Dzisiaj siedząc na balkonie, grillując i popijając browca zamyśliłem się nad tym jak to jest, że pół roku temu tak często grałem i znajdywałem chętnych do grania a od jakiegoś czasu z trudnością mi to przychodzi. Popatrzyłem wtedy w kierunku słońca (oczywiście w okularach ochronnych – BHP na pierwszym miejscu) i pomyślałem, że to jest to. „To” czyli co? Właśnie słońce, ładna pogoda, ciepło, światło. Bez tego nie daję rady i brakuje mi przez chłodniejszą część roku. Nic dziwnego, że teraz zamiast grać pragnę korzystać z uroków natury. Ameryki nie odkryłem, ale teraz utwierdziłem się w przekonaniu, że moje zainteresowanie planszówkami nie zmniejszyło się wcale. To jest naturalny odruch i wcale nie odtrącam gier. Uświadamiam sobie, że chociaż lato niedługo przeminie, nadejdą krótsze i chłodne dni to zgromadzone zapasy słońca z pomocą żonki i znajomych oraz moich ukochanych gier pomogą stawić czoła pogarszającej się pogodzie. Tak właśnie, będę się cieszył pogodą i korzystał z życia!
A wieczorem zagram jedną partyjkę Puerto Rico …
Comments 1
trzeba grać „na kocu na słońcu pod lasem” i po problemie :D sprawdzone i działa :))