Wczorajszy plan wizyty u rada i kobry został zaakceptowany przez instancję wyższą w wyniku czego dziś o godzinie 15 stawiłem się u nich posłusznie. Żona z córką miały później dołączyć – zaraz po dekorowaniu pierników na Święta! Jeśli nie pamiętacie to przypomnę, że plan zakładał udanie się z wizytą w celu grania płci męskiej. Niewiasty miały się zająć dziećmi, ponieważ kto jak nie one najlepiej to zrobi.
Jakieś 10 minut od wejścia do nich na biurku rada wylądował ich nowy nabytek czyli Mr. Jack in New York. Gra bardzo ładnie wykonana ale i zarazem bardzo uboga w elementy: plansza, grube karty, kilka żetonów i 8 drewnianych krążków podejrzanych – plusem jest to, że skraca to setup do minimum. Jak zobaczyłem co wchodzi w skład tej gry to zwątpiłem czy jest sens grać. Gdy usłyszałem zasady trochę się zaciekawiłem. Po rozpoczęciu gry wiedziałem, że muszę mieć tę grę. Niby niewiele możliwych akcji – 8 bohaterów poruszających się o maksymalnie 3 pola na niewielkiej planszy urozmaiconej kilkoma elementami. Do tego każdy z bohaterów ma jakąś specjalną funkcję – banał. Gdy jednak dorzuci się do tego szczegół jakim jest to, że zarówno Mr. Jack jak i detektyw mogą tak na prawdę poruszać się tymi samymi postaciami – może nie w tym samym czasie, ale jednak. Oprócz tego bardzo stresujący element czyli informacja czy Mr. Jack jest widoczny czy niewidoczny na końcu rundy i zaledwie 8 rund rozgrywki. Mieszanka ta powoduje, że gra jest wielka w swej prostocie. Jest to solidna dawka móżdżenia i niestety ja przepadam w takich grach ponieważ staram się wykombinować najlepszy wariant zagrania. Partia przewidziana na 30 minut w moim pierwszym wykonaniu z radem trwała godzinę. Będąc Mr. Jackiem udało mi się wytrwać do ósmej rundy trzema podejrzanymi, jednak rad ustrzelił te 33% i rozszyfrował kapitana. Wydaje mi się, że drugą rozgrywkę dałbym radę zamknąć w jakieś 45 minut. Mr. Jack in New York dostarcza na prawdę sporych emocji i ciągle czułem się ścigany. W grze można blefować, ale może to też skończyć się dla nas bardzo źle. Po pierwszej partii wydaje mi się, że są lepsze i gorsze postaci, ale może po prostu jeszcze nie poznałem sposobu na wykorzystanie ich umiejętności. Pierwsza gra zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i tak jak wspomniałem będę dążył do pozyskania tego tytułu. Na początek pożyczę ją któregoś razu, aby moja ukochana detektyw domowa poznała urok tej gry. Na pewno jeden solidny błąd popełniłem w 6 rundzie – miałbym szansę na ucieknięcie statkiem, ale może rad by to wyczaił i odgadł kim byłem – nie wiadomo. Składanie gry trwa tyle co rozkładanie czyli chwilunię. Na razie na minus na pewno cena w stosunku do zawartości gry. Jeśli jednak wziąć pod uwagę cenę do zabawy jaką daje gra to już nie jest tak źle. Co dalej?
Dalej była 5 minutowa przerwa i moje naciski na zrealizowanie całego planu na niedzielę. Co było dokładnie w planie? Ano jeszcze 51 Stan! W pudle niewiele elementów – karty, żetony … nic więcej. Karty bardzo klimatyczne i ładnie wykonane, ale wątpliwej jakości – nie wróżę im dobrej przyszłości. Żetony – jak to żetony, ani dobre ani złe. Przypomnę, że kobra za każdym razem narzekała, że zasady nie teges, rad też coś twierdził, że czegoś brakuje. Zasiedliśmy więc z radem do grania. Rad bez przekonania tłumaczył wszystko i widziałem, że nie wierzy w tę grę. O dziwo zasady okazały się być całkiem rozsądne i po pierwszych 3 rundach czaiłem o co chodzi. Muszę powiedzieć, że nie tylko czaiłem ją, ale zacząłem czuć. Gra sukcesywnie wciągała w coraz to bardziej zaawansowane kombinacje kart, surowców, przerabiania, zdobywania. Wydaje mi się, że w pewnym momencie rad też zaczął wierzyć, że gra jest dobra. Wykonywane akcje przynosiły punkty, robotnicy pracowali, podboje, sojusze i budowa sprawiały wrażenie dobrze działającej maszyny. Rozbudowa naszego STANU dawała satysfakcję! Możliwość zdobywania punktów zwycięstwa poprzez różne akcje daje olbrzymie pole do popisu. Podbijanie to doskonały sposób na jednorazowy zastrzyk np. jakiegoś surowca. Sojusz zapewnia stabilny dochód aczkolwiek mamy ograniczoną ilość sojuszy. Budowle to z kolei targowisko w Stambule – można tam dostać dosłownie wszystko. Prawie zapomniałem o liderach – tu też od rambo do coco jambo – każdy z nich zapewni nam inne atrakcje. Nie zauważyłem w grze niedociągnięć – może poza małym burdelikiem przy czyszczeniu/produkcji/wysyłaniu robotników – tu musieliśmy solidnie pilnować żeby nie odrzucić za dużo lub za mało i potem dobrać wszystko co nam się należy – szczególnie gdy ilość sojuszy i budowli rosła a my jeszcze do wroga swoich roboli wysyłaliśmy. Nie wiem co rad narzekał, że się nie da zrobić punktów – w zasadzie ze wszystkiego je dostaniemy. Partyjka trwała dość długo, ale niestety nie zarejestrowałem ile – na pewno z 90 minut. Zakończyła się wynikiem 31 do 21. Pozostawiła na mnie solidne wrażenie i przekonanie, że muszę mieć tę grę. Po zakończonej grze rad już chyba nie tylko wierzył, że gra jest dobra ale czuł to co ja po kilku rundach. Gra jest świetna! Naprawdę bardzo dobrze się czułem kombinując kolejne zagrania i rozbudowując swój stan.
