Wczoraj podczas procesu rekrutacyjnego na osobę, która wspomogłaby moje działania w pracy, doszedłem do wniosku, że oprócz talentu, ważne żeby grała w gry planszowe. Co ciekawe pierwszy kandydat interesował się planszówkami, ale niestety nie spełniał wszystkich wymagań. Drugi wyłożył się na braku podejścia technicznego do życia. Trzeci natomiast przypadł nam do gustu. Co ważne w CV napisał, że hobby to Sudoku i Scrabble. Jeśli zdecydujemy się na niego to będę miał sporo roboty. Po pierwsze nauczyć go czegoś co mu się przyda w pracy i odciąży mnie, ale po drugie muszę go nauczyć grać w prawdziwe planszówki. Najważniejsze jest to, że miał już do czynienia z jakimiś grami – fakt, że słowno liczbowymi, ale to oznacza, że ten człowiek jest dobry. Bo jak może grać i być zły, nie? Już się cieszę! Przy okazji wspomnę o dzisiejszych spotkaniach rekrutacyjnych – na szczęście tylko dwóch kandydatów było, bo nie dałby rady więcej takich typków sprawdzić. Pierwszy uśpił moją czujność i mnie, więc postanowiliśmy zrezygnować z odpytki do końca i jeszcze na koniec nam klina zabił. Najpierw zaproponował ile chciałby zarabiać, ale na pytanie
„To jaką kwotę byłbyś skłonny przyjąć, aby podjąć współpracę z nami?„
odpowiedział:
„Jakąkolwiek„.
„To co minimalna krajowa?„
„Nie, no minimalna może nie„
Człowiek musi się cenić! Jeśli się nie ceni to znaczy, że nie jest pewien siebie i swoich umiejętności a to nie jest lubiane na rynku pracy. W każdym razie wprawił nas w dobry humor.
No tak i jeszcze drugi dzisiejszy kandydat. Po 3 minutach wiedziałem, że źle CV wyselekcjonowałem. Najgorsze jest jednak to, że o mały włos nie wybuchnęliśmy śmiechem (byłby obciach). Tu rozmowę skróciliśmy do minimum, gdyż szkoda było czasu i cały czas czułem zagrożenie roześmianiem się.
Wiem, jestem straszny, nie do końca. Kandydat, którego na razie wytypowaliśmy wcale nie ma doświadczenia dużego, ale jestem pewien, że się nauczy wszystkiego – szczególnie grania! Po prostu niektórzy ludzie nadają się do innych zadań niż jest im dane wykonywać. Dlatego lepiej pozwolić im robić to do czego są przeznaczeni. Myślę, że gdzieś indziej lepiej się odnajdą i tego im życzę.
Tymczasem tak myślę, że w ocenie nowo zatrudnionego pracownika na pewno warto uwzględnić chęć do gry i ilość godzin tygodniowo poświęconych na gry. Chyba jakiś system raportowania warto wymyślić i do tego np. recenzja jednej gry tygodniowo byłaby targetem :)
Comments 8
Może w ogłoszeniach rekrutacyjnych dodajcie np. „wymagana ilość punktów w grze XX w YY tur”, znacznie ułatwi to Wam selekcję.
Ta tylko Marsie nie zapomnij, że przede wszystkim rekrutujesz pracownika a nie gracza hehe.
Tak, ale najlepiej jak łączymy przyjemne z pożytecznym :)
Tak sobie dogorywam przed komputerem po wczorajszym graniu, przeglądam posty i co widzę?
Skomentowałbym ten wpis tylko tak: HAHAHAHA, ale w ramach wyjaśnienia mogę powiedzieć, że zmysł planszoholika Cię nie zawodzi – zaczyna się od „słowno-liczbowych” a kończy na łupaniu w TS’a do 2.30 :)
tylko z ostanim akapitem Cię trochę poniosło :P
Author
Janek nie mów, że studiujesz wszystkie wpisy :)
Dobrze, że Cię nie obsmarowałem w tym wpisie ;)
A co złego jest w ostatnim akapicie?
@mars: to przynajmniej się teraz upewniłeś, że jednak się nie pomyliłeś. Miałeś nosa ;p
btw. jestem na holiku stosunkowo od niedawna i też lubię sobie poczytać „losowe wpisy”, więc to mógł być przypadek, że akurat janerka trafił tutaj :>
a tak sobie klikałem po różnych kategoriach zobaczyć co tam jest i tak oto trafiłem :) chociaż berni też ma trochę racji :)