Pili, grali, budowali

mars Recenzje, Rozgrywki 5 Komentarzy

No Gravatar

Piątkowa partyjka u Stanley’a pomimo tego, że udana to pozostawiła niedosyt. Troszkę to było za sprawą żony, która mnie wyciągnęła z gry tuż po 24:00 i po zakończeniu Brassa już nic nie zagraliśmy. Na szczęście na sobotę udało mi się dogadać, że powtórzymy granie. Zabrałem żonę, Tikala i Mauer Bauera i o godzinie 20:20 stawiliśmy się u Stanley’a. Żony nasze odmówiły gry, ale co tam dla nas. Aha co ważne – Stanley z żonką tego dnia byli w czechach co skutkowało lodówką pełną najlepszego, złocistego napoju na świecie. Napój ten spowodował, że grało się wyśmienicie i zasady do Mauer Bauera tłumaczyłem po czesku :)

Na początek Brass, o którym już pisał Stan – gra rewelacyjna. Zasłużone 10 punktów – ode mnie na BGG również dostał komplet. Nie będę jednak się rozpisywał o tej genialnej grze. Nie będę również pisał zbyt wiele o Tikalu, który jest grą prostą, łatwą i przyjemną. Tikal dostarcza rozrywki jak filmy z Indiana Jonesem – barwne, huczne, szybkie i efektowne ale bardzo, bardzo płytkie. Grałem 5 razy i za każdym razem początek jest w miarę ciekawy, ale jak zapełni się jakieś 3/4 planszy to czuję znużenie. Warto jednak wspomnieć, że efekt ten jest najmocniejszy przy 2 osobach. 3 osoby dają trochę więcej atrakcji, ale przy 4 zaczyna się rywalizacja. Chciałem jednak napisać więcej o zupełnie innej grze…

Mauer Bauer inaczej zwany Masons – to jest pewna nowość w mojej kolekcji. Trafił do mnie jakieś 3 tygodnie temu, ale leżał i czekał. Wczoraj wiedząc, że jedziemy na granie, postanowiłem przeczytać w końcu instrukcję i pochwalić się nową grą. Stanley zaabsorbował zasady momentalnie. Tłumacznie trwało około 10 minut i najdłużej opowiadałem o kartach glidii. Aha, tu wzmianka o polskiej instrukcji – jest przetłumaczona i złożona trochę po łebkach – nie narzekam, bo ktoś włożył trochę pracy żeby to przygotować, ale można by to zrobić znacznie lepiej. Nie mówię tylko o błędach w tłumaczeniu (np. zakres jednej z kart glidii został trochę okrojony – autor wspomina tylko o pałacach a powinna dotyczyć pałacu i chat) ale i o przykładzie liczenia – obrazek jest wycięty z kontekstu i trzeba koniecznie skorzystać z oryginalnej instrukcji, żeby sprawdzić skąd się biorą wyliczenia, też zresztą błędne. Da się z tym jednak uporać, więc nie marudzę więcej.

Grę rozpoczęliśmy trochę po omacku. Tu warto wspomnieć, że przy pierwszym otwarciu przeraziłem się – brakowało 1 drewnianego znacznika! Drewniane znaczniki chat i pałaców są w 5 kolorach, do tego po jednym znaczniku punktacji – pomyślałem 5 graczy, każdy jeden zestaw. Przeliczyłem je od razu i okazało sie, że nie ma jednego różowego! Zerknąłem do instrukcji i od razu coś mi nie grało – przecież to tytuł tylko dla 2-4 osób. Okazało się, że ilość elementów zgadza się, uff. To skąd piąty kolor?

Gra jest nietypowa. Do każdego z graczy należy tylko po jednym znaczniku – tym do oznaczania punktacji. Cała reszta to komuna – 5 kolorów chat i pałaców, 3 kolory wież i masa murów. Każdy bierze na co ma ochotę – oczywiście trzeba się słuchać też kości, które na szczęście zawsze nam coś dają i nie można przez nie przegrać. Mury, wieże, chaty. Mury, wieże, chaty…Niby nuda, co? Nieprawda! Z murów budujemy miasta, a w momencie zamykania miasta następuje punktowanie, które jest bardzo ciekawie pomyślane. Punktuje po kolei każdy z graczy, pokazując jedną lub dwie karty z ręki. Karty dotyczą albo zamykanego miasta, ale całego terenu poza zamkniętymi miastami. Właśnie karty dostarczają solidnej dawki losowości, ale nie przekracza ona poziomu krytycznego. Dodatkowo zastosowano element wspierania gracza przegrywającego – może on wymienić dowolną ilość nieciekawych kart z ręki na nowe ze stosu nowych kart. To wszystko w kupie powoduje, że gra ma swój urok i niezłą grywalność. Partyjkę skończyliśmy w jakieś 50 minut (tak było Stanley?).

Powrót do domku nastąpił jakiś kwadrans po drugiej, więc dzisiejszy „ja” jest niedospany trochę.

P.S.1. Dzisiaj po południu postanowiłem spróbować pokazać Mauer Bauera żonie. 

  1. Zgodziła się
  2. Raz dwa pojęła zasady
  3. Przez ponad połowę gry prowadziła
  4. Stwierdziła, że to bardzo dobra gra i jej się podoba!!!
  5. Chciała grać od razu kolejną partyjkę!!!

P.S.2. Nie zagraliśmy jednak, ponieważ wpadł Stanley i zagraliśmy w … o tym jutro, teraz zawijam się już spać bo gwoździa na klawiaturze przybiję.

Share

Comments 5

  1. Ach, jaki piękny weekend! Tak właśnie było marsie jak piszesz, przyjemny Tikal, rewelacyjny Brass i bardzo absorbujący Mauerbauer. A dziś na dokładkę… acha, to jutro będzie. Czyli już milknę… Piękny weekend. mars po czesku tłumaczący zasady… bezcenne!

  2. Gra jest zawsze grą, na Brassa zawsze będzie pora. Zresztą Stanley ma to tak jakbym ja miał prawie ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *