Ile gier masz w swojej kolekcji?

mars Ankiety 7 Komentarzy

No Gravatar

Właśnie dorzuciłem nową ankietę. Jestem taką ciekawską osobą i o różne rzeczy chcę Was wypytać. Dzisiaj poruszę bardzo ważną sprawę – ilość gier jakie posiadamy. Wybrałem przedziały dość rozdrobnione, aby trochę precyzyjniej określić kto ile ma. Założyłem, że większość z głosujących zmieści się w 20, więc stąd do tej wartości mamy więcej odpowiedzi. Drugie założenie to, że ktoś jak ma powyżej 30 gier to już sporo i zalicza się do elity ;) Jeśli kogoś jednak uraziłem takim małym przedziałem i chciałby się pochwalić, ze ma np. 100 gier to zapraszam do podzielenia się w komentarzu – życzę wszystkim, aby kiedyś mogli napisać właśnie taki komentarz :)

Dodatki traktujemy jako gry, czyli jedno pudełko = jedna gra.

Share

Comments 7

  1. Mieszczę się w przedziale 4-6 i będę się starał utrzymać ten stan. Dlaczego? W większą ilość gier, po prostu nie miałbym czasu grać. Dlatego stawiam na jakość, nie na ilość.

  2. Ja nie jestem typem kolekcjonera, ale chciałabym mieć jeszcze duuuużo gier. Po to, aby mieć duży wybór. Lecz mają to być pozycje które raz na jakiś czas są grane, a nie tylko grzeją miejsce na regale! Szczyt marzeń to osobny regał na planszówki, oczywiście wypełniony nimi po brzegi ;)

  3. Ja dopiero od 1,5 roku gram w planszówki, a włącznie z dodatkami i małymi grami typu: blefuj, 6. bierze, mieszcze się w przedziale 16-20. Niestety ciężko mi się rozstaje z grami. Narazie tylko jedną wymieniłem :-P

  4. Post
    Author

    Ja też mam problem z rozstawaniem się z grami. Na razie pozbyłem się żadnej, aczkolwiek może kiedyś. Poooq ma rację, że lepiej na jakość niż ilość, ale jak ktoś ma załóżmy 20 gier to może mieć te same gry co ten mający 5 gier, czyli jakość też jest. Oczywiście jeśli przyjmiemy, że pozostałe 15 jest słabe to nasza jakość trochę jest rozrzedzona i % dobrych gier mamy niższy u tego kto ma same dobre.

  5. Chodziło mi o to, że ilość gier powinna być adekwatna do czasu, który jesteśmy im w stanie poświęcić. Jeśli ktoś gra, dajmy na to, 7 dni w tygodniu to jest w stanie ogarnąć większą liczbę tytułów, niż osoba planszująca jeden dzień w tygodniu. Myślę, że gra żyje, jeśli jest w użyciu co najmniej raz na miesiąc. Oczywiście, jeśli ktoś jest kolekcjonerem to jego wybór, przypominam, cały czas piszę o aktywnym graniu.

  6. Post
    Author

    To się zgadza. U mnie jest sporo gier, które są martwe w Twoim rozumieniu. Nie są one jednak zupełnie martwe, tzn. nie są kupione i nigdy w nie nie zagram. W zależności od nastroju i humoru czasem mnie nachodzi ochota na grę w coś co leży zakurzone (to tylko przenośnia, żadna z moich gier nie ma prawa się zakurzyć, gdyż jest przed tym zabezpieczona ;). Kilka gier pożyczyłem znajomym. Do niektórych sięgam bardzo sporadycznie. O dziwo ostatnio mnie kusi, żeby zagrać w Riska – moją pierwszą grę planszową, kupioną jeszcze w czasach kiedy nie byłem uzależniony – zresztą gdzieś na początku pisałem o tym :)

  7. Tak pamięta ten jeden z pierwszych postów, ale wtedy chyba nikt poza mną tego nie czytał hehe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *