Descent – otwarcie pudła

mars Ogólne 8 Komentarzy

No Gravatar

Za dużo nie napisałem wczoraj, gdyż byłem zajęty :)

Czym byłem zajęty?

Dobieraniem się do Descenta :)

Zanim powiem o grze to najpierw wspomnę, że tym razem nie musiałem czekać na nią, aż kurier przywiezie i nie wiadomo w jakim stanie. Tym razem zainteresowałem się ofertą sklepów we Wrocławiu. Stary wyjadacz na Szewskiej odpadł ze względów na cenę. Podobnie było z jeszcze dwoma sklepami. Tym razem złamię swoje zasady i podam nazwę sklepu czego wcześniej nie robiłem, ale i nie byłem nigdy tak zadowolony. Dobiłem się na stronę planszak.pl i od razu cena wydała się w porządku. Postanowiłem jednak trochę popytać i zobaczyć o co tym ludziom chodzi w życiu :) Dostawa we Wrocq za darmo bardzo mnie ucieszyła ponieważ stanie w korku żeby odebrać osobiście wcale mnie nie bawi. Fakt, że i tak odebrałem osobiście grę (pod moją pracą ;) ale miałem okazję pogadać z Michałem ze sklepu osobiście. Nie będę wnikał w to, że to pasjonat, ale co mnie najbardziej poruszyło co w Polsce jest w ogóle niezbyt częste generalnie w handlu. Chodzi mi o elastyczność. Rzesza przedsiębiorców, handlowców, sprzedawców proponuje towar jakby to była konstytucja i nie można było nic zmienić albo pozwolić sobie na odstępstwo od założeń. Tu miałem do czynienia z czystą formą zjawiska sprzedaży jako bytu wyższego. Wiadomo, że sztuką jest sprzedać towar w dzisiejszych czasach, ale jak do tego dołączymy trochę polotu i fantazji to otrzymamy coś pięknego.

Dobra wystarczy kryptoreklamy :) Po prostu nie mogłem się powstrzymać. Zresztą chyba kobra też wczoraj wieczorem miała wizytę z planszaka w domu i dostawę dwóch gierek z drugiego końca Wrocka :)

A teraz do sedna bo o Descent’cie miało być!

Wszedłem do domu po pracy – patrzę „Nie ma nikogo”. Dar niebios pomyślałem. Nie rzuciłem się jednak na grę. Postanowiłem zjeść, napoić się i wtedy przystąpić do defoliacji. Pudło ogromne calutkie pokryte folią (niby normalka).

Descent: Journeys in the dark - przód

Descent: Journeys in the dark - tył

Nie była to jednak zwykła folia. Była dużo grubsza niż w pozostałych grach. Łatwo schodziła i szybko znalazła się w czeluściach kubła. Delikatnie podnosiłem górną część pudła i słyszałem charakterystyczne gwiżdżące „hrrrrr”. Lubię ten dźwięk. Otworzyłem i zamarłem. Wąchnąłem aromat świeżego kartonu zmieszanego z wonią zastygłego plastiku. Trochę się odurzyłem (a może to przez gin z tonikiem, który sączyłem). Po podniesieniu stelaża kartonowego moim oczom ukazał się bezmiar elementów.

Descent: Journeys in the dark - zawartość

20 figurek bohaterów, cały wór potworów (czerwone i białe), zgrzewka kart, 12 kości, podstawki do bram, karty bohaterów i instrukcja. A właśnie, jeszcze pewien drobiazg – 12 arkuszy z żetonami do wyciśnięcia. Masakra.

Descent: Journeys in the dark - żetony

Tak dla przybliżenia wielkości tych elementów – jeden bloczek to kwadrat o boku 26 cm, czyli mamy tu elementy na powierzchni 104 cm x 78 cm.

Postanowiłem jednak nie otwierać wszystkiego na raz. Rozpocząłem od figurek żołnierzy. Wyciągnąłem je i przy pomocy nożyka modelarskiego przystąpiłem do oczyszczania ich z resztek plastiku pozostających po wtrysku do form. I na tym się zatrzymałem. Usłyszałem otwieranie drzwi do domu i wleciała córka krzycząc: „Dzieńdoberek. A tata, masz nową grę?”

To oznaczało chwilową przerwę w moim transie. Po chwili jednak przyleciała do gry i pyta: „A gdzie TE rycerze?”. I otworzyliśmy też potwory. Od razu czuć było, że to mroczne stworzenia z czeluści piekieł. Wiało od nich świeżym plastikiem aż miło. Figurę wężowego stwora będę musiał skleić ponieważ głowa odpadła mu ukradkiem. Tak poza tym to pierwsze wrażenie po oględzinach figurek – są świetne. Doskonałe detale i solidna konstrukcja a nawet skala jest dość prawdziwa.

Kolejne relacje wkrótce. Dzisiaj będę miał nowe zapasy woreczków strunowych to przystąpię do wyciskania żetonów :) Już się nie mogę doczekać!

Radość z dobierania się do elementów gry postanowiłem porcjować i cieszyć się po kolei każdym elementem. I tak nie zagram od razu, a przyjemność będzie trwała…  i trwała… i trwała …

Share

Comments 8

  1. Post
    Author

    Właśnie taki mam zamiar, aczkolwiek mam tylko farbki militarne (w sensie kolorów) ponieważ kiedyś bawiłem się w malowanie żołnierzyków. Musiałbym teraz zakupić paletę barw do tych. Tak czy inaczej chciałbym, bo wtedy dopiero będzie klimat. Niestety obawiam się, że zajmie mi to kupę czasu – ale pewnie warto. Jakby do tego jeszcze korytarze i elementy gry wykonać to by była rewelka. Popytam, może ktoś ma trochę farbek we właściwych kolorach :)

  2. Chyba nie ma większej zabawy niż malowanie figurek :D wiem bo mam za sobą granie w chronopie (pierworodni). Ilość rozegranych gier była znikoma (system umarł niestety) ale do tej pory czasem zakupie z alledrogo jakiś model od tej gry i odkurzę swój paint set. Pewnej ręki i precyzyjnego pędzla w takim razie :D

    (ps. wcześniejsze komentarze jako „Bioroid”)

  3. Ehh ja swojego descent miałem dostać w czwartek, niestety sklep zawalił i będę musiał czekać aż do środy. Grrr
    Na następna dostawę, pozostaje tylko obejrzeć zdjęcia. :(
    Figurki są trochę małe zastanawiam się jak je malować, standardowo podklad i kolory, czy spróbować bez podkladu rozwodniona farbą i pare warst.

  4. Post
    Author

    Bohaterowie są faktycznie mali, z potworami powinno być trochę lepiej. Ja chyba pojadę z podkładem standardowo, ale do tego jeszcze daleko.
    Współczuję z tym czekaniem, ja od podjęcia decyzji o zakupie do otrzymania gry musiałem wytrwać 18h na własne życzenie :)

  5. Mi obiecali ze gra będzie w czwartek, czyli miałem czekać dwa dni a teraz tłumaczą się, ze na hurtowni nie mieli a dostawy maja tylko raz w tygodniu, niestety będę musiał poczekać….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *