O Atonie już tu sporo zostało napisane, teraz ja wtrącę swoje 3 grosze. Gra, która w rankingu BoardGameGeek znajduje się obecnie na 302 miejscu zasługuje moim zdaniem na znacznie wyższą pozycję. Zalet ma mnóstwo- doskonała gra dla dwóch osób, szybka rozgrywka (ok 15-20 minut), kilka dróg prowadzących do zwycięstwa, losowość doskonale wyważona (każdy ma taki sam zestaw kart), stosunkowo niska cena gry i mnóstwo możliwości kombinowania. Dziś o dziwo udało mi się namówić do rozgrywki moją żonę (mars odmówił wizyty a raczej odmówiły jego nogi po całym dniu spędzonym na rowarze- roweroholik się znalazł!). Jak widać na zdjęciu żona (czerwone znaczniki) miała już dużą przewagę punktową i wygraną miała prawie w kieszeni (wystarczy osiągnąć 40 punktów) ale uśpiłem jej czujność i ostatecznie wygrałem przez nokaut zajmując całą świątynię swoimi znacznikami. Tak naprawdę to była moja pierwsza wygrana w Atona… Wcześniej na wszystkie możliwe sposoby rozgramiał mnie i mars, i żona ale wreszcie się udało! Polecam tę grę wszystkim, warto!!
Niestety na żadną inną grę dziś już żony nie namówiłem ale obiecała, że w Atona będziemy sobie wieczorami grali. Nie wierzę, że to usłyszałem :)
Comments 4
Ja też rozgromiłem Stanleya! Było to w sobotę ok 2.30 nad ranem – uspiłem jego czujność i zająłem żółte pola, hehe. Potem sie biedak musiał na małżonce odegrać – damski boxer! Ale faktycznie gra dobra – prosta szybka i niegłupia, kilka dróg do zwycięstwa – na farta to tu sie nie wygra.
No tak… Osadnik też mnie rozgromił… Tylko, że do tej porażki wstyd mi było się przyznać, bo Osadnik grał pierwszy raz w życiu… Wstyd, płacz, zgrzytanie zębów, siara…
Stanley nie chce się przyznać, ale lubi przegrywać… im mocniej temu zaprzecza tym bardziej to potwierdza. W Atona uwielbia przegrywać w Bornem Sulinowie dostał 9 razy i jeszcze chciał ;)
Pingback: Planszoholikowy konkurs z nagrodami | Gry Planszowe - okiem planszoholika