Powiedzcie mi czy tylko ja tak bardzo nie lubię czytać instrukcji? Grać uwielbiam, ale jak mam przebrnąć przez zasady to nieomal odechciewa mi się grać. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma nic za darmo. I aby dobrze bawić się najpierw trzeba przejść przez często zawiłą instrukcję. Znacznie bardziej wolę, gdy ktoś wszystko mi wyjaśni, co trwa krócej a przede wszystkim wszystko jest jasne. A ja nie muszę się zastanawiać czy dobrze rozumiem to co czytam, no i nie popełniam błędów wynikających z niedoczytania czy właśnie złego zrozumienia. Tak jak było z Szogunem. Moim zadaniem było przeczytać zasady i wyłożyć je towarzystwu, a okazało się, że pokręciłam sprawę ze znacznikiem buntu :(
Przyznać muszę (sorry mars), że nieraz gdy ktoś tłumaczy mi zasady, a tym kimś jest prawie zawsze mars, to odpływam. Niby słucham, ale im dłużej ktoś mówi to zaczyna mi się dwoić i troić przed oczami. Po jakimś czasie już nic nie słyszę i tylko czekam na koniec tej nudy. Zawsze chcę grać jako ostatnia, bo najszybciej przyswajam zasady w trakcie gry. Po jednej lub dwóch turach wiem wszystko i idzie mi często bardzo dobrze. Gdy o wspomnianym Szogunie miałam opowiedzieć co i jak, to próbowałam namówić kompanów do tego aby zasady tłumaczyć w trakcie gry. Ale mars oponował, on jest z tych co chcą wiedzieć wszystko od razu, aby przyjąć odpowiednią taktykę i wygrać. Może to i dobrze, bo pamiętam jak graliśmy z marsem i radem, niestety nie pamiętam w co :( to przez mój brak skupienia w trakcie tłumaczenia zasad przegrałam. Źle zrozumiałam sam koniec, a mianowicie podliczanie punktów. Chodziło o zbieranie żetonów czy figurek, a wygrana zależała od ich stosunku do siebie. Mars pamiętasz co to była za gra? W każdym razie zebrałam tego sporo no ale tu nie chodziło o ilość, więc przegrałam.
Może gdyby instrukcje były jaśniej pisane to nie byłyby z tym takiego problemu. Bywa, że przeraża mnie sam ich rozmiar np. Horror w Arkham – masakra. Na szczęście zasady opanowaliśmy dzięki marsowi, który uchronił nas przed czytaniem tej klingi. Oczywiście bywa też, że instrukcję czyta się z przyjemnością. Dla mnie taką była instrukcja Age of Empires III: Age of Discovery. Gra przeciętna, ale po przeczytaniu zasad wszystko było oczywiste.
Myślę, że zanim dołączy się instrukcję do gry, to warto byłoby dać ją komuś, kto nie miał z tą planszówką do czynienia, w celu przetestowania. I jeśli poradzi sobie z pierwszą rozgrywką to znaczy, że jest ok. Lecz jeśli są problemy, to warto byłoby popracować nad taką instrukcją, aby każdy po jej przestudiowaniu mógł bez przeszkód zagrać.
Comments 18
A ja wręcz przeciwnie niż kobra- uwielbiam czytać instrukcje a nie bardzo lubię jak ktoś tłumaczy. Wolę sam wgłębić się w „rozkład jazdy”, następnie przeanalizować rozgrywkę w głowie i doczytać jakieś ewentualnie wynikłe niepewności. Dodatkowo czytam instrukcję naprawdę sporo razy. Nawet jak już ją znam na pamięć to nadal czytam, wtedy reguły bardziej się utrwalają (zwłaszcza jakieś rzeczy łatwe do pominięcia) i łatwiej potem tłumaczyć graczom zasady. Jeszcze dodatkowo po pierwszej i drugiej rozgrywce wracam do instrukcji żeby upewnić się czy na pewno dobrze graliśmy. Tłumaczenie zasad to niewątpliwie również trudna umiejętność. Zrobić to tak żeby w miarę płynnie i po kolei (nie skacząc np. po turach- o ile oczywiście się da) tłumaczyć co i jak, to duże wyzwanie ale… lubię to!
Ja czytam instrukcje Hobbystycznie, niektóre są fajne :D
no właśnie właśnie arturion, ja też to robię! Czasem dzięki temu łatwiej się zdecydować na zakup gry albo wręcz przeciwnie :)
Wspaniałą rzeczą jest zagranie w nową grę po raz pierwszy samemu, tak jakby się grało normalnie na dwóch. Zawsze to robię i dzięki temu od razu kumam zasady :)
Dziwne, nie sądziłam, że są ludzie tacy jak Wy, którzy czytają z przyjemnością instrukcje.
Też należę do tego grona :)
Nie ma to jak dobra instrukcja przy kawie :)
Hej,
Ja czasem lubię przeczytac instrukcje gier których nie mam a mnie zainteresowały, ale nie lubię czytać i analizować gry od zera, wole jak ktoś mi lekką otoczkę da a potem sobie doczytuje w czasie gry zasady, bo może źle zrozumiała ta osoba która mi tłumaczyła początek;]… (aaa potem się na mnie obraza i mówi że następnym razem ja będę tłumaczył i czytał od zera;] )
No ładnie, zaraz wyjdzie, że to ze mną jest coś nie tak.
A mi tam rybka. Lubię czytać, lubię słuchać, ale najważniejsze żeby finał był w postaci grania!!!
@kobra – tą grą był EiT :)
Świeżą dawkę instrukcji mam zawsze przy sobie, są szczególnie przydatne gdy na uczelni wypadną jakieś zajęcia ;D
Ostatnio upolowałem na Discovery program o najdziwniejszych dewiacjach: w kolejnym odcinku ma być 15 minut o kolesiu który nie może ten, tego, bez meepla w zasięgu wzroku. Dziwne.
A co do instrukcji: ostatni taką traumę miałem z Bitwmłotkiem, czekam aż do standardu wejdą instrukcje w formie animacji przedstawiające rozgrywkę: to chyba najłatwiejszy sposób na wytłumaczenie zasad -pokazanie jak się gra.
W Polsce pierwszy był chyba Kingpin z płytą. Szlak został przetarty…
Instrukcja nieraz bywa większym wyzwaniem niż sama gra. Czasami nawet z zaciekawieniem czytam instrukcje, ale pod warunkiem, że wszystko jest jasno wytłumaczone. Niestety, takich przejrzyście skonstruowanych tekstów jest niewiele, a często wynika to z faktu, że ich pisaniem zajmują się osoby, które nie powinny brać się za tę robotę. Ktoś może być świetnym projektantem gier, ale beznadziejnym „pismakiem”. W świecie planszówkowym często bagatelizuje się instrukcje, bo przecież kolega wytłumaczy, bo pojawi się FAQ, bo wspólnymi siłami dojdziemy do tego, co autor miał na myśli. Nie pojmuję, dlaczego wydawcy nie wynajmują ludzi zawodowo zajmujących się sensownym i zrozumiałym składaniem wyrazów do kupy, np. absolwentów dziennikarstwa. A problem, wbrew pozorom, jest fundamentalny. Wiele osób rezygnuje z zakupu gier albo szybko w stosunku do nich się zniechęca właśnie przez zamotane przedstawienie reguł. Powiem więcej, dopóki do opisywania zasad nie będzie się przywiązywać równie dużej wagi jak do samego projektowania i testowania gier, planszówki pozostaną niszową rozrywką dla zapaleńców. Przeciętny Kowalski nie ma ochoty i czasu krążyć po necie w poszukiwaniu wyjaśnienia wątpliwości. Jeśli po przeczytaniu instrukcji nie ma pojęcia, o co właściwie chodzi, pudło ląduje głęboko w szafie albo na allegro. I tu nie pomoże atrakcyjne wydanie, super tematyka czy prestiżowa nagroda.
Z tym jasnym wytłumaczeniem rzeczywiście jest czasami kłopot. Szukam właśnie w pamięci gier, które miały taką instrukcję, że nie musiałem posiłkować się jakimś FAQ na jej temat. I znalazłem w pamięci Agricolę, swego czasu sporo osób narzekało na instrukcję ale dla mnie wszystko było klarowne już od pierszej partii. Może utrafiła ona w moje gusta (ukryte pragnienia farmerskie ;) ) ale nie miałem żadnych wątpliwości od samego początku. Dodam jeszcze Eufrat i Tygrys czy Puerto Rico- nie mam zastrzeżeń. Natomiast tłumacza instrukcji do Age of Steam przeklinam siarczyście do dziś…
Instrukcja do Agricoli jest trochę chaotyczna, ale po uważnym przestudiowaniu jej w miarę zaawansowany planszówkowicz może grać właściwie bez problemów. Puerto Rico posiada bardzo dobrą instrukcję. Dla mnie niemal ideałem jest rulebook do Galaxy Truckera: czytelne zasady, mnóstwo przykładów i ilustracji, żadnych niedopowiedzeń, w dodatku wszystko opisane w ciekawy, momentami zabawny sposób.
Ostatnio poznałem dwóch świetnych przedstawicieli rodzimej myśli planszówkowej – Basilicę i Pret a Porter. Zbieżność narodowościowa autorów w tym przypadku nie została odzwierciedlona w jakości instrukcji.
Czytając reguły do Basilici czasem pojawiały się jakieś wątpliwości, ale już w kolejnym zdaniu były one rozwiewane. Miałem wrażenie, że instrukcja doskonale wie o czym w danej chwili myślę i nie chcąc mnie dalej męczyć oferowała gotowe wyjaśnienie. Po jednej lekturze wszystko było w 100% jasne.
Natomiast Pret a Porter to jakaś masakra! Może nie czytałem pierdyliona instrukcji w moim życiu i nie jestem najbardziej uprawnioną osobą by to oceniać, ale naprawdę nigdy wcześniej nie widziałem reguł napisanych tak chaotycznie, nieprecyzyjnie, po prostu beznadziejnie. Instrukcja posiada liczne braki, które w trakcie gry trzeba sobie rozstrzygać na czuja, ewentualnie szukać odpowiedzi w necie. Dodam, że w instrukcji znajdują się zdania, które potraktowane poważnie w zasadzie prowadzą do grania wbrew regułom (m. in. moment gdy kończy się gra podano niewłaściwie). Żeby tego było mało instrukcję wydrukowano w małym formacie, czcionka nie wiedzieć czemu jest zbita i po prostu mało czytelna, co tylko dopełnia obrazu beznadziejności.
Zdaję sobie sprawę, że trudno porównywać Basilicę i Pret a Porter w zakresie złożoności zasad, ale w sumie PaP nie jest najtrudniejszą grą na świecie (worker placement, 4 fazy w rundzie), a i tak nie wiadomo o co chodzi. Można sobie strzelić w łeb normalnie!
Ulżyło
@kdsz- no to się wyżaliłeś :) Instrukcja instrukcją ale rozumiem, że w końcu przebrnąłeś, dopytałeś, doczytałeś i pograłeś. Napisz parę słów o Pret-a-Porter bo obwąchuję tę grę od dłuższego czasu i zastanawiam się czy zaprosić ją do kolekcji czy… dalej obwąchiwać ;)
@Stanley. Myślę, że możesz zaprosić PaP do kolekcji ;-) Postaram się coś skrobnąć, ale będą to wnioski po dwóch zaledwie rozgrywkach. Oczywiście granych na złych zasadach :-\
@kdsz- ech, nie ułatwiasz mi wstrzemięźliwości… A po tym jak parę słów napiszesz o grze- jak nic pęknę…