Wczoraj po godzinie 21 udało się w końcu pierwszy raz zasiąść do SZOGUNA i to w naszym pełnym składzie czyli z marsem i jego połówką. W związku z tym, że w trakcie doczytywaliśmy instrukcję i dyskutowaliśmy nad zasadnością swoich działań, to skończyliśmy sporo po godzinie 1. Lecz myślę, że żaden z graczy nie żałuje tego czasu, bo gra przypadła wszystkim do gustu.
Na początku przyznam się, że czytanie instrukcji, nawet tak prostych jak ta, nie należy do moich mocnych stron. Więc z początku rozgrywka trochę kulała, ale po jednej turze czyli wiośnie, szło nam już znacznie płynniej.
W skrócie powiem o co chodzi w Szogunie. Gramy na przestrzeni 2 lat co odpowiada 8 turom, w 4 i 8 czyli zimą zliczamy punkty. Na początku rozstawiamy nasze armie w prowincjach na planszy. W trakcie gry wykonujemy poszczególne zadania w ustalonej kolejności. Punkty zwycięstwa dostajemy za ilość prowincji jak i budowle na nich postawione. Należy pamiętać, że raz do roku w zimie są zbiory ryżu i tu trzeba uważać na powstania. W grze podbijamy prowincje graczy lub neutralne, w końcu największy Szogun musi posiadać najwięcej prowincji :) Wszystkie bitwy czy powstania rozstrzygamy w wieży bitewnej. Polega to na wrzucaniu walczących armii, w odpowiedniej ilości, do wieży i zliczeniu tego co wypadnie. Lecz nie wszystkie kosteczki wypadają, wieża jest tak skonstruowana, że niektóre armie w niej zostają czekając tam na kolejną bitwę.
Mechanika gry rzeczywiście jest prosta. Jednak, aby wygrać trzeba trochę pomyśleć. Wczorajsza rozgrywka miała na celu opanowanie gry i myślę, że to się udało. Choć musimy dopracować parę szczegółów. Skupiliśmy się na opanowaniu zasad, a nie na zaciekłej walce o miano Szoguna, co będzie celem kolejnych rozgrywek.
Po rozgrywce wszyscy z uznaniem kiwali głowami. Gra się spodobała. Nasza kolekcja wzbogaciła się o kolejny cenny nabytek, oby takich więcej :)
Comments 4
Gra wygląda fajnie :)
Bo taka jest ;-) Też mam w posiadaniu, ale niestety w moim towarzystwie rzadko jest czas na takie dłuższe gry :-( ale gra świetna, rozwiązywanie bitew za pomocą wieży po prostu niezapomniane, aż zacząłem za tym tęsknić…. mam ochotę złupić paru wieśniaków.
Chociaż i na nich trzeba uważać, przypomniała mi się gra jak niestety wieśniacy przejęli moją troszkę zaniedbaną prowincję, ale była to już 8 tura, a ja miałem sporo prowincji od pilnowania ;-) ( aż zabrakło kosteczek wojsk :-) ), więc i tak wygrałem :-D
w końcu miła odmiana po poprzedniej porażce z Age of Empires. Może porażka to za duże słowo, ale nie odnajdywałem takiej przyjemności jak we wczorajszej rozgrywce. Mam nadzieję, że zagramy jeszcze w tym samy składzie. Z niecierpliwością czekam na rozgrywkę 2osobową.
No dobra to dorzucę swoje 12 groszy. Po pierwsze gra jest świetna. kobra trochę nawaliła z zasadami, ale pod koniec gry wyjaśniły się chyba wszelkie niejasności i następna gra będzie jeszcze lepsza. Dlaczego najeżdżam na kobrę – bo jak zwykle to ja musiałem odczuć źle przedstawione zasady :) W pierwszym starciu straciłem najliczniejszą armię, przez to, że rzuciła się na mnie chmara wieśniaków.
Wieża jest bardzo ciekawym rozwiązaniem, aczkolwiek trzeba ostrożnie się z nią obchodzić. W jednym z późniejszych starć przesypałem chmarę wojowników i niby wygrałem, ale puknąłem przypadkiem wieżę i doskoczyła jeszcze chmara przyczajonych i ukrytych tygrysów z wnętrza wielkiej wieży.
Tak czy inaczej jest to o wiele lepsze rozwiązanie niż standardowe rolowanie kości.