Mówi się, że „jaki Nowy Rok taki cały rok”… Hmmm… obiecująco! Tzw „kaczorek” w zasadzie żaden, pyszny obiad u rodziców, a wieczorem- granie i to w dwa tytuły! Odwiedzili nas wczoraj (żonę i mnie) moja siostra gosiczek i szwagier mars. Gdyby taki miał być cały ten rok wcale bym się nie pogniewał. Nie wiem tylko co na to gosiczek, która rozchorowała się dość mocno w ten Nowy Rok… Takich przebojów jej raczej nie życzę przez następne 365 dni…Tak czy inaczej graliśmy. Na stole szybko wylądowało K2, szybkie tłumaczenie zasad i ruszyliśmy zdobywać szczyt. Trasa łatwa, pogoda letnia. Tak jak się spodziewałem podczas rozgrywki pojawiło się to czego w grze solo i nawet dwuosobowej nie zaznamy a mianowicie blokowanie. Jak dla mnie bardzo ciekawy element mechaniki a dodatkowo mocno współgrający z tematem- im bliżej szczytu tym ciaśniej i czekać trzeba aż zwolni się nam droga. Od razu przypomniałem sobie jak przemierzałem Orlą Perć w Tatrach i jak co chwilę trzeba było czekać przy łańcuchach aż jakaś grupa przemieści się w drugą stronę. W Tatrach na szczęście nie trzeba się martwić o tlen, a k2 niestety tak… Ale po kolei. Na początku szło mi bardzo dobrze, zgrabnie chowając się przed złą pogodą udało mi się doprowadzić obu himalaistów powyżej 7000 metrów i schronić ich w namiocie. Asia (moja żona), gosiczek i mars wybrali taktykę wprowadzenia najpierw jednego gościa na szczyt, byli więc nieco przede mną i na jakiś czas przyblokowali szczyt. Przeczekałem więc spokojnie w namiocie ten zmasowany atak i jak nieco się rozluźniło uderzyłem do góry. Niestety zaryzykowałem dość mocno gdyż podchodziłem w bardzo niekorzystną pogodę a jak chciałem zejść to jakoś tak moi współgracze przyblowowali mi zejście, że jedyne co mogłem zrobić to… wyzionąć ducha… Oj przykre to było bardzo, mój „prostaczek” stoczył się na torze punktacji z 10 na 1 pkt…
Mój sponiewierany „prostaczek” leżący u stóp K2:
Moim współgraczom poszło znacznie lepiej- mars wprowadził obu himalaistów na szczyt, Asia i gosiczek miały po 17 pkt ale Asia była pierwsza na górze, ja skończyłem z 8 punktami. Wszystkim gra bardzo się spodobała, ja już swoimi zachwytami się dzieliłem.
Punktacja na koniec (mój drugi umarły nie zmieścił się ze swoim 1 pkt na zdjęciu…):
Sytuacja pod szczytem na koniec, niebieski- mars, fioletowy- gosiczek, czerwony- Asia, żółty- ja:
I cóż, dziewczyny zajęły się plotkami, ploteczkami a my z marsem odpaliliśmy jeszcze Alexandros chcąc zobaczyć z czym to się je i czy w ogóle smakuje. Zasady miałem już „naumiane”, krótkie tłumaczenie i do roboty. Aleksander Wielki przemierza Imperium Perskie podbijając tereny i pozostawiając swoich generałów by zaprowadzali ład w nowopowstałych prowincjach i pobierali podatki wśród mieszkającej tam ludności. A generałowie konkurują ze sobą, walczą aby otrzymać najbardziej intratne i bogate prowincje i najbardziej przypodobać się Aleksandrowi. Można by powiedzieć- tyle jeżeli chodzi o temat bo wiadomo jak to w niemieckich eurograch z tematem jest. Ale w sumie nie do końca. Na siłę można by się doszukać powiązania tematu z mechaniką, chociażby dzięki drewnianej, sporej wielkości figurce Aleksandra, który faktycznie w każdej turze przemieszcza się po mapie wydzielając nowe prowincje. Konkurowanie między generałami też zaznacza się chociażby tym, że można kogoś podstępnie wygonić z jego prowincji i przejąć ją dla siebie. Nie jest więc Alexandros jakoś bardzo i tylko suchy. Grało nam się bardzo przyjemnie, ciekawy teritory conrol, niedługi (40 min) i mam ochotę zagrać kolejny raz- zwłaszcza, że wygrałem :)
Na koniec. czarny- mars, czerwony- ja:
Taki to noworoczny wieczór spędziliśmy. Dzięki za granie gosiczku, Asiu i marsie!
Comments 9
U mnie Nowy Rok bez żadnej partii, ale za to pograliśy trochę w sylwestra. Początkowym planem był wieczór w świecie s-f, czyli 4-osobowa partia w Androida. Nawet ostateczna wersja reżyserska Blade Runnera została zakupiona, żeby dziewczynom było lepiej wejść w klimat i aby nie było marudzenia, że tylko granie ;) Niestety pudło z Androidem jeszcze się cli w Warszawie :/
Jednak nie ma tego złego…i z odsieczą przyszły party games. Aples to Aples i bezkonkurencyjny tego dnia Bet Your Brain. W kolejnych partiach już zrezygnowaliśmy z większości kategorii pytań zostających przy tych stricte imprezowych :kalambury, pantomima itp. Zabawa była przednia, no i ta duma gdy udało się pokazać bez słów „dozorcę w zoo” :D
Acha, no i pykneła też jedna partyjka w Faunę, która pokazała, że nie warto wierzyć w wiedzę innych, bo można się na tym przejechać :)
No trochę się pogubiłem na początku w Alexandrosie. Powinienem zająć się odbijaniem terenów chyba. Ewentualnie uciekać Aleksandrem gdzieś daleko i po drodze duże tereny zagarniać.
A w K2 blokowanie jest bardzo dobrym sposobem na grę. Wydaje mi się, że jednak moje długie blokowanie szczytu nie przeszło by w warunkach zimowych.
No zimowa pogoda i trudniejsza trasa myślę, że skutecznie by Ci takie zimowanie na szczycie wybiła z tej niebieskiej, himalaistycznej głowy ;)
W trudnych warunkach radzę sobie jeszcze lepiej :)
Zobaczymy jak sobie poradzisz, wczoraj w rozgrywce solo na trudnej planszy i letniej pogodzie znów mi jeden himalaista padł…
Miał słabe buty, pewnie jak te moje po 10 latach. Rozpadły się i gołą syrą daleko nie zajdzie ;)
Dziś pierwsza partia. Wariant solo na najłatwiejszych zasadach i jedynie 16punktów. Chyba skupienie się na jednym potem drugim himalaiście dałoby lepszy wynik.
Tak Palmer, wprowadzenie jednego himalaisty na szczyt a potem drugiego jest łatwiejsze choć oczywiście zależy to od pogody, jak wyżej jest kiepska, to lepiej pewnego poziomu nie przekraczać i podprowadzić drugiego. Aczkolwiek podoba mi się wariant, który autor chciał wprowadzić do oficjalnych zasad (chodzi głównie o grę solo), że himalaiści idą „razem”, tzn że odległość między nimi może być maksymalnie dwa pola. Godne polecenia, żeby nieco główką bardziej ruszyć :)
Nie pozostaje Wam nic innego jak obejrzeć dzisiaj o 21:00 film K2 na TV4, żeby ostatecznie poczuć klimat wspinaczki ;]