Przyziemne problemy

mars Ogólne 10 Komentarzy

No Gravatar

Wczoraj wychodząc późno z pracy ponarzekaliśmy z Jackiem i Jankiem jak to jest źle i że jesteśmy zmęczeni i wieczorem nic się nie chce. Wspomniałem, że wieczorem jestem umówiony na granie z radem i kobrą, ale pewnie nic z tego nie wyjdzie. Jacek mimo swego starczego wieku powiedział „Eee tam, wrócisz odsapniesz i wieczorem pójdziesz grać”. Widać, że to człowiek doświadczony :) Wieczorem faktycznie odzyskałem siły i myśl o zagraniu po ciężkim tygodniu dodała mi jeszcze więcej energii. Mimo siarczystego mrozu postanowiłem pójść pieszo w gości. Rano odebrałem dla kobry i rada dwie gry – Mr. Jack in NY i Race for the Galaxy. Wielkie WOW – niezły zakup. Cały czas myślałem, że to prezenty pod choinkę, ale jak tylko do nich przyszedłem to kobra przystąpiła do otwierania pudełek. Freaxx! Po otwarciu szybko jednak przeskoczyliśmy do setupu tytułu wieczoru – HwA.

Wylosowaliśmy Ithaqua, który w sumie w ciągu gry nie męczył nas zbytnio. Mit powodujący nie zwiększanie poziomu paniki (dobrobyt) był naszym zbawieniem. Niestety (albo i stety) los tak układał nam karty, że po szybkim otwarciu około 5 bram, trafialiśmy na „wielokrotne zwielokrotnienie”. W ten sposób Arkham zapełniał się momentalnie potworami a peryferia co chwilę pękały w szwach. Tu właśnie dobrobyt nas ratował. Niestety po około 3 godzinach grania okazało się, że 11 doom token wylądował na tracku. Rad był średnio przygotowany do ataku, ale z kobrą dysponowaliśmy w sumie 22 kośćmi co turę. Tego nie można było zmarnować. Wygraliśmy z minimalnym dozwolonym zapasem wytrzymałości :) Wygrana w tej grze bardzo dobrze smakuje i daje wielką satysfakcję. Dla takich momentów warto czekać cały tydzień!

HwA – ta gra się nie nudzi, ale i tak czekam na dodatek. Jeśli Galakta nie wypuści go szybko to po prostu biorę oryginał bo w sumie ludzie coraz więcej języka znają, więc problemu chyba nie będzie ;)

Przed chwilą zrobiłem przerwę w pisaniu tego posta i wyszedłem z córką na sanki. Trochę pozjeżdżaliśmy z górki nad odrą a później jeszcze pojeździliśmy po osiedlu. To niestety przypomniało mi o moim problemie. W ubiegłym tygodniu chwaliłem się rodzicom, że mam rewelacyjne buty, który już mam 10 lat! Tak to prawda. Moje Chiruca były niezmordowane przez 10 sezonów zimowych. Niestety tej zimy nie wytrzymały. Podeszwa popękała w kilku miejscach, guma zaczęła się rozpadać, wszystko rozklejać. Śnieg dostaje się z każdej strony. To niestety oznacza, że muszę kupić buty i to najlepiej takie same. Tu pojawia się problem i rozwiązanie nie jest jednoznaczne. Koszt tych butów w przecenie 10 lat temu wynosił 399zł. To oznacza, że muszę się liczyć z wydatkiem około 450zł. Kupa kasy, ale zakładając, że będę chodził 10 lat to wychodzi raptem 45zł rocznie. Nie jest źle, ale żeby nie było zbyt pięknie to planszoholizm się odezwał i mówi mi „Weź się zastanów, masz kilka innych par butów, dasz radę. Weź lepiej tę kasę wydaj na 3 dobre gry! Możesz chodzić w letnich!„. Oczywiście szybko odrzucam tę podpowiedź jako niezgodną ze zdrowym rozsądkiem. Że też człowiek chodzi w butach (z pewnymi wyjątkami). Oszczędzając na butach można kupić sobie co najmniej jedną grę dodatkowo w ciągu roku – zakładając, że kupujemy jedną parę na dwa lata. A do tego jakbyśmy żyli w cieplejszym klimacie to na kurtkach i swetrach zaoszczędzimy a to kolejne gry. Do tego jakby nie dojeżdżać do pracy to kolejna kasa. Ale najgorsze – jakby nie spłacać kredytów! :) No to w ciągu miesiąca 20 gier jak się patrzy a idąc dalej to w jakieś 5 lat mamy wykupiony pierwszy tysiąc na BGG.

A tu szara rzeczywistość…

Zagrałbym w coś

Share

Comments 10

  1. Sama świadomość zakończenia tygodnia pracy dostarcza dodatkowych sił do gry :-) ja wczoraj też miałem czteroosobowy wieczór gier. Dzisiaj liczę na więcej ;-) Pozostaje dylemat: które gry wziąć ze sobą na święta? Chciałoby się jak najwięcej, ale oczywiście rozdmuchane pudełka nie idą w parze z dziecięcym wózkiem i tysiącem innych „potrzebnych” rzeczy.

    Drodzy Czytelnicy, podzielcie się swoimi profilami na BGG w celu wynalezienia dobrej gry styczniowej ;-)

  2. Haha mars, mam ten sam problem z butami, moje nie dość, że ślizgają się jak łyżwy to są w diabły nie wygodne. Niestety jak widzę ceny porządnych butów od 450 do 600 zł to mi z lekka szczęka opada ;/

  3. No właśnie, wtedy załapałem przecenę, ale teraz w środku sezonu raczej nie liczę na to. Myślę o włożeniu na nogę 3 warstw skarpet, worka na śmieci, reklamówki z Tesco, spięcia tego gumką recepturką nad kostką i wciśnięcia tego w klapki plażowe, podkute pinezkami. Zaoszczędzone pieniądze inwestuję w coś z pierwszej i drugiej setki BGG ;)

  4. Mówiłam, że choinka to pretekst :)

    A wieczór wyjątkowo udany :) A dzisiejszy nie gorszy. Instrukcję do Mr. Jacka przejrzałam i myślę, że wieczorem przeżyjemy z Radem detektywistyczną przygodę :)

    Mam nadzieję, że gry nie przerwie nam tak jak wczoraj mały bąk. Ale przynajmniej ma za sobą pierwsze spotkanie z planszą. Razem z mamą walczył z Przedwiecznym.

  5. Post
    Author

    No to fajnie macie, ale ja popracuję nad drobiazgami w planszoholiku i takimi tam spamami :)

  6. Gra jest rewelacyjna. I to Ty będziesz prosił o to, żeby móc zagrać hehe. No chyba, że kupisz swój egzemplarz.

  7. Ja w tym roku już musiałem kupić buty, wybrałem cenę po środku A-Solo 600zł(bardzo dobre), campus-alpinus-250zł(złe i masowe), zakupiłem Grisport-400zł(dobre, wg forum i nawet nie zostałem oszukany z ceną)… Mam nadzieje że chociaż 4 lata wytrzymają, bo ja strasznie szybko niszczę buty;/:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *