Mam nadzieję, że dzisiaj będę miał okazję w końcu w coś zagrać. Ten tydzień można nazwać postnym. Nie pograłem sobie zbytnio. Chyba tylko w Dominiona – stwierdziliśmy z żoną, że to durna gra. Pasjans w wydaniu obrazkowym. Nie pozbędę się jednak tej gry. Wczoraj przed snem zarzuciłem sobie lekturkę instrukcji do Descenta. Niestety szybko przysnąłem, ale im więcej zasad znam tym bardziej jestem przekonany, że to jest świetna gra. Od razu przypominają mi się klimaty komputerowej rozgrywki a do tego wszystko w „realu” :) Może dzisiaj przebrnę przez instrukcję, choć jak będziemy grać to raczej nie. Chyba udamy się z wizytą do Arkham, ponieważ Szogun jest zbyt głośny :) No a jutro lub w niedzielę jak będzie szansa to Gratislavię odwiedzę. Myślałem, żeby zrobić zdjęcia swoich gierek, ale powypożyczałem i nawet nie będzie całości. Może za jakiś czas.
Comments 8
Odniosę się tylko do Dominiona… stwierdzam że albo nie znacie zasad albo nigdy nie graliście w karcianki kolekcjonerskie. Największa zabawa polega na składaniu talii tak żeby zadziałała i jeszcze nakopać przeciwnikom. Luźna gierka na góra półgodzinne rozgrywki.
Author
Nigdy nie grałem w karcianki kolekcjonerskie, chyba znasz mnie lepiej niż ja sam :)
Nie znam się na temacie karcianek kolekcjonerskich, ale czy w nich też masz talię złożoną z bardzo różnorodnych 16 czasem 17 typów kart? Skoro są kolekcjonerskie to chyba talia składa się z co najmniej kilkudziesięciu misternie uzbieranych karcioszek. W Dominionie jestem w stanie przysnąć nawet przez te 20 minut gry, co chyba wynika z ciągłego oglądania tych samych grafik i przekładania ich, robienia bardzo atrakcyjnych kombosów z 15 kart, gdzie w połowie już mi się odechciewa dociągać kolejną. Potem do wyboru mam zakup jednej lub kilku atrakcyjnych kart, które występują już w mojej talii kilkukrotnie. A z tym znaniem zasad to szczerze powiedziawszy można je streścić w kilku zdaniach a reszta do doczytania z kart. Pasjans na większą ilość osób. Nawet karty ‚atak’ (mocne słowo) nie zmieniają mojej opinii. Wieje nudą, aczkolwiek pierwsze rozgrywki zafascynowały mnie, to muszę szczerze przyznać. Zaletą gry jest tylko czas rozgrywki i banalne zasady.
Pokrótce objaśnię że idea karcianek kolekcjonerskich polega na tym żeby złożyć talię (zwykle oscylującą w granicach 60) kart z barwnymi rysunkami które ze względu na przyjęta taktykę bardzo często będą się powtarzać. A jej zadaniem będzie w zależności od gry: pozbawienie przeciwnika 20hp zniszczenie mu 5 prowincji, albo zdobycie iluś tam VP… czytaj nakopać komuś ma i tyle. I dominion jest oddaniem tej idei w wersji 30 minutowego rajdu. Oparty na zwykłej zasadzie drafta z rozegraniem w trakcie samego składania talii nastawionego na VP. Taka szybka gierka na rozluźnienie przed czymś co zajmie kilka godzin. Nie jest to gra która byłaby orana dzień w dzień godzina za godziną bo i nie do tego służy, zresztą każda gra w ten sposób orana może się przejeść. Co do combo 15 kart to jest lajcik, zawsze zanim zaczniesz może być przed tobą jakis c-c-c-combo breaker ;), ale i tak uważam że interakcja mogłaby być większa (nie wiem jak jest z dodatkami)
Author
Może właśnie ten zupełny brak interakcji tak na mnie działa. Przez znakomitą część gry „każdy sobie rzepkę skrobie”. Nie wydaje mi się, żeby dodatki jakoś znacząco polepszyły interakcję aczkolwiek nie miałem kontaktu z żadnym z nich (może poza małymi – poseł i black market).
Ja, co do Dominiona zgadzam się z marsem, zresztą dlatego sprzedałam swój egzemplarz. Skoro Dominion to mini wersja kolekcjonerskich karcianek to skutecznie zniechęciłeś mnie do nich.
według mnie interakcja jest, moze nie duża ale wcale niemała. Cały czas trzeba reagować na to co robi przeciwnik. Przykładowo jak idzie dużo w srebrniki i złocisze, warto mu przeszkadzać złodziejem lub milicją. Jak ktoś szasta za dużo złodziejami, warto kupować karty co mają dodatkowe pieniadze no, drwal, kanclerz ( oczywiscie przy posiadani duzej ilości kart z akcjami). Naprawdę warto patrzeć na przeciwnika, bo albo mozna czegoś się nauczyć, albo ładnie mu przeszkadzać, ta gra nie ogranicza się do tego że każdy sobie karty skrobie ;-)
Author
Jedyny moment, w którym możemy wpływać na grę to podczas zakupu kart. W ten sposób pośrednio wpływamy na rozgrywkę. Tak na prawdę to jedynie zmieniamy prawdopodobieństwo wystąpienia jakichś tam kart a tak na prawdę to i tak wszystko zależy jak się nam przetasują karty. Sama rozgrywka – owszem można sobie trochę poprzeszkadzać milicją albo choćby wiedźmą, ale to pikuś. Wykorzystanie kart jest najzwyczajniej naturalne. Zasada jest bardzo prosta – musisz wykorzystać swoje karty maksymalnie – dociąganie karty i kolejna akcja na początek (w różnych kombinacjach), ewentualnie wymiana kart – piwnica. Na koniec karty nie dające dodatkowych ruchów bądź kart a najlepiej jak mamy nadmiar akcji to wtedy można „dopiec” (tu znowu słowo użyte na wyrost) przeciwnikowi. W tej grze na prawdę ciężko coś spieprzyć.
ja powiem tak: gdyby w dominionie nie było po 8 kart każdego rodzaju do zdobycia a całośc działa na zasadzie czarnego rynku byłoby ok. Do tego RZECZYWISTA możliwość przeszkadzania/utrudniania/rabowania przeciwnika i byłoby naprawdę dobrze. Rozegrałem naprawdę wiele potyczek z Żonką i obserwowałem jak ona z uporem zbiera różne-różniste karty. Niby może wszystko a już jest daleko w tyle, bo ja mam combosa z 10 kart i biorę na raz 2-3 prowincje i złocisza i co tam sobie jeszcze chcę. I najlepsze nie gromadzę kart więcej niż potrzebuję żeby mieć zawsze dostęp do takiego combo. Czyli w zasadzie co zużyję w tej turze wraca zaraz do mnie na rękę i tak w kółko.