Zaczęła się zabawa z mieszkaniem. Zaplanowałem wszystko zakończyć w 10 dni – z poślizgiem 14 dni. Do roboty nie ma wiele. Niestety do tego wszystkiego dojdzie zakup mebli. W sobotę jak już dojdę do siebie pomierzę pudła gier i w ten sposób ustalę jakie gabaryty muszą mieć regały. Nie chcę szaf, bo zamknę w środku pudła i nie będą ludzie widzieć i się interesować – a to będzie oznaczać mniej grania! Za szybą nie będę trzymać, bo chcę jak najmniej szkła – mamy tendencję do rozbijania – również na trzeźwo :) Niestety nie będą to standardowe regały na książki bo na pewno muszą być głębsze. Myślę, że dwa wystarczą a jeśli kiedyś zajdzie potrzeba to się dorzuci kolejny, ale muszę najpierw wyliczyć wszystko. Na razie zaplanowałem stół o szerokości 90-100 cm. Na długość 150, ale rozkładany do około 220 cm – 250 cm. Jeszcze muszę sprawdzić, czy na pewno się zmieści w mieszkaniu i czy pomieści większe gry.
Tak w ogóle to wczoraj zadzwonił do mnie Mikołaj z informacją, że dotarł do mnie opóźniony prezent. Niestety nawet nie miałem czasu odebrać. Myślę, że nastąpi to w niedzielę i będzie to dla mnie doskonały prezent noworoczny. Czeka na mnie nowiutki Kohle/Brass. Widziałem na zdjęciu porównanie do Brassa a teraz będę mógł porównać osobiście z egzemplarzem Stanley’a.
Niestety najbliższe 2 tygodnie będą raczej pod znakiem marzeń planszoholika niż czynów. Ważne, że wszystko to będzie mnie przybliżać do częstszego grania – obym się nie zawiódł bo jak zwykle rzeczywistość zweryfikuje plany.
Comments 11
No, meble do samodzielnego montażu to prawdziwe party games solo: zręczność, błyskotliwość, refleks i opanowanie.
Ja marzę, by mieć kiedyś, na własnych śmiechach coś takiego heh
http://cf.geekdo-images.com/images/pic880344.jpg
Ja u siebie nie mam już za bardzo miejsca na nowe regały, a szafka pod telewizorem jest już za mała. Planuję obmyślić jakiś system półek, na tyle wysoki żeby później Synek nie połykał żetonów i nie wkładał pionków do nosa. Na razie nie interesuje się planszą, ale nic na siłę, bo będzie miał awersję… niech najpierw się siedzieć nauczy ;-)
Pod względem planszówek chwalę sobie te święta i te kilka dni urlopu między nimi a Nowym Rokiem ;-) Niemal codziennie udaje się w coś grać. Dzisiaj za mną dwuosobowa partia Puerto Rico i uwaga… Żona powiedziała, że to jej ulubiona gra so far ;-)
Ja też niestety z miejscem na gry mam problem. Po świątecznych prezentach już szafka nie wyrabia… i nie mam pomysłu co z tym zrobić…
spoko mars, na takim stole jaki planujesz będzie można spokojnie dwie albo trzy partie jednocześnie rozgrywać w różne gry. Tak symultanicznie…
Ja po osiągnięciu przez szafkę stamu krytycznego zastosowałem skuteczną, lecz drastyczną metodę – zero nowych gier. Jak narazie działa :)
u mnie nie podziałała ta metoda Palmer…
jedni remontują i grać nie mogą….inni chorują i też grać nie mogą. co mi z L4 jeśli człowiek w łóżku grać nie może bądź nie ma z kim bo żona każe odpoczywać?! ciężkie życie planszoholików:P
Zawsze pozostaje lektura Świata Gier Planszowych. Ostatnio się zaopatrzyłem w mój pierwszy egzemplarz, całkiem sympatyczne pisemko.
Ja się zabieram za mierzenie gier! Dzisiaj może uda mi się jeszcze zagrać w coś.
@ pan satyros – na przedstawionym zdjęciu jest ok 185 pudeł
czyli jakby 1 gra na 2 dni w roku
chyba jednak nie chce wpaść w kolekcjonerstwo – lepiej miec mniej gier a często grać niż odwrotnie
a w mojej sytuacji łatwiej mi kupić grę niż znaleźć czas i ekipę do grania
mam ok 35 pudeł i 10 jestem gotów się pozbyć od razu