Udało się. Dojechaliśmy na miejsce i wróciliśmy bezpiecznie. W sobotę o godzinie 15 byliśmy w Zębicach – fakt, że do Groblic jest rzut beretem, ale przy takich warunkach pogodowych nawet najkrótsza podróż może być wyzwaniem. Mariusz z Izą ugościli nas bardzo miło. Dzieciaki w zasadzie same się bawiły, więc zbyt wiele uwagi nie wymagały. W pewnym momencie nawet grały w mega grę „POCZTA” :) Rodzice natomiast sączyli sobie różne napoje, rozmawiali i od słowa do słowa przeszli do gier. Najpierw moja ukochana żona ponarzekała, że mam za dużo gier, ale z drugiej strony cały czas powtarzała, że granie jest bardzo fajne. Później dorzuciła też, że to ona wybrała Cytadelę na ten wyjazd. Właśnie od tej gry rozpoczęliśmy. Tłumaczenie zasad poszło w miarę sprawnie. Mariusz szybko łyknął zasady a Iza po pierwszej grze stwierdziła, że teraz już wie o co chodzi. Graliśmy około godzinki z małym hakiem i chyba wszyscy dobrze się bawili. Po krótkiej przerwie zasiedliśmy do Football Ligretto. Tu emocji było co niemiara. Krzyki i wrzaski niosły się po całym domu i po 3 golu przyleciała z samego dołu mama Izy pytając czy nie zabijamy się przypadkiem ;) Następnie przyszła kolej na kolację. Zjedliśmy i w pełni sił kontynuowaliśmy degustację trunków.
O godzinie 20 dołączył do nas Łysy. Gadaliśmy, piliśmy wreszcie jakieś wyścigi na xboxa zostały odpalone. Każde z nas zaliczyło kilka okrążeń i postanowiliśmy w 5 wrócić do Cytadeli. Łysy szybko załapał zasady i do tego skorzystał z opcji beginner’s luck wygrywając z całkiem pokaźną punktacją. Było sporo emocji i dobrej zabawy w doborowym towarzystwie :) Nawet zdjęcie było zrobione, ale albo aparat nie bardzo się spisał, ale fotograf już nie był w stanie zrobić dobrze fotkę ;)
W nocy gdy kończyliśmy imprezę zauważyłem pewne dziwne pudełko na stole. Było to pudełko po butach a w nim masa kart. Ciekawe miejsce na trzymanie gry – w tym przypadku jednak uzasadnione ilością tych kart. Okazało się, że Mariusz swego czasu zagrywał się w … no właśnie jak myślicie, co to za karty? W dzień wykonane zostało zdjęcie o następującej treści – może ułatwi zgadywanie ;)
W pudle jest jakieś 3000 kart i jako człowiek bez doświadczenia w karciankach byłem zaskoczony taką ilością. Jak tylko ktoś zgadnie to dorzucę jeszcze fotkę, na razie wystarczy, żeby nie było za łatwo :)
Wczoraj przy śniadaniu Łysy zaczął wypytywać o to co by mu polecić z takich gier karcianych jak Cytadela, ale na 2 osoby. Jak dopytałem to okazało się, że niekoniecznie karcianych, tylko takich żeby z żoną mógł grać. To była piękna wiadomość tego ranka. Przypadkowy gość został zarażony i jest szansa, że poszerzy grono graczy. Mam nadzieję, że zakupi coś i będzie się cieszył tak jak my.
Co więcej kolejny dowód na to, że granie było udane, pojawił się po śniadaniu. Mariuszek zaczął dopytywać czy gramy w … Cytadelę. Momentalnie siedliśmy do gry 4-osobowej. Przy pierwszej turze pojawiła się Iza, która bez wahania przyłączyła się do gry. W komplecie zasiedliśmy do okradania, zabijania i budowania. W tej rozgrywce zabójca i złodziej mieli dużo roboty natomiast wczoraj ciężko pracujący biskup i architekt odpoczywali. Przez całą grę niezbyt mi karty szły, wartość moich budowli nie była powalająca a dodatkowo miałem raptem 3 dzielnice podczas gdy Mariusz i moja żona cieszyli się już sześcioma. O dziwo jednak utknęli w miejscu co udało mi się rzutem na taśmę wykorzystać i w ostatniej turze dostać cudownym trafem architekta (do wyboru był też król, którego na szczęście nie wybrałem, gdyż poszedłbym do piachu).
Podsumowując – weekend udany. Agricola i Tikal leżały w spokoju, ale liczy się to, że misja zakończona sukcesem. Teraz już pewniaka na pierwsze gry w gronie 4+ graczy – Cytadela na pewno sprawdzi się wybornie. Następnym razem zaserwujemy coś bardziej planszowego :)
Dzięki za gościnę!
P.S. Jeszcze jedno zdjęcie.
Ponoć miał pełno unikatów, a może mówił że wszystkie…
Comments 21
Ilość kart mówi sama za siebie- Magic: the Gathering.
Author
Zdrapałeś niewłaściwe pole. Spróbuj jeszcze raz.
tak, tyle kilo brykietu to może być jedno. Koszmar, którego dopiero co się pozbyłem – Magic the Gathering!
Omg..
Tylko nie mów, że to karty do Doom Troopera (Trupera po naszemu) bo pęknę z zazdrości…
Hmm a może kultowy „KULT” ?
Patrząc jednak na obwódki kart przychylam się do odp poooqa
:) to pękaj poooq
-BUUUM!!!-
Author
-DOOOM!!!- jeszcze jedno zdjęcie trochę słabawe znalazłem na mailu
poooq jeśli masz chętkę na Dooma to ja mam kolegę, który kiedyś wspominał o pozbyciu się kolekcji ;-) Ale nie wiem, czy w jego nieplanszówkoholicznym umyśle kolekcja to 3 kg czy 60 szt. kart ;-)
Author
berni, czyżbyś się naśmiewał ze swojego kolegi :)
W przypadku Mariusza i jego kolekcji to myślę, że raczej rozliczałby to na karty, ale pewnie interes zrobiłby również sprzedając na kilogramy bo w pudle chyba z 5kg tego było :)
DT to kolejny niezapomniany skarb przeszłości i chyba taki powinien pozostać… A świat Kronik jest jednym z ciekawszych, nawet ekranizację zniosłem bez bluzgów. Mariusz ma w domu fortunę, pod warunkiem że ostał się jakiś nadziany fanboy.
Zebranie tej kolekcji zabrało mi około 3 lat. Najtrudniej było z kartami unikatowymi. Kupowałem głównie na Allegro. Maaase kasy to wszystko kosztowało. Mam 100% komplet podstawki i Paradise Lost. W kolejnych dodatkach stan to 30-60% kart. Przegraliśmy z qmplami tysiące godzin w DT. Zazwyczaj zaczynaliśmy w piątek a kończyliśmy w niedzielę wieczorem :))…ale to inne czasy były, byliśmy duuuużo młodsi :P
ps.gdyby ktoś był chętny na partyjkę we W-wiu to ja jestem ZA :)
Mroczna harmonia wciąż działa!!!
Author
Mariusz – masz chyba akwarium się zająć, a Ty proponujesz cały weekend grania w DT :)
no, misja rejestracji zakonczona sukcesem.
Co do akwa, to w SOB wstawiliśmy HDS-em do salonu przez okno w kuchni :)
Wow i jak się prezentuje? Kurcze teraz nie wiem na kiedy znowu się umówimy, pewnie po nowym roku dopiero. Ale zagralibyśmy w coś bardziej rozbudowanego.
heja
dziś doszła do mnie cytadela i zagrałem z żonką po raz pierwszy :)
spodobało się jej, ale 2 osoby to za mało
do zo
Cytadela na dwie osoby nieco inaczej się toczy niż rozgrywka w więcej osób ale też lubię taką wersję. Choć ponoć na dwie osoby fajniej hula Hawana- nieco podobna do Cytadeli.
Author
Wow lysy się odezwał :) To teraz tylko znajdź znajomych w Wawce i młóć Cytadelkę :)