Czołem. Jako wierny fan gry Die Siedler von Catan przybrałem nick OSADNIK i przyznaję – jestem planszoholikiem. Może umiarkowanym, może dość dobrze maskuję i kontroluję swój nałóg, ale jednak – jestem planszoholikiem. Najgorsze są te dni po zarwanej nocce, kiedy 5 pełnych napięcia rozgrywek zamiast ugasić tylko podsyca pragnienie – więcej, więcej, może rewanżyk? kiedy znowu zagramy? Od razu rodzi się pokusa nabywania i posiadania, dopiero po 2-3 dniach do głosu dochodzi rozsądek – chłopie, kiedy w to będziesz grał? I z kim? Ludzie pracują, mają dzieci, nie w głowie im caylusy i catany. I zaczyna się normalne życie, aż do następnego razu….
Czasem przyjdą znajomi, wtedy nieśmiało badam grunt – może bratnia dusza? Może graliście już? Nie? A może zagracie? W ten sposób nałóg się szerzy. Moim ulubionym zarażaczem to Osadnicy z Catanu. Mnie zaraziła i ja zarażam innych. Grę poznałem w Niemczech w 1999 (jedna z niewielu rzeczy, z których niemiecki naród może być dumny :) Kupiłem w 2000 i mimo upływu czasu nie znudziła mi sie wcale. W tym roku po raz pierwszy zagrałem w rozszerzoną wersję. Jej grywalność jest obłędnie doskonała, ciągła interakcja między graczami, losowość doskonale wyważona – tylko ceny dodatków i rozszerzeń są koszmarne. Ale i tak polecam każdemu jako grę pierwszego kontaktu.
A jaka była wasza pierwsza gra? Jak was zarażono? Pozdrawiam – osadnik
Comments 6
Witamy w naszych szeregach!
Moją pierwszą grą była Magia i Miecz co było zasługą Marsa. Lecz prawdziwy nałóg obudził się znacznie później. A mianowicie kiedy Mars zapragnął pochwalić się swoją wtedy jeszcze skromną kolekcją. No ale o tym pisałam już w pierwszych postach.
WI-TA-MY!
Moja pierwsza gra to Węże i drabiny z jakiejś gazety.
Cześć Osadnik, witaj w gronie! Moją pierwszą świadomą grą która posiadłem była „Bitwa na morzu wiatrów”. Mam ją do dziś, szczerze powiedziawszy jest w niej jakaś magia mimo iż składa się jedynie z papieru :) (gra ma jakieś 26 lat!). Potem „Magia i miecz” a w końcu „Ryzyko”.
No właśnie Magia i Miecz którą poczęstował mnie Mars ze swoją wtedy jeszcze dziewczyną, zdaje się należała do Ciebie.
Nie wiem, ta MiM jest częścią mnie. Kiedyś należała do narodu, teraz jest moja i tylko moja. U mnie zupełnie pierwsza, ale nieświadoma to Robin Hood. Następnie MiM i w końcu wspominany przeze mnie kiedyś Risk. Szczegółów więcej jest gdzieś w pierwszych wpisach.
Niemiecki naród może i powinien być dumny z ogółu Gier Planszowych! Niech żyją! :D