Przez zaspy ku oazie

pan_satyros Ogólne, Rozgrywki, Wspomnienia 6 Komentarzy

No Gravatar

Śląsk zasypany, służby drogowe popijają wódeczkę odliczając przepisowe 6h na odśnieżenie dróg, a tymczasem co spadło zamarza.
Zima jak widać znów zaskoczyła kierowców … wszelkich środków komunikacji miejskiej, atakując swym najbardziej zdradzieckim i nieoczekiwanym orężem – śniegiem ;] W tych okolicznościach student planszoholik wstaje punkt 6, by zawlec się do sąsiedniego miasta na jakże ciekawe zajęcia.

Humor już od rana „poprawiała” perspektywa, że na jakiekolwiek granie nie ma dziś szans, a to już kilkudniowa posucha. Na szczęście wieczór przyniósł miłą niespodziankę, by jednak do niej dojść przyszło przebić się przez dzień, niczym przez solidnie przymarzniętą zaspę.
Zaczęło się niewinnie od 10 minutowej obsuwy pierwszego z busów, by zakończyć się 25 minutowa jazdą nosem przy drzwiach klekocącego wehikułu z 5kg plecakiem w łapie – rozkosz. Dla umilenia jazdy na wyrywki przypominałem sobie zasady Le Havre, które ambitnie studiowałem dzień wcześniej, starając się zagłuszyć miernej treści gościnny wykład,  jak się okazuje poszło całkiem nieźle, bo sporo pamiętam ;) Przed dotarciem na wydział odtańczyłem z gracją kilka partii Jeziora Łabędziego, których punktem kulminacyjnym okazał się widowiskowy ślizg, resztę trasy umiliłem sobie otrzepując się z pozostałości łabędziego upierzenia..
Na uczelni przeleciało względnie szybko, lecz bez szału, dla waszego dobra pominę treść wykładów, gdyż wystarczy, że mój mózg zaczyna wyglądać jak zużyta wypraska ;p

Po zajęciach wraz z Narzeczoną wybraliśmy się do Centrum Handlowego, by oddać się jednej z najmniej lubianych przeze mnie czynności (tudzież jednej z najbardziej znienawidzonych) – próbie zakupu odzieży wierzchniej, w tym wypadku spodni. O dziwo udało się znaleźć coś w mniej niż 1,5 h, cóż widać miałem szczęście hehe. Wędrując pomiędzy dziesiątkami sklepów nie sposób oprzeć się ‚holizmowi’ i nie przeszukać asortymentu pod kątem planszówek. Zdaję wiec w tym miejscu raport z przedświątecznych oględzin w (uwaga bo mdleję) największym śląskim centrum handlowym.

Uświadczymy tu 3 sklepy (słownie ‚trzy’) gdzie jakiekolwiek gry można dostać. Pierwszy z nich i zarazem jedyny stosunkowo profesjonalny to ‚Smok‚. Asortyment w miarę bogaty, sporo klasyków jak Talizman czy Catan, trochę gier dr. Knizi, dodatki do Inwazji, zestawy bitewniaków i gier CCG, słowem dało, by się coś sensownego kupić zarówno dla geeka jak i niedzielnego gracza, z cenami już nieco gorzej, ale zważając na stosunek do innych tego typu pasażowych sklepów nie jest źle.

Tutaj niestety kończą się ciepłe słowa. Kolejne dwie placówki to już obraz nędzy i rozpaczy. Stopniując emocję zacznę zbliżanie się do dna od warstwy gdzie jeszcze gdzieniegdzie dociera światło słoneczne, mianowicie – Empik.

Zdjęcie mówi chyba samo za siebie. Dodam iż wyżej walały się co najmniej 4 wersje Scrabble nie licząc kilku podróbek, obok z 10 rodzajów gier karcianych na licencji Clone Wars, Star Wars, itp. Uświadczyłem jednak kilka dodatków do Inwazji, 2 egzemplarze Catana, 2 egzemplarze Basilici, które przestawiłem, by dumnie prezentowały okładkę (a co mam poczucie misji ;p), Filary Ziemi, trochę imprezówek typu Jenga, Jungle Speed oraz uwaga Wikingów za 99 zł !! słowem raczej marnie, ale na upartego da się coś wybrać.

Najgorzej było w ostatnim sklepie tzn. Tesco. Nędza, rozpacz, żenada inaczej trudno opisać zawartość półek. Osobny regał na gry z serii Lego, zaraz obok tona Scrabbli, Mistrzów słowa i innej tego typu miernoty, a dalej …

… już sami widzicie.

Od tego wszystkiego porządnie zgłodnieliśmy więc trzeba było coś zjeść, wybór padł na Pizza Hut, gdzie spędziliśmy 1,5, w tym 1h oczekując na właściwe zamówienie … (niechlubny rekord wrocławskiej pizzeri nadal niepobity ;D). Ostatecznie po wpakowaniu w siebie Hot Pepperoni, potoczyliśmy się „kibitką” (jak zwykłem nazywać post gierkowskie tramwaje) prosto do mnie, gdzie ukoronowaliśmy dzień przy planszy ! :)

Wybór padł na coś lżejszego, co nieco rozgrzało, by nas po dniu spędzonym na mroźnie, a cóż może rozgrzać lepiej niż rzucanie garścią kości, gdzieś na Bliskim Wschodzie ;D Rozłożyłem Yspahan.
Początek partii był w miarę wyrównany, ba  po pierwszym tygodniu szliśmy łeb w łeb, sytuacja zmieniła się diametralnie już w połowie drugiego, kiedy to skorumpowany nadzorca wgniótł mnie w pustynny piasek, a karawana rozwścieczonych wielbłądów dopełniła dzieła, obolały przez następnych kilka tur starałem się jakoś nadrobić stratę.
Niestety mimo zaciekłej walki ostatecznie przegrałem partię o co najmniej 2 wysoko punktowane dzielnice … co niezwykle mnie cieszy ! Narzeczona pokazała pazur, i tym samym udowodniła, że godny z niej przeciwnik. Rozgrywka tylko zaostrzyła mój apetyt na Le Havre (mam cichą nadzieję, że uda się rozegrać partię w nadchodzącym tygodniu).

Podsumowując dzień zapowiadał się marnie, a jednak pozytywnie zaskoczył ;) Niesmak pozostawia jedynie asorytment sklepów, ale tego można się było spodziewać.

Share

Comments 6

  1. Wrocek zasypany też niemiłosiernie. Dzisiaj nie widziałem ani jednego pługa (a nie sypał śnieg przez cały dzień). Niektóre główne skrzyżowania miały śnieg na takim poziomie, że przejeżdżając przez nie, podwozie wydawało szurgający, nieprzyjemny dźwięk. Nie wspomnę już jak zadowolony, że szybko mi poszło wpieprzyłem się w mniejsze uliczki, którędy ostatnio jeżdżę a tam dziki zachód: auta stojące wzdłuż, na ukos i w poprzek drogi, grupki pchające auta, wysepki z aut unieruchomionych, auta na awaryjnych kołyszące się to w przód to w tył i próbujące wyrwać się z lodowych sideł. Koszmar. Na szczęście udało się jakoś dojechać. Nie cierpię zimy!
    Co do sklepów to we Wrocq generalnie też bida. Jeśli mówimy o sklepach typu markety i empiki to wykonane u nas zdjęcia niewiele różniłyby się od Twoich. No może większy burdel na półkach był ;) Większość gier to zręcznościówki dla maluchów – Wściekły pies, Skaczące małpki, Fikające drzewka, Zjadające pingwiny, Durne barany i temu podobne. Obok obowiązkowo Monopoly, Scrabble, Zgadnij kto narobił w majty, Jengopodobne bloczki. W sumie nie ma co się dziwić. Walnęli by Caylusa albo EiT i kto im to kupi. Przecież to jakiś cudak dla freaków.
    Yspahan faktycznie może rozgrzać w zimne dni. Ciepły klimat znakomicie się ujawnia podczas obsadzania straganów i gnania wielbłądów w trasę.
    Cieszę się, że jednak dzień miałeś udany ;)

  2. A ja właśnie wróciłem z odwózki żony do pracy. Wczesna pora była ale wyjątkowo nie było korków (w przeciwieństwie do wczorajszego na przykład dnia) ale temperatura znacznie spadła i zapewne coponiektórym akumulatory padły i zwolnili nieco miejsca na drodze takim jak ja, którym akumulator nie padł i odpalił od pierwszego kręcenia. A wracając do odwózki żony; pracuje ona na Uniwersytecie, przed którym znajduje się ogromny parking. Jak wiadomo studenci to bardzo zamożna grupa i niemal każdy z nich przyjeżdża codziennie na zajęcia swoją wypasioną bryką. Parking jest więc ogromny i codziennie o 7.00 widzę tam jeżdżący traktorek z pługiem, który ów parking oczyszcza. Dałem więc upust swoim męskim marzeniom i korzystając z tego, że studenci nie zdążyli jeszcze masowo zapełnić parkingu, powywijałem bączki. Ach, jak pięknie było! A co! Trzeba znajdować w tej aurze zimowej jak najwięcej plusów więc znalazłem- zabawa przednia a i poślizgi kontrolowane można poćwiczyć. A co do gier w naszych sklepach… Masakra i szkoda słów… Jedyne co pociesza, to że w BARDZIE (notabene drogim dość sklepie) Le Havre jest za 149,90. No dobra, w internetowym BARDZIE, choć w tym stacjonarnym 159,90 i tak jest chyba niezłą ceną.

  3. Przede wszystkim i co jest najbardziej przerażające sklepy z planszówkami znikają. Jednak konkurencja z internetowymi sklepami jest miażdżąca.

  4. ano zamazałem, nie będe im robił ‚reklamy’ :p

    btw. Niczego nie obiecuję, ale postaram się w najb. czasie skrobnąć przegląd gier osadzonych w ciepłych klimatach (bazując na tym co mam). Powinny pojawić się Cuba, Alhambra, Przez pustynię, Amyitis, Mykerinos, Aton, Yspahan, Eufrat i Tygrys, Egizia, Hazienda oraz Tikal (myślę też nad Puerto Rico).
    Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować ten ambitny plan i jeszcze przed świętami artykuł sie pojawi.

  5. No to ambitny plan, ale jak najbardziej godny dopingowania :)
    Przyda się – już mam dość zimy, mimo że się na dobre jeszcze nie zaczęła

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *