Granie w budowanie

kobra Ogólne, Recenzje 4 Komentarzy

No Gravatar

Wczoraj po doprawdy ogromnie długim okresie suszy, udało mi się zasiąść przed planszą. Może nie przed taką jaka bym chciała, ale zawsze to plansza. A mianowicie zagraliśmy w Mauer Bauer. Od razu bez owijania powiem, że gra średnio przypadła mi do gustu. Może to wydawać się dziwne biorąc pod uwagę, że prowadziłam przez większość rozgrywki, a koniec końców wygrałam z nawet nie małą przewagą.

Mnie po prostu  nie satysfakcjonuje układanie drewnianych figurek przez godzinę. Mam taką jedną grę tj. Carcassonne i więcej tego typu rozrywek nie szukam. Oczywiście nie zmienia to faktu, że grało się miło i przyjemnie. Lecz nie sądzę, abym tego typu grę wyciągała na tyle często, aby nie zdążyła się zakurzyć. Złośliwiec mógłby powiedzieć, że wszystkie moje gry się kurzą i miałby zapewne rację. Ale to, że gram tak rzadko jest argumentem, aby mieć tylko takie gry w które chętnie się gra. Inne w ogóle nie mają szans.

Finisz wczorajszej rozgrywki był zaskakujący i zabawny. Z niecierpliwością dopytywaliśmy Marsa kiedy kończy się gra, ja ze strachu, że zaraz stracą przewagę, a Rad zwyczajnie nie miał już czym grać. Ruchów zostało zaledwie kilka, a końca nie było widać. Po doczytaniu przez Rada niemieckiej instrukcji, wykryliśmy błąd. Partia powinna kończyć się wraz z końcem dużych budynków, co niestety było przeoczone w polskim tłumaczeniu. Tak więc wniosek jest taki: uczmy się języków obcych, bo bez ich znajomości ciężko poradzić sobie w życiu! Albo drugi wniosek: nie ufajmy polskim tłumaczeniom zrobionym na kolanie przez nie wiadomo kogo.

Share

Comments 4

  1. popieram Kobrę – trzeba miec takie tytuły, w które chce się grac i które można śmiało każdemu polecić.
    Jak gra jest tylko „OK” to za mało – pójdzie na górną półkę i wkrótce wszyscy o niej zapomną :(

  2. Co racja to racja, ale poziom planszoholizmu jest zróżnicowany w zależności od ofiary. Ja jestem bardzo podatny na wszelkie uzależnienia. Dlatego też od hazardu trzymam się z daleka, albo chociaż próbuję. Plansza uzależniła mnie na tyle, że chętnie stałbym się posiadaczem nawet badziewnej gry. Trzeba też pamiętać, że nie każda gra przypadnie każdemu do gustu. Np. Mauer kobrze się nie podobał, natomiast moja żona bardzo ją lubi, natomiast HwA nie trawi a kobra wręcz przeciwnie. Dlatego lepiej mieć więcej i wtedy jak ktoś przyjdzie to znajdzie się coś dla każdego.

  3. czyli mamy różne odmiany planszoholizmu
    1. uzaleznienie od grania
    2. uzaleznienie od posiadania
    3. uzaleznienie od poznawania nowości

    biedny mars zapadł na wszystkie naraz…

  4. W dzieciństwie rodzice uznali, że lepiej mnie nie szczepić na nic, bo wolą zostawić mnie naturze i teraz są tego skutki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *