Dochodzę do wniosku, że jednak gry planszowe to jedna z lepszych rzeczy jaka mi się w życiu przytrafiła. Niby jestem uzależniony od gier i trochę może to być uciążliwe dla innych, ale z drugiej strony co dostaję za to i jak bardzo uprzykrzam życie innym…
Co dostaję w zamian:
- oderwanie od rzeczywistości w ciężkich chwilach
- hobby, które daje mi pełnię satysfakcji
- ćwiczenia dla mojej główki, które na przyszłość mam nadzieję zaprocentuję na przykład brakiem alzheimera
- mile spędzony czas ze znajomymi
- punkt zaczepienia w spotkaniach z różnymi ludźmi – wbrew pozorom, jest to ciekawostka wśród ludzi
- doznania estetyczne przy każdym otwieraniu gier
- emocje towarzyszące spotkaniu z nową grą
- będzie to wspólny język z córką jak będzie dorastać, już ją nakierunkowuję na wszelkie gry planszowe
- jak to żona mówi, lepiej jak gra niż by miał pić ;) – tak, tak – u nas patologia malutka :)
A jakie są minusy:
- czasem żyję w oderwaniu od rzeczywistości
- spędzam trochę więcej czasu przy tematach gier, zaniedbując czasem inne sprawy
- … hm nie wiem co jeszcze…
A tego nie wiem gdzie zakwalifikować: częste sny związane z grami!
No i chyba bilans jest jasny. Masa zalet i niewiele wad, sytuacja prawie idealna. Harmonię burzy tylko brak miejsca na nowe gry i z drugiej strony niedosyt. To drugie da się w miarę szybko naprawić – zbliżają się moje urodziny. Nad pierwszą częścią ulepszenia mojego bytu pracuję, ale z tym to już nie tak łatwo.
Mam nadzieję, że dla Was gry to też stanowią coś bardzo ważnego.
Aha tytuł fajny? Dzisiaj rano po przebudzeniu miałem w głowie wirówkę po snach związanych z grami i pracą z drugiej strony. Ten tytuł to kwintesencja mojego stanu rano.