Zupełnie nie wiem co się dzieje, ale albo z radem zrobiliśmy się zbyt leniwi albo zaczynamy wychodzić z nałogu :( Pojęcia nie mam już kiedy ostatni raz graliśmy.
Wieczorami oglądamy seriale albo filmy. Te drugie bywają często kompletną stratą czasu. Raz zmarnowaliśmy półtorej godziny na coś nieprawdopodobnie beznadziejnego o tytule „Legion”! Mimo tej i innych porażek których tytułów nawet nie pamiętam, nie grywamy.
Pewnego wieczoru Rad na moją propozycję partyjki w Arkham odpowiedział, że za dużo rozkładania i nie ma sił na minimum dwugodzinne granie – jak to jest w przypadku HwA. Fakt, że w naszych zbiorach mało jest szybkich gier i ten błąd należałoby naprawić. Jednak zazwyczaj nawet nikt nie proponuje rozgrywki. Trochę to wina Marsa, bo dawno nie był u nas na planszówkowym spotkaniu. A może zwyczajnie mija nam fascynacja grami ;) To byłoby straszne, dlatego dziś obowiązkowo w coś zagramy :) A może takie wzloty i upadki są normą?
Comments 2
E, ja bym się tym nie martwił… Wiadomo: praca, pogoda, zmęczenie, wszystko to skutecznie zniechęca do podejmowania w wolnym czasie jakichkolwiek działań związanych z minimalnym chociaż wysiłkiem. A nawet chińczyk wymaga pracy w postaci rzutów kostką i przesuwania pionów… A co dopiero bardziej skomplikowane i wymagające tytuły…
Aktualnie mamy podobną sytuację: z powodu przygotowań i długiej rozgrywki Arkham rzadziej gości na stole, natomiast szybkie i mobilne Ghosty (ostatnio popełniliśmy profanację i ze stołu przenieśliśmy się z grą na łóżko) są wprost stworzone na szybkie (ok.30-40 minut) sesje.
Nie licząc urlopów, od poniedziałku do czwartku raczej nie gramy, czas spędzamy również na gapieniu się w odbiornik albo jak jest cieplej wylegiwaniu się na materacu na balkonie.
Mnie też to czasem dopada, ale ja wtedy dziubię coś przy planszoholiku, albo szukam nowej gry :) Ja na pewno nie wypadnę z nałogu, obserwowane spowolnienie jest naturalne …