Zima, panie, zima…

poooq Aktualności 8 Komentarzy

No Gravatar

Do początku kalendarzowej zimy pozostał jeszcze ponad tydzień, a padający bezwzględnie śnieg już dał się wszystkim we znaki. Przeklinając lub nucąc pod nosem, opatuleni w szaliki i chusty ludzie marzną na przystankach zabijając stres i nudę na setki sposobów. Ja, pomimo cichej obietnicy złożonej sobie w cieniu nadchodzącej Inwazji, iż za żadne skarby świata nie zacznę się zastanawiać nad nową grą, nie wytrzymałem w swym postanowieniu. Planszoholizm to choroba.

A planszoklectwo to bardzo złośliwa odmiana tej, jakże przykrej zarówno dla mnie jak i najbliższych bliskich (darmowi testerzy) przypadłości.

Tym razem było dziwacznie: od jakiegoś czasu moje myśli krążyły wokół pstrykanki, która rozwija się w swoim tempie i ma się dobrze, w kolejnych fazach wróciła wizja przygodówki na Miedzianej Planecie która utknęła w miejscu zwanym Czas Na Wymyślenie Intrygujących Kart Napędzających Rozgrywkę. Kiedy obudziłem się wczoraj rano, moje palce były poplamione dziwnym, niebieskim tuszem. Okazało się, że w nocy, zapisałem przez sen kilka stron A4, drobnym maczkiem opisując założenia najnowszego pomysłu. Co najdziwniejsze, Najukochańsza Żona tylko miło uśmiechnęła na wieść o kolejnej grze w głowie. Z mieszanymi uczuciami zasiadłem nad lekturą rękopisów w zatłoczonej kolejce miejskiej relacji dom – robota.

Pierwsze wrażenie: niespotykany dotąd minimalizm dotyczący ilości elementów gry: tylko plansza i pionki. Dziwne, uwielbiam żetony, karty, meeple i ten cały kram. A tu niewiele tego, oj niewiele…

Drugie zaskoczenie: brak kooperacji. Gracze walczą ze sobą na kilku frontach: używając swych ludków oraz zmieniając wygląd świata. Trochę mi to przypomina Blue Moon City, ale nie do końca…

Klimat jakiś dziwny: ni to rozwój (jakieś wykluwanie jaj, ewolucja, różne formy), ni logiczna łamigłówka (modularna i ruchoma plansza), ni kontrola terytorium (biegają te ludziki po świecie i zbierają energię dla swego Pana), ni  bitewna (a jak nazbierają energię to walą się po głowach)… Gra toczy się na planecie w fazie rozwoju, każdy z graczy ma swój żywioł opiekuńczy (który w późniejszej formie będzie definiował „filozofię” rozgrywki), trochę można się w niej dopatrzyć wpływów Dungeeon Keepera z PC (i jego planszowej wersji Dungeon Lords), śmieszne ludki, żywiołaki, zrobią wszystko by ich Władca był najwspanialszym Panem nowego świata.

Dziwnie się czuję. Czy to możliwe żeby gra wymyślał się sama?

Czy raczej ten ośrodek w mózgu odpowiedzialny za mój planszokletyzm nie może być zbyt długo bezczynny…

I JAK DO KROĆSET TA GRA SIĘ NAZYWA?!!

Share

Comments 8

  1. heh… „Czy to możliwe żeby gra wymyślał się sama?… najwidoczniej tak to już jest z umysłami „planszokletyków”, że czasem w najmniej spodziewanym momencie, kiedy sekundę wcześniej nawet o tym nie myślimy, pojawia się nagle w naszej głowie pomysł. Pomysł, który nie daje spać, który zmusza do spisania go na kartce papieru, aby nie został zapomniany…
    Co do Twojej nowej gry, to mam nadzieję, że nie porzucisz przez nią swojego „Elementaliona”, i że dalej będziesz nad nim pracował… Aczkolwiek życzę Ci powodzenia ;)

  2. Kto jak nie poooq da radę stworzyć kolejną grę.
    Pytanie kiedy na Essen pojedziemy podziwiać pierwsze dzieło poooqa :)

  3. Wychodząc z założenia, że w końcu któryś z moich projektów musi się udać, można wnioskować, iż z każdym dniem jestem coraz bliżej sukcesu!
    Elementaliona nie mam zamiaru porzucać, zresztą jest on zupełnie inna grą niż Nowy Projekt: z założenia otwarta i nastawiona na rozwój. NP ma być zamknięty i skończony oraz jednocześnie dość prosty.

  4. Mi się to raczej bardziej niż z Dungeon Keeperem kojarzy z Black & White albo jeszcze starszym Populousem. I bardzo chętnie byśmy potestowali, o!

  5. Prototyp został wykonany, prezentuje się ciekawie i zupełnie tak jak w sennych majakach… Całe szczęście, że mam mnóstwo różnych znaczników z innych gier, sprawdzą się one doskonale na symboliczne przedstawienie Mistrzów oraz trzech stadiów żywiołaków, kiedy uda się mi namówić kogoś (najszybciej moją Najwspanialszą) na testową rozgrywkę napisze coś jeszcze.

  6. Udało się namówić kogoś? Niemożliwe, żeby nikt nie chciał. Jakbym miał bliżej o jakieś 330km to chętnie bym wpadł. Jakieś nowinki z gry powstającej w Twoim genialnie przekręconym umyśle?

  7. Udało się rozegrać testową partyjkę w Monsoonie, gdzie raz w tygodniu spotykają się projektanci, bezlitośnie wzajemnie obnażając wady swoich prototypów, w czwórkę rozegraliśmy wspólną partyjkę i gra została przebudowana od podstaw. Święta pozwoliły mi na spokojne obliczenia prawdopodobieństwa i zakresów. W pierwszej wolnej chwili znów wykorzystam Spotkania Testowe, bo to świetna idea jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *