Po wczorajszym nieomal maratonie, znów poczułam ducha planszoholizmu. Jak już kiedyś pisałam, gry mam fajne ale nie zawsze mam na nie ochotę. Bywa, że człowiek chce czegoś nowego.
Gry grosza nie kosztują, więc nie można każdej swojej zachcianki spełniać. Choć Mars zdaje się to robi hehe. Zmierzam do tego, że idealnie byłoby móc wypożyczyć grę. Wiem, że we Wrocławiu jeden ze sklepów ma również wypożyczalnię. Niestety ceny nie zachęcają do korzystania z niej. Może kiedyś powstanie więcej takich miejsc.
Gracze raczej niechętnie pożyczają swoje cudeńka, zwłaszcza komuś kogo nie znają. I nie dziwi mnie ten brak zaufania. Niby to co innego, ale o kulturze Polaków może świadczyć, choćby stan niektórych książek w bibliotece. O zgrozo jakby nasze gry miały być tak potraktowane.
Jakąś alternatywą może być wymienienie gier. Każdy byłby spokojniejszy oddając swoją, bo miałby zastaw w postaci innej planszówki.
Póki co muszę namawiać Marsa na zakupy ;)
Comments 10
Brałem już pod uwagę wypożyczalnię we Wrocławiu, ale ostatecznie uznałem, że nie jest to najwspanialsze rozwiązanie. Po pierwsze koszt wypożyczenia to jakieś 10% ceny gry. W dodatku miejsce, w którym się to znajduje jest daleko od mojej pracy i domu. Przy organizacji ruchu w mieście straciłbym jakieś 1,5 godziny, nie mówiąc o paliwie na jeden kurs… a grę trzeba jeszcze oddać. W rezultacie bardziej opłaca się kupić grę i ewentualnie sprzedać taniej na aukcji (tracąc tyle samo co za wypożyczenie). Wypożyczając grę pozbawiamy się jeszcze jednego, WAŻNEGO przywileju… wpisania gry na BGG jako Owned (bądź Prev. Owned ) ;-))
berni statystyki poprawia na BGG ;)
To prawda, wypożyczenie też mi się nijak nie widzi. Też mam bardzo daleko do wspomnianego miejsca i koszt inwestycji jest niepoprawnie wysoki.
kobra – wcale nie jest tak pięknie jak mówisz. Jakbym spełniał wszystkie swoje zachcianki to bym się nie zastanawiał o co pod choinkę prosić :) Tyle gier mi jeszcze brakuje, że do końca życia co tydzień jedną kupując nie miałbym wszystkich, które chcę :)
Hah skąd znam to uczucie.. Gra ledwo zagrana, a tu już idzie w ruch przeglądanie bgg, czytanie instrukcji, najniższe oferty, liczenie rabatów …. hehe planszoholizm i zakupoholizm przy tym ot co ;] Sam mam sporo gier do przetestowania na pułkach, szafach.. wszędzie, a już myślę o K2 i innych. GROZA !
@pan_satyros, znam to uczucie. Ledwie kupię grę, zagram kilka razy i wydaje mi się, że najwyższy czas na nowy nabytek. Tymczasem okazuje się, że od ostatniego zakupu minęły dwa tygodnie ;-) Na szczęście grudzień jest miesiącem okazji do kupowania…
1. bo Mikołaj
2. bo mam urodziny
3. bo gwiazdka
4. bo jedna gra w miesiącu się należy (porozumienie sygnowane przeze mnie i Żonę ;-))
5. bo sprzedałem inną grę (chociaż najczęściej to tylko połowa tego co potrzebuję na nową ;-))
Dzisiaj się okazało, że Stronghold dodrukują najwcześniej w styczniu, więc zrobiła mi się luka grudniowa :)
W sumie racja z tym sprzedawaniem gier, które nas zawiodły.
Pamiętam, że raz zastanawiając się z Radem nad nowym zakupem, któreś z nas rzuciło: ” Najwyżej się sprzeda”. No i tak to się właśnie skończyło.
A na grach w stanie idealnym mało się traci. A to co się straci jest zawsze warte poznania nowej planszówki.
U nas sprawy przyjęły już taki obrót, że gdy spotykamy się (w miarę) regularnie we wtorki, to za każdym razem trzeba czytać nową instrukcję. Makabra.
Faktycznie czasem nowe zasady mogą być upierdliwe, szczególnie jak jeszcze nie poznało się dobrze zasad gry, w którą ostatnio grało się. Dodatkowo sytuację pogarsza fakt, iż nowych gier przybywa i nigdy nie będzie człowiek nasycony.
Oj nie będzie człowiek nigdy nasycony… Powstrzymuję się jak mogę, żeby nie kupić czegoś nowego. Ale święta idą i jak tu gry nie dostać? Napaliłem się na K2, poczytałem recenzje, opinie, instrukcję i czuję, że to może być coś dla mnie. Ponoć dobrze się skaluje, jest wariant solo, z którego czasem chętnie skorzystam, różne skale trudności, ładne wydanie, temat atrakcyjny, klimat faktycznej wspinaczki. Wygląda to bardzo obiecująco i w moim liście do Mikołaja ta pozycja już gości :)
@Stanley: mam K2, całkiem ciekawa gra, ale nie wiem czy po tych kilku partiach, które rozegrałem bym ją kupił. A może po prostu odezwał się we mnie głód nowości i dlatego patrzę mniej łaskawym okiem na gry, które już mam ;-) Jednak co do trybu solo to mam zdecydowanie nienajlepsze odczucia. W K2 jak i w większości innych gier moim zdaniem jest to po prostu nudne. W założeniu planszówki to zabawa dla większej ilości osób.
Ps: a ja mam nowiutkiego Navegadora :D
A ja pomyślałam sobie, że może też sobie kupie jakąś planszówke pod choinkę :) Bo każda okazja jest dobra, żeby kupić nową grę :)