Mam nadzieję nie ostatni ;)
Wczoraj Stanley nie zawiódł i zjawił się ze swoją nową gierką – tytułowym Ghost Stories. W pudle zmieścił dodatek White Moon, ale służył on tylko jako szpanerski gadżet – w sensie, że nie został użyty :)
Podstawka – trochę mało zawartości, ale w tym przypadku mamy do czynienia z jakością a nie ilością. 4 plansze graczy, 9 kafelek wiochy, kilkadziesiąt kart duchów i około 10 WuFengów, trochę żetonó, dwa posążki buddy, 4 ninjeiros de la china i banda strasznych duchów. Chyba nie pominąłem niczego. A właśnie jeszcze mały drobiazg – kości! Tak właśnie, ten mały drobiazg bywa męczący i tak się dzieje w tej grze.
Wczorajsza partyjka trwała dość długo – prawie 2 godziny – ale objęła ona tłumaczenie zasad, długie dyskusje i snucie planów pokonania wszystkich straszydeł. Szło nam całkiem dobrze, nie dopuszczaliśmy zbytnio do nawiedzania wiosek, skutecznie rozwalaliśmy duchy. Niestety w trakcie gry kumulowały się nam te co groźniejsze zjawy i na chwilę przed przybyciem tajemniczego WuFenga – wtajemniczeni już wiedzą, że był to Czak No ryż – ze swoimi mistycznymi półobrotówkami. Wparował na planszę, wymiótł kilka duchów z towarzystwa i zasadził się na nas z kończyną wysoko uniesioną. W zasadzie to nie musiał nawet obracać się ponieważ sami wskakiwaliśmy na jego syrę i zbieraliśmy razy. Nie mieliśmy zbytnio szans, szczególnie że niektóre duchy utrudniły nam walkę. Rozgrywkę zakończyliśmy sromotną klęską, ale było fajnie :)
Podsumowanie po pierwszej grze – ciekaw, wciągająca, urozmaicona i trudna. Mojej żonie się nie spodoba, bo to zdecydowanie nie jej klimat. Dużo kombinowania i dynamika sprawia, że główka też pracuje. Gra jako narzędzie naszej zagłady wykorzystuje tak na prawdę kości, które nijak nie chcą się układać po naszej myśli. Nie zmienia to faktu, że losowość w tej grze nie jest jednak doskwierająca.
Teraz tylko czekać na kolejną wizytę Stanleya :)
Comments 1
I ja chętnie usiądę kolejny raz do przepędzania duchów. Ta gra ma klimat i głowka musi pracować cały czas, tutaj nie ma czasu na oddech. Póki co nie wyobrażam sobie rozgrywki na najwyższym poziomie- tzw. koszmarnym ale jak nadejdzie odpowiedni czas chętnie się z nim zmierzę!