznać ?
Comments 21
gratuluje bo gra jest swietna :)
a wracajac do tematu…kiedys kupowalem gry przede wszystkim pod siebie i konczylo sie to sprzedaza nawet w nie nie grajac. Teraz sie opamietalem i kupuje jednak pod towarzystwo z uwzglednieniem tego ze czasem bede musial ich troche zmusisc ;)
Moje najwieksze marzenie to posiadanie WotR Kolekcjonerskiego i…mam, co najwazniejsze z 70 numerem czyli z poczatku stawki.
juz teraz posiadajac ponad 70 gier nie mam za bardzo gdzie ich trzymac a zona patrzy na mnie podejrzliwym okiem jak tylko zadzowni domofon a w sluchawce odezwie sie cholernie znajomy gls kuriera badz lisotnosza ;)
Niestety, ale moja wishlista jest raczej układana pode mnie i i dlatego jest tylko wishlistą a nie kolekcją – tu dla przykładu Tide of Iron czy Twilight Struggle. Są też gry, do których nie mam po prostu składu i tu najlepszym przykładem jest Twilight Imperium. Tak jak janek staram się jednak postawić w sytuacji mojego najczęstszego współgracza czyli żony. Fakt, że ten warunek stawiam sobie tylko co drugą grę ;)
Author
Ja również chciałbym kiedyś pograć w Twilight Imperium, Starcraft czy Descent niestety ogranicza mnie brak graczy ;/
Na 2 Starcraft pewnie daje radę, więc tu by nie było problemów. Szkoda tylko, że rzadko która przedstawicielka płci pięknej dałaby się namówić na partyjkę :/
Author
@Palmer
jakby to powiedzieć… chciałem ten aspekt delikatnie przemilczeć hehe
Ale do siebie nie mamy daleko jak coś ;)
Za niedługo będę mieć dodatek, a to zobowiązuje do nabycia podstawki :)
Author
Ja !$@#$@# żałuję, że nie kupiłem tego dodatku w wyprzedaży FFG, zostaje mi czekać na kolejną taką okazję. Po zakupie DS raczej nie prędko szarpnę się na tytuły w takich cenach.
Za 10$ żal było nie kupić. Teraz tylko czekać na okazjonalną wyprzedaż podstawki w jakimś polskim sklepie.
ja pod małżonkę nie kupuję, bo rzadziej gramy we dwoje, a jak w gramy to w to co już oboje znamy – Catan karciany, Alhambra, thurn und Taxis. Kolekcja moja powstawała na pałę podczas przypadkowych zakupów w Niemczech – nie znając BGG brałem wszystkie Spiel des Jakhres oraz tanie uzywane rzeczy. Efekt jest troche komiczny, a troche ekonomiczny – wiekszosc gier kupilem sporo taniej niz w Polsce. Ale brakuje mi dobrej wojny na planszy i prawdziwych hiciorów z pierwszej 10 BGG.
Z zakupami wstrzymuje się jednak do moich urodzin (to tylko 2 dni na szczescie :) oraz do momentu konsumpcji obecnie posiadanych tytułów, bo poziom eksploatacji jest żenująco niski.A kilka niewypałów tez się trafiło i trzeba by sie ich pozbyc na mathandlu.
z pierwszej 100 miało być – dokładnie 6 tytułów posiadam tej 100, ale szfa jest duża :)
aha
i są oczywiscie gry, które są na wishliscie, a nie kupione ze względów jezykowych – Here I Stand czy Twilight Struggle.
Eh, moze dozyjemy tlumaczenia
Author
@osadnik
mam podobny problem co do tłumaczenia.
Jakąś kompletną nogą nie jestem, ale na razie niestety nie władam tam biegle językiem by np. dokupić sobie oryginalne dodatki do Arkham ;/
Naturalnie również nie kupuję wszystkiego pod kogoś, bo też zazwyczaj gry kupujemy, wiec decyzję podejmujemy wspólnie.
Jak na razie tylko klimat sf stanowi kość niezgody (na szczęście Race przeszedł ;)).
Mi się marzy Twilight Struggle. Nawet jeśli nie zagrałbym z żoną, to pewnie ktoś chętny raz na jakiś czas się znajdzie. Problemem jak dla mnie jest tutaj cena. Bo jak na grę „raz na jakiś czas” to trochę za wysoka. Z drugiej ręki ciężko dostać, no chyba, że edycję przeddeluksową z papierową planszą…
Niemniej podobnie jak pan_satyros uznałem, że tytuły „must have” zbliżają się do końca. Staram się teraz rozsądniej patrzeć na dostępne gry. Bo jeśli mam Magnum Sal i zamierzam kupić Agricolę, to nie będę już potrzebował Caylusa czy Stone Age, bo ile można mieć podobnych worker placementów ;-) Podobnie raczej zrezygnuję z El Grande, bo mam Szoguna. Dalej… Kohle, Tinners’ i poniekąd Power Grid wykorzystują tematykę industrialną, więc i tutaj nie mam już ciśnienia na posiadanie kolejnych tytułów.
Tak więc jeszcze tylko Agricola, Glen More i Twilight S. (jeśli trafi się w rozsądnej cenie) i mogę ze spokojnym duchem czekać na nowości 2011 :> Przechodzę do fazy jedna gra raz na jakiś czas – choć właśnie jest 8 stycznia i mimo, że od grudnia posiadam 6 nowych tytułów (w tym 2 w ogóle jeszcze nie grane) prawie zamówiłem Glen More ;-)
„Mi się marzy Twilight Struggle. Nawet jeśli nie zagrałbym z żoną, to pewnie ktoś chętny raz na jakiś czas się znajdzie”
Podobnie myślałem. Do tej pory udało mi się namówić tylko jednego kumpla na kilka rozgrywek w Twilight Struggle. Poza tym nic.
A gra wciągnęła mnie jak żadna inna. 11/10
@Andrzej: właśnie dlatego ciężko wydać te 180 pln na grę, która ląduje na stole raz na pół roku. Będę cierpliwie czekał na dostępność w jakimś komisie ;-)
@berni
El Grande i Shogun niewiele wspólnego mają :)
Wrzucam je do worka area control ;-)
trochę przyduży ten worek :)
Pomaga walczyć z nałogiem. I tak dobrze, że nie traktuję gier za takie same dlatego, że mają meeple ;-)
Ja niestety muszę zrezygnować z gier ekonomicznych, bo niestety za takim nie przepada mój współgracz.