Kobra w poprzednim wpisie poruszyła temat gier kooperacyjnych i to mi przypomniało co chciałem już kiedyś poruszyć na blogu, ale mi wypadło z głowy. Nie będę się rozpisywał tylko zasugeruję istnienie czegoś takiego jak autokontrola graczy podczas rozgrywki. Chodzi o to, że mimo iż gramy wszyscy razem to jednak każdy kontroluje współgraczy żeby nie naciągali zasad, nie oszukiwali, nie ruszali się za daleko, nie ustawiali kości i po prostu nie kombinowali. Nie raz już to obserwowałem w różnym towarzystwie graczy i dochodzę do wniosku, że zawsze i bez wyjątku mimo, że mamy do czynienia z grą kooperacyjną to pilnujemy aby inny gracz nie oszukiwał.
Pytanie czy jest to znowu wrodzona chęć rywalizacji i obawa przed tym, że ktoś będzie lepszy od nas czy po prostu duch sprawiedliwości i równości?
Comments 1
Gry z rozwiniętą losowością (taki Arkham czy Ghost Stories) są bardzo sprawiedliwe, nie raz zauważyłem, że mechanika potrafi się zemścić okrutnie za nieusunięcie sprzymierzeńca przy rosnącej panice czy przesunięcie suwaka umiejętności w fazie ruchu… Oszukiwanie zwyczajnie nie jest opłacalne, bo zaraz po nim następują nieprzyjemne konsekwencje w postaci pogłoski czy serii wywołujących się duchów.
Pilnowanie zasad i zgodności z regułami to chyba ogólny wyróżnik planszówek, w odróżnieniu od gier komputerowych, gdzie rolę złego pełni program. Jest to też kolejna z zalet gier: uczy samokontroli oraz ścisłego przestrzegania zasad.