Zastanawiam się nad mechanizmem uzależniania się od gier planszowych. Doszedłem do wniosku, że na razie jeszcze panuję nad tym. Skąd taki wniosek? Mianowicie w całym moim planszoholizmie są jeszcze elementy zdrowego rozsądku. Chcę mieć kolejną, nową grę, ale wiem, że nie zagrałem jeszcze w Galaxy Truckera, którego zakupiłem tydzień temu. Chcę w niego zagrać dzisiaj, ale już mnie ciągnie do kolejnej gry. Prawdopodobnie, aby uspokoić swoje sumienie i oszukać zdrowy rozsądek zagram raz w GT i będę szukał nowej gry.
Wydaje mi się, że znaczącą rolę w pogłębianiu nałogu pełnią różni znajomi, też siedzący w planszówkach po uszy. Pokazując sobie na wzajem coraz to nowe gry podsycamy nasz apetyt i wrodzoną skłonność do współzawodnictwa. W tym przypadku rywalizacja jest na polu posiadania coraz większej ilości gier. Stąd dalej idący wniosek, iż to pierwotny instynkt jest sprawcą naszego planszoholizmu. Planszoholizm czerpie siłę z natury człowieka przez co ciężko z nim walczyć.
Na pocieszenie (tochę marne, ale zawsze) – uzależnienie od gier planszowych nie niesie negatywnych skutków. Chętnie spotykamy się ze znajomymi, rozmawiamy podczas gry, nie niszczy to naszego zdrowia. Najbardziej chyba cierpi na tym nasz portfel, ale lepiej chyba wydać 200zł miesięcznie na grę niż na papierosy. Fajki wypalasz i koniec a grę możesz mieć do końca życia.
Napisałem to chyba dla utwierdzenia siebie w przekonaniu, iż mój nałóg nie jest niczym strasznym. Wydaje mi się, że się udało bo czuję się już lepiej. Czuję się usprawiedliwony mogę pogłębiać swój nałóg :)
Comments 7
Mój planszoholizm też popycha mnie do kupna nowych gier, ale głównie do grania! Kupowanie to drugorzędna sprawa. Najważniejsze jest granie! Nawet godzę się na rozgrywki w Neuroshime, za którą nie przepadam, a wszystko po to aby grać!! Granie to główny objaw planszoholizmu, oczywiście bez kupowania nie ma grania.
Author
A u mnie na razie chęć posiadania coraz to nowych gier zwycięża, ale to dlatego, że jeszcze wiele z nich chciałbym mieć.
Planszoholizm jest sprzężony zwrotnie z manią kolekcjonerską, oba te elementy mogą oddziaływać na siebie z taką siłą, że samonakręcająca się sprężyna chęci posiadania (i ew. grania) może zdestabilizować działanie całego organizmu. Jedynym lekarstwem na przypadłość jest korzystanie z zasobów innych oraz bardzo uważne konstruowanie własnej biblioteki tytułów po dokładnym ograniu zalegających na półkach gier.
„Na pocieszenie (trochę marne, ale zawsze) ? uzależnienie od gier planszowych nie niesie negatywnych skutków.”
Każde uzależnienie, nawet planszówkowe, niesie ze sobą negatywne skutki.
Osoba uzależniona, w miarę pogłębiania się choroby rezygnuje z ważnych dla siebie wcześniej aktywności, wypada z ról społecznych (utrata pracy, usunięcie ze szkoły, konflikty w rodzinie, zanik zainteresowań, zawężenie kontaktów do grupy planszówkowej).
eeeeeeee przesadzasz
Author
Szczerze powiedziawszy to pracę dostałem, gdy byłem w wirze uzależnienia. Faktycznie dla osób „słabych” mogą być negatywne skutki. Przyznaję też, że przez gry czasem kłócę się z żoną, ale to umacnia związek :)
Author
Poza tym ja to już mam przerobione, wcale nie neguję problemu (ale i nie nazywam tego problemem). Jestem uzależniony od planszówek tak jak i od internetu. Nie chcę z tym walczyć i leczyć się. Zresztą wystarczy, że mam żonę psychoterapeutkę i mam dużo analizy problemu na co dzień :) Bardzo dobrze sobie radzę w pracy, z rodziną, żoną, córką i ze znajomymi. A tak w ogóle to pragnę pozdrowić z tego miejsca wszystkich czytających, krytykujących i wyrażających opinie. Wolny kraj i wolni ludzie. Oby to się nie skończyło.