Jeśli miałbym wybierać z dzisiejszych, dwóch nowych gier to wybrałbym 51 Stan mimo, że to zupełnie inne gry. Niestety musiałbym kogoś znaleźć do grania, gdyż żonie się nie spodoba z pewnością. Wynika stąd, że chyba MJINY będzie pierwszy w kolejności ze względu na łatwiejszy dostęp do osoby grającej :) 51 Stan jednak będzie mi teraz w głowie kotłował się na 100%. Będzie mnie nękał i nachodził codziennie. Ja chcę zagrać jeszcze w 51 Stan!
Comments 29
Przynajmniej ktoś wreszcie spojrzał do gry głębiej niż tylko na tor punktacji, który jest na spodzie pudełka i brakujące żetony. Jakieś strasznie marnej jakości te karty nie są, a jakoże to standardowy rozmiar to za 5zł mamy wszystko zabezpieczone ;)
Author
Przyznam, że nawet nie zauważyliśmy brakujących żetonów – dowiedziałem się o tym od kobry po zakończonej grze :) Czego tam właściwie brakuje? Źle graliśmy, czy po prostu nie potrzebowaliśmy tych żetonów :)
A my gramy właśnie w Jacka hehe
@Palmer
Warto wyraźnie oddzielić wykonanie od grywalności, wiele osób krytykuje liche wykonanie (techniczne) chwaląc przy tym samą grę. Do tego grona sam bym się zaliczył.
@mars
co do żetonów, wszytko zależy od rozgrywki, jak podejdą karty to czasem po prostu wychodzi na to, że nie starcza w fazie produkcji np. żetonów cegły itp.
Jak jeszcze dojdzie możliwość niszczenia bądź przejmowania lokacji przeciwnika (stanie się takie bardziej neuroshimowate), to gra naprawdę będzie dobra :>
@mars: nawet jeśli nie zauważyłeś brakujących żetonów, to na pewno zauważyłeś, że zaczyna brakować żetonów w ogóle. Przy rozgrywce 3-4 osobowej to jest bardzo uciążliwe.
To fakt, robole i znaczniki dodatkowych akcji na 2 osoby nam się kończyły, więc przy 3-4 będzie krucho. Nie burzy to jednak mojego zachwytu tą grą. Fajnie jakby dorzucili w dodruku nie tylko brakujące żetony, ale i zwiększyli ilość tych dostępnych.
Ja mam strasznie mieszane uczucia co do 51. Stanu. Z jednej strony, gra nie jest zła i pełna sprytnych mechanizmów, fajnie wydana i rozwojowa. Z drugiej jednak strony jest imo zbyt pasjansowa jak na setting, zbyt krótka (nie mam na myśli czasu tylko liczbę tur) i nie ma tego ‚flow’ – tzn. cała gra to jest ciułanie, składanie, lepienie z kawaleczków. Praktycznie nie czuć, że to co wymyśliłem i zaplanowałem ‚gra ze sobą’, jak na przykład w RfTG czy Dominionie.
Ogólnie – czekam na dodatek, a na razie niech się kurzy.
To pojechałeś z Dominionem. Ja nie czuję niczego w Dominionie, jedynie wszechogarniającą senność. 51 Stan jest na tyle krótki, że to ciułanie wcale nie doskwiera – rozwijasz się i trzepiesz punkty, wszystko szybko, sprawnie i pozytywnie (zabrzmiało jak komentarz na alledrogo)
:)
Cena Pana Kuby jest dość wysoka jak na ilość elementów (tak wiem, płacę za frajdę i jakość gry, ale mimo wszystko czuję niesmak przy takiej dysproporcji – tak samo jak 140 pln za karciankę 7 cudów wydaje mi się za dużo). Czy mieliście okazję bądź zastanawialiście się nad Mr. Jack Pocket?
Nie co, że cena 7 cudów jest z kosmosu, to gratulacje dla tego, który wymyślił żeby talie ok. 130 kart wrzucić do pudła 30×30. To z 51. jest trzy razy za duże, co dopiero taki kolos.
Tak zachwalacie Jacka to może przez święta strzelę samoróbkę :D
Pudło przeboleć łatwiej niż cenę ;)
Na BGG robi niezłą furorę, 33miejsce w miesiąc po premierze.
Ano panoszy się niesamowicie ;]
Niestety pewnie nie będzie mi dane przetestować z racji, że para to moje docelowe grono przy planszy.
Na marginesie, coraz więcej pozytywnych opinii o nowej Cywilizacji się pojawia, początkowo podchodziłem do niej z rezerwą, ale widać warto się tytułowi przynajmniej przyjrzeć.
A ja owszem się na 7 cudów coraz bardziej nasadzam. Przydałaby mi się w kolekcji właśnie taka gra- dla większej ilości graczy, krótka i dynamiczna. Póki co cena mnie odstrasza, zwłaszcza, że bez koszulek lepiej do niej nie podchodzić a koszulki to dodatkowe 34 zł… Ale znając siebie w końcu się skuszę :)
Stanley, co z Ciebie urosło? Planszoholik jeden zafajdany i jeszcze się kurcze nawzajem nakręcamy!
no wiem mars… masakra jakaś…
Zagraj w Brassa, a nie wymyślaj jakiś landrynkowych karcianek :P
Dlatego też przewspaniale wydana jest Cytadela. Deck niewiele mniejszy od 51. Stanu, a pudełko można zabrać wszędzie!
Łatwo Ci mówić zagraj w Brassa Palmer… Żona nie chce ze mną grać, mars nieruchomości kupuje i nie ma czasu, osadnik ma jakieś spotkania przedświąteczne w firmie co chwilę, nie mam z kim!!!…. sam grać nie będę… a może?…
No właśnie kupiłem i się spłukałem na następne 30 lat, więc kolekcji gier już nie powiększam. Dlatego zbierałem co się da. Teraz 30 lat będę odgrzewał stare tytuły
:)
@Palmer – Samoróbka Jacka jest chyba łatwa do zrobienia. W końcu to tylko kilka prostych kart i żetonów. A i plansza bo najcięższych nie należy.
@Stanley – to jest myśl. Właściwie nie ma przeszkód. Dla gracza wirtualnego losowałbyś 2 karty i budował to co wg nich wynika. Możliwe wylosowane układy:
-miasto+konkretny bud – budujesz to co na karcie w mieście na karcie, jeśli w mieście nie występuje lub jest zajęte to pierwsze wolne(chyba, że jest w miescie mozliwosc budowania stali to ja na poczatku)
– miasto+miasto – pierwszy mozliwy budynek w miescie z pierwszej karty+polaczenie wychodzacego z tego miasta
– bud + bud – budujesz polaczenie z miasta w ktorym gracz wirtualny ma jakies zabudowania do miasta w ktorym bedziesz w stanie zbudować budynek z pierwszej wylosowanej karty.
Porty gracza wirtualnego wchodza do gry juz odwrocone. Znacznik na rynku zamorskim umieszczony w polowie toru. Gracza wirtualnego nie obowiazuje zasada 1 budynku w miescie w fazie kanalow. W fazie kolei stawia on zawsze 2 polaczenia. Tylko nie wiem jak rozwiazac sprawe rozwoju :/
Pisałem to teraz na szybko, więc trzeba będzie coś dopracować, ale dla chcącego nic trudnego :D
@ kobra – wczoraj z pomocą BGG wszystko przygotowane do druku. Dziś już zostało wydrukowane. Jako, że politechnika ma zajęcia do czwartku włącznie to z wykonaniem trzeba będzie poczekać, ale mam Jacka za 12zł :)
Przepraszam, że wtrącę zupełnie out of topic ;-) Polećcie jakąś ciekawą grę typu area control na dwie osoby (raczej jakaś eurogra, nic ciężkiego, ale może być mózgożerne :-))
Precyzując, nic ciężkiego miałem na myśli coś innego od Making of president czy Twilight Struggle. A mózgożerne jak np. Brass czy (czasem) Szogun? ;]
El grande. Genialne w swojej prostocie. Wg mnie, wbrew opiniom wielu prograczy, na 2 chodzi super. Przynajmniej można coś poplanować i nie ma wielkiego chaosu.
@Palmer właśnie o tej myślałem i dokładnie ze wspomnianego problemu z dwoma graczami miałem wątpliwości ;-)
Bardzo składne zdanie mi wyszło…
W przypadku Brassa, się chyba nie zawiodłeś? W tym przypadku możesz mi również zaufać. Używany egzemplarz idzie dostać w bardzo dobrej cenie, a do tego szybki setup i 40minutowa rozgrywka, produkt wręcz idealny. Tylko, że zajmuje duuuużo miejsca w szafie.
Author
El Grande śmiga świetnie na dwie osoby i mojej żonie też się spodobał. Gra jest nieprzewidywalna i planowanie jest na jedną turę ponieważ jedna akcja może wywrócić grę do góry nogami. W sumie dzięki temu trzeba wyciągać z jednej akcji tyle ile jesteśmy w stanie